Wydarzenia Sucha Beskidzka

Rów jak pułapka

Istnienie rowu przy drodze z reguły nikogo nie bulwersuje. Chyba że nie spełnia on swojej roli, a przy tym jest przyczyną częstych wypadków. Taka sytuacja ma miejsce w osiedlu Zagrody Niżne w Łętowni, gdzie znajduje się krótki odcinek rowu, który nie tyle odprowadza deszczówkę z jezdni, co służy jako znakomita pułapka na samochody.

Kierowcy jadący od Tokarni w kierunku Jordanowa, tuż przed skrzyżowaniem w centrum Łętowni napotykają niemiłą niespodziankę. Po prawej stronie szosy, na zakręcie, między jezdnią a chodnikiem niepodziewanie pojawia się krótki odcinek rowu, który teoretycznie ma odprowadzać wodę z asfaltu do przepustu pod boczną drogą. Teoretycznie, bo – zdaniem mieszkańców najbliższych domów – w ogóle nie spełnia swojej roli. – Woda z reguły spływa w dół, tymczasem konstruktor tego osobliwego odwodnienia oczekuje najwyraźniej, że tutaj zechce ona płynąć do góry – kpi mężczyzna z osiedla Zagrody Niżne.

Jednak niezależnie od tego, jak rów się spisuje, jest on bardzo niebezpieczny dla kierowców, ponieważ łatwo go przeoczyć. – Wchodzi się w zakręt i wystarczy zjechać troszeczkę za blisko krawędzi drogi, by w nim wylądować. A niełatwo go ominąć, bo rów jest praktycznie na jezdni – podkreśla kierowca busa, który codziennie po wielokroć pokonuje ten newralgiczny odcinek drogi powiatowej. Najgorsza sytuacja jest w zimie, kiedy zasypany śniegiem rów staje się kompletnie niewidoczny. Mieszkańcy czasami go odśnieżają, ale nie zawsze mają na to czas. – Już niejeden samochód do niego wpadł. Ostatnio kurier, który chciał cofnąć auto i nawet nie pomyślał, że tu może być rów. Problem był zgłaszany do starostwa, coś tam nawet poprawiono, ale dalej jest tak samo niebezpiecznie. I pewnie będzie, dopóki nie dojdzie do śmiertelnego wypadku. Wtedy pewnie ktoś zareaguje. A przecież wystarczyłoby przykryć rów jakąś kratą – mówi zdenerwowana mieszkanka osiedla Zagrody Niżne.

Igor Głuc, naczelnik Wydziału Zamówień Publicznych, Rozwoju i Dróg suskiego starostwa twierdzi jednak, że nie ma możliwości, aby w jakiś sposób zabezpieczyć to miejsce. – Specyfika rowów odwadniających jest taka, że są one odkryte. Nie przykrywa się ich kratami. Jedynie w przypadku, gdy przy drodze jest skarpa w dół czy rzeka, stosujemy bariery energochłonne. Podobna sytuacja jest koło Urzędu Gminy w Stryszawie. Mamy stamtąd apele, żebyśmy oznakowali rów, który biegnie za zakrętem, bo wpadają do niego samochody. Ale czegoś takiego również się nie robi – wyjaśnia. Dodaje jednak, że pojedzie do Łętowni, zbada sytuację i ustali, czy mimo wszystko nie da się jakoś wybrnąć z problemu. 

google_news