Robert Makłowicz znów odwiedził Beskidy. Tym razem wybrał się na krótką wycieczkę do Kalwarii Zebrzydowskiej i Suchej Beskidzkiej. Zainspirowany ciekawą historia i swoimi wspomnieniami, zaprezentował widzom kluski w dwóch odsłonach – zapomnianej ludowej potrawy z południowej Polski o nazwie prażucha oraz pochodzącymi z Włoch kluskami z dyni.
Robert Makłowicz znany jest szerszej publiczności nie tylko z kuchni, ale także jako przewodnik po najciekawszych zakątkach Polski. 125 odcinek “ROBERT MAKŁOWICZ POLSKA”, poświęcony został Beskidom, a szczególnie Kalwarii i Suchej Beskidzkiej, gdzie odwiedził rynek i drewnianą karczmę Rzym, której historia sięga początków osiemnastego wieku.
Nad suchą beskidzką na masywie między Suchą, a Makowem Podhalańskim miał dom mój profesor historii, Marek Eminowicz. Przyjeżdżaliśmy tu autobusem z Krakowa jakże często! Pierwsze kroki skierowaliśmy właśnie do tej karczmy. No bo to był wtedy PRL, wypas, podawali zupy w kociołkach. – wspomina i dodaje: – A potem z plecakami pojechaliśmy stopem na koniec Suchej, która leży w dolinie i potem godzina pod górę. Zupełnie inny świat!
Podczas nagrania pokazał także “prawdziwą perełkę”, czyli Zamek w Suchej, gdzie spróbował żurku i placków ziemniaczanych. Podczas swojej wizyty nie zapomniał również o Kalwarii Zebrzydowskiej. Na nagraniu pokazał tutejsze cmentarze z czasów I wojny światowej.
Zainspirowany barwną historią tych miejsc, a także własnymi wspomnieniami, Makłowicz zaproponował widzom przepisy na kluski w dwóch odsłonach – zapomnianej ludowej potrawy z południowej Polski o nazwie prażucha, tradycyjnie podawanej z bryndzą i skwarkami oraz pochodzącymi z Włoch kluskami z dyni, podawanymi z szałwiowym masłem i parmezanem.
o jakiej zapomnianej potrawie ? Chyba zapomnianej przez redaktorkę, pewnie rodem nie stąd. ‘Prażuchy’ to popularna w Beskidach potrawa, fakt, coraz mniej obecna na stołach, ale wszyscy górale ja znają, od Cięciny po Straconkę i Międzybrodzie Bialskie
Pan Robert mówi w nagraniu o zapomnianej potrawie, pani redaktor tylko powtórzyła, pan Robert nie stąd.
Rynek w Suchej nic ciekawego, ciężko nazwać rynkiem, karczma Rzym atrakcja od lat ale ciekawe dlaczego nie zaprezentowana bliżej. Pan Robert chyba kiedyś się roztrzepie od przesadnej gestykulacji, sympatyczny gość. Jak to jest z tym uczciwym żurkiem?, bo w uczciwej cenie?
Ciężko nazwać, jak to jest być taką atrakcją od lat. Ciekawe, że zaprezentowana bliżej, a jakże odległa, wręcz odjechana. Po uczciwej cenie pytam, co to za wkładka w tym żurku tkwi. Gospodyni jedna raczy wiedzieć. Należy mieć nadzieję bez przesadnej gestykulacji i zbędnej mniemanologii, że to sympatyczny gość.
Pięknie wytłumaczyłeś znaczenie słów w komentarzu gospodyni, bez tego ani rusz, a po co rusz?, tylko Tadeusz wie a i po części gospodyni – to z tej piany na ryju.