W tym roku na terenie powiatu żywieckiego pojawi się mobilna stacja badająca jakość powietrza.
Podobne urządzenie – z tym, że stacjonarne – działa już w Żywcu przy ulicy Kopernika. Informację o pojawieniu się dodatkowej, tymczasowej stacji przekazała kierownik bielskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach, Agata Bućko-Serafin, podczas listopadowej sesji Rady Powiatu w Żywcu. Kierowniczka oddziału pojawiła się tam, aby w punkcie „informacja o stanie środowiska na terenie powiatu żywieckiego w 2015 roku” przekazać informacje o jakości powietrza i wody na Żywiecczyźnie. Z jej słów wynika, że inicjatywa związana ze stacją wyszła ze strony radnych i była już wcześniej dyskutowana podczas posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska, Gospodarki Wodnej, Rolnictwa i Leśnictwa. – Ustaliliśmy, że taka stacja będzie. Nie mogę jeszcze powiedzieć w jakim terminie, ale będzie to sezon zimowy, bo tylko w takim okresie ma to sens – informowała.
Pytania i emocje
Chociaż w tym samym punkcie o swoich „działkach” mówili również Małgorzata Bednarczyk (szefowa Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej) oraz Paweł Pytel (kierownik bielskiego oddziału Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa), to tylko wystąpienie Agaty Bućko-Serafn wzbudziło emocje i pytania ze strony radnych.
Jacek Seweryn nawiązał do sławetnego raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), ogłoszonego w maju ubiegłego roku, z którego wynikało, że Żywiec zajmuje pierwsze miejsce w Unii Europejskiej pod względem zawartości pyłu zawieszonego PM 2.5 w powietrzu. Sprawę opisywaliśmy dokładnie w wydaniach „Kroniki” z 19 i 25 maja. Radny chciał wiedzieć skąd WHO wzięła dane na temat PM 2.5, skoro stacja w Żywcu nie dokonuje jego pomiarów (mierzy za to pył złożony z nieco większych drobin – PM 10). Dopytywał też, czy na podstawie pomiaru dokonanego w jednym punkcie można wyciągać wnioski dotyczące całego miasta.
Agata Bućko-Serafin wyjaśniała, że stacje są tak lokalizowane, aby były reprezentatywne dla jak największego obszaru, więc ta ulokowana w Żywcu jest reprezentatywna dla całego miasta. – To nie teoria. Jest to sprawdzone pomiarami w różnych innych miejscach. Pomiary takie były wykonywane przez WIOŚ – między innymi przy użyciu mobilnych stacji – ale też przez niezależne instytuty badawcze – mówiła. Jako przykład podała badania wykonywane dla Goczałkowic. – Wyniki pokrywały się w dziewięćdziesięciu trzech procentach z wynikami stacji w Pszczynie i Tychach, które są reprezentatywne także dla Goczałkowic. Odpowiadając na drugie pytanie radnego wyjaśniała: – WHO skorzystała z danych, które są ogólnie dostępne na stronach internetowych Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska. Nasze wyniki są raportowane do Unii Europejskiej, a potem można z nich korzystać bez żadnych ograniczeń, tak jak się chce. Kierowniczka bielskiej delegatury przyznała, że w Żywcu faktycznie nie było pomiaru PM2.5. Dodała jednak, że ten rodzaj pyłu jest zależny od pyłu PM 10. WHO przyjęła w raporcie wartości PM 2.5 na poziomie 70 procent PM 10. – Nie jest to wyssane z palca i potwierdza się w wynikach pomiarów prowadzonych w innych miejscach – podkreślała.
Różne tło
Jadwiga Klimonda dziwiła się sposobowi, w jaki rozmieszczane są poszczególne urządzenia pomiarowe. – Stacja w Złotym Potoku na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej działa w zielonej enklawie, do której ludzie zjeżdżają, aby wypoczywać, natomiast żywiecka stoi przy kominie – argumentowała. Agata Bućko-Serafin wyjaśniała, że stworzono cały system pozwalający określić jaka jest jakość powietrza i jaki mamy na nią wpływ. Na system ten składają się różnego rodzaju stacje, w tym stacje tła miejskiego (taka jak w Żywcu, badająca jakość powietrza pod kątem danego miasta), ale też stacje tła regionalnego (Złoty Potok bada powietrze w szerszym, regionalnym znaczeniu). – Stacja tła regionalnego pozwala określić jaki jest stan powietrza w miejscu, gdzie nie ma wpływu urbanizacji i niskiej emisji oraz jaki jest poziom zanieczyszczeń tam, gdzie jest mowa o tle z większego obszaru, a nawet zza granicy.