Ta informacja spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Tuż po zakończeniu roku szkolnego, rodzice uczniów przyszłych klas VI i VII w Szkole Podstawowej nr 8 w Skoczowie dowiedzieli się, że od września część oddziałów ma zniknąć.
Szybko powstała petycja, którą można podpisać zarówno w internecie, jak i w formie papierowej. „My, rodzice uczniów Szkoły Podstawowej nr 8 w Skoczowie, zwracamy się do Państwa z uprzejmą prośbą o nielikwidowanie klas naszych dzieci z roczników, które w roku szkolnym 2019/2020 skończyły 5 i 6 klasy” – czytamy we wstępie dokumentu.
Rodzice argumentują, że perspektywa likwidacji klas jest dla nich oraz ich dzieci ogromnym stresem. „Nasze dzieci bardzo zżyły się ze sobą i pomimo rozpoczęcia edukacji w większości przypadków w wieku 6 lat świetnie sobie poradziły z nawiązaniem wzajemnych przyjaźni i relacji, jak również ze stawieniem czoła początkom edukacji szkolnej. Jesteśmy głęboko przekonani, iż rachunek ekonomiczny nie może być głównym celem przyświecającym działalności szkoły, gdyż szkoła działa w imię wyższego dobra, jakim jest zapewnienie wykształcenia młodym ludziom. Szkoła, to nie tylko mury, to przede wszystkim ludzie, których z tą szkołą łączy wiele relacji, emocji, przyjaźni” – przekonują rodzice uczniów.
Dodają też, że w przeludnionych klasach trudno jest prowadzić lekcje, a co dopiero kontrolować postępy w uczniów. Choć nauczyciele starają się jak mogą, w takich warunkach trudniej jest pracować, pomagać dzieciom, nawiązywać relacje z nimi i ich rodzicami…
„Mniejsze klasy są szansą, żeby pomóc dzieciom, zwłaszcza z problemami w nauce. Tymczasem zamiast wykorzystać tę szansę, marnuje się ją w imię oszczędności. Czy decyzja wydana przez Państwa musi zmierzać w kierunku likwidacji klas naszych dzieci? Czy system oświaty nie powinien dążyć do tego, aby dzieciom zapewniać jak najlepsze warunki do kształcenia, a jednym z takich warunków jest mniejsza liczebność dzieci w klasie? Czy o przyszłości naszych dzieci i o ich wykształceniu muszą decydować tylko względy ekonomiczne?” – pytają rodzice.
Pełna treść petycji jest dostępna tutaj.
Rodzice doprowadzili do spotkania z dyrekcją Szkoły Podstawowej nr 8, domagając się wyjaśnienia sytuacji. Dyrektor placówki, Jolanta Pelic-Bobko, tłumaczyła przyczyny podjęcia takiej, a nie innej, decyzji. Argumentów rodziców wysłuchało również kilkoro radnych Rady Miejskiej Skoczowa, z jej przewodniczącym, Rajmundem Dedio, na czele. W spotkaniu nie uczestniczył żaden przedstawiciel ratusza, choć zaproszenie w stronę władz miasta zostało skierowane. Rodzice zapowiadają, że nie poddadzą się w walce o dobro swoich dzieci.
Więcej na ten temat do przeczytania będzie w najbliższym wydaniu “Głosu Ziemi Cieszyńskiej”.
Fot. Dorota Krehut-Raszyk
Jak tylko istnieje szkoła klasy były łączone. Ale tylko obecnie “dzieje się im straszna krzywda”. Przecież nie przenoszą ich na księżyc
Moja klasa w podstawówce liczyła 44 uczniów (słownie: czterdzieści cztery), ale wtedy nauczyciele skupiali się na uczniach zdolnych, osły powtarzały tę samą klasę nawet trzykrotnie. Dzisiaj trend kuratoryjny jest dokładnie odwrotny i dlatego może potrzebne są małe klasy.
A MEN umyla sobie dawno temu ręce. Musi to.powrocic. Najpierw trzeba zrobić porządek z gminami, które nie da nam potrzebne a zatrudniają mnóstwo ludzi a tnie brać się za szkoły
Katastrofa co się w tym kraju dzieje.
Ja uczyłam całe życie w klasach łączonych i poziom nauki był bardzo wysoki.
Niech państwo polskie weźmie się za likwidację gmin. Po co nam aktualnie gmina? Wszystko załatwiamy przez Internet. Po prostu zlikwidować gminy i wtedy będą pieniądze na szkoły
Skąd gminy mają wziąć kasę?. Czy nikt nie pomyślał o tym ‘że za dużo gmin w Polsce . Prawie co 4 km gmina. A co teraz załatwiamy w gminie?. Kasa idzie na pracowników urzędu. Powinno być 5 a nie 20. Za to państwo musi się wziąć ‘wtedy będą pieniądze na szkoły.
Ja w klasie 26 osobowej mam problem skoncentrować się a co tu mówić o takich 35 osobowej klasie? Jak takie osoby np z brakiem koncentracji uwagi mają poradzić sobie w klasie , na egzaminie?
Przychylić nieba każdy chce, czy forsę ma? Niestety NIE!!
U nas ta sama sytuacja. Nie słuchają rodziców nie licza się z dobrem dzidci tylko oszczędności i oszczędności a od nas doją ile wlezie jak nie papier ksero to chusteczki komitety składki makulaturę baterie zakretki. To co się dzieje to jest chore
Jest problem, dzieci nie chcą słuchać rodziców a i nauczyciele są jednacy. Najlepiej byłoby aby każdy rodzic sam uczył własne dzieci, oszczędzono by na szkołach, niedobrych nauczycielach a rodzic byłby zadowolony z edukacji własnego dziecka.
Zauważcie, że żaden rząd nie wprowadził limitu maksymalnej liczby dzieci w klasach. Skutkuje to przeludnionymi klasami w szkołach średnich ( grubo ponad 30 osób z 2-3 kierunków ) A powinno być max 18-22 osób, żeby nauka była jako tako efektywna. Po prostu robią nas w konia i tyle.
Wolę mieć klasę 44 osobową niż nie mieć sznas dostać się do liceum tylko dlatego że nagle jest limit 20miejsc. W liceum do którego startowałam pierwsze 20 miejsc do każdej klasy miały osoby z świadectwem 6.00 więc moje 5.40 nie dostało by się.
maksymalna liczba uczniów w klasie wynika z przepisów oświatowych, na pewno nie zostanie przekroczona, trudno więc mówić o “przeludnionych” klasach, szkoda że w artykule nie ma konkretnych liczb, ile jest teraz dzieci w tych klasach, a ile będzie po połączeniu
U mnie w klasie było 36 osób i było fajnie.
Dla kogo fajnie, dla tego fajnie, Skąd wiesz, że inni podzielali Twoje zdanie? Dla wielu dzieci nauka w przepełnionej klasie to horror. Iv to nie tylko dla tych mniej zdolnych. Bardzo zdolne dzieci też na tym cierpiały. O nauczycielach nie wpspomnę, bo oni i tak musieli uczyć w takich warunkach, jakie im narzucono i spełniać wymagania nawiedzonych dyrektorów oraz wizytatorów. a też nierzadko roszczeniowych rodziców.
Z tego co pamiętam nikt nie narzekał, no chyba że nie zdążył przynieść sobie krzesła z sali obok.
Zaleta bo rzadziej byli pytani, wywoływani do tablicy itp.