Wydarzenia Bielsko-Biała

Ryby głosu nie mają. W Odrze dramat, a jak jest w Białej?

Cała Polska żyła tym, co wydarzyło się na Odrze. Katastrofa ekologiczna na niespotykaną skalę zniszczyła życie biologiczne w drugiej co do wielkości polskiej rzece. Jaka jest kondycja naszych rzek? Czy również nam, na Podbeskidziu, może grozić podobna katastrofa?

Jacek Bożek, ekolog, od co najmniej 30 lat zajmuje się ochroną i monitorowaniem stanu polskich rzek. W latach 90. ubiegłego wieku zainicjował akcję „Teraz Wisła” – największą wówczas w kraju kampanię społeczno-ekologiczną, mającą na celu ochronę „królowej polskich rzek”. Na temat Odry ma własne zdanie.

– To sprawa wieloletnich zaniedbań w gospodarce wodnej – przekonuje. I od razu zaznacza, że stan rzek to temat rzeka, o którym można rozprawiać godzinami. Tymczasem mówi się o nich tylko wtedy, gdy jest susza lub powódź. Poza tym wszyscy wychodzą najwyraźniej z założenia, że skoro rzeka płynie, to sobie jakoś poradzi. To złe podejście. Zdaniem ekologów gospodarka wodna powinna wyglądać inaczej. Wielkim zaniedbaniem – w ocenie Jacka Bożka – jest to, że do rzek nie podchodzi się w ujęciu całej zlewni, lecz traktuje się rzekę „liniowo”, jak samodzielny byt.

Mądrzejsi od natury

– Interesuje nas to, co płynie pod naszym domem. Tymczasem, aby Odra, Wisła, Biała czy każda inna rzeka były czyste i zdrowe, tak samo czyste i zdrowe muszą być wszystkie dopływy, dopływy dopływów i tak dalej. Trzeba pilnować, jak sytuacja wygląda nawet w najmniejszych ciekach wodnych zasilających rzeki. Należy zadbać o te wszystkie strumienie i potoki. Jeśli one będą czyste, to i wielkie rzeki będą czyste. Chodzi przecież o system naczyń połączonych. Taka też jest ramowa dyrektywa wodna Unii Europejskiej, która i nas obowiązuje. Wyraźnie mówi się w niej o zlewniowym podejściu do rzek. Jest tam też mowa o tym, że rzeki mają być przeznaczone nie tylko do naszego wykorzystania, lecz także mają służyć zwierzętom, roślinom wodnym itp. Bo bez nich w rzekach nie będzie życia – wyjaśnia Jacek Bożek.

Po drugie rzeka nie jest tylko tym, co płynie. – Rzeka to także jej cała dolina – tłumaczy rozmówca „Kroniki”. Jakość wody zależy przecież od wielu czynników. Aby woda była czysta potrzebne są oczyszczalnie ścieków i kolektory ściekowe, do których podłączone są budynki. Dla dobrej kondycji rzek ważne są obszary bagienne, lasy i mnóstwo innych składowych, mających wpływ na rzeczny ekosystem. Rzeki i gospodarka wodna to bardzo skomplikowana sieć wzajemnych zależności, o których – niestety – ludzie mają słabe pojęcie. Chociażby deszcz. To on zasila rzeki. Tymczasem badania prowadzone na całym świecie pokazują, że 90 procent deszczówki spadającej z nieba jest już na tyle zatruta, że takiej wody ludzie nie powinni pić. Jak więc rzeki mają być zdrowe, skoro to, co leci z nieba jest tak zanieczyszczone?

Brakuje podejścia, w którym to my dostosowujemy się do natury. Przez wieki ludzie widzieli, gdzie rzeka może najdalej wylewać i obszar ten był jej pozostawiony. Ale gdy zaczęło brakować miejsca pod zabudowę, ludzie zaczęli coraz bardziej zbliżać się do rzek. Powstawały coraz wyższe wały ochronne i niegdyś meandrujące, otoczone bagnami i zaroślami rzeki zaczęły się zmieniać w rwące „kanały” o bardzo ubogim ekosystemie. Tymczasem, aby w rzece były ryby, potrzeba nie tylko czystej wody. Potrzebne są miejsca rozrodu (wypłycenia, odpowiedni rodzaj dna, szuwary itp.), a także odpowiednie siedliska preferowane przez poszczególne gatunki. Natura to wszystko kiedyś stworzyła i tak było przez tysiące lat. Zmieniło się to dopiero w XIX wieku, kiedy zaczęto ujarzmiać, prostować i zawężać rzeki, obudowywać je wałami przeciwpowodziowymi, maltretować i niszczyć rzeczne ekosystemy. Do tego doszły obecne zmiany klimatyczne i teraz mamy gigantyczny problem – długie okresy suszy przeplatane nawalnymi deszczami.
W niektórych krajach już to wiedzą i widać tam powrót do naturalnych sposobów prowadzenia gospodarki wodnej.

Na Podbeskidziu – chociażby z uwagi na bliskość źródlisk – jesteśmy jeszcze w nieco lepszej sytuacji, choć nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę i w dużym stopniu marnujemy nasze zasoby. Tam, gdzie się tylko da, woda powinna być zatrzymywana, aby nie uciekała tak szybko do morza.

– To jakie będziemy mieć rzeki, zależy od nas samych, a także od decyzji i woli politycznej rządzących. Czy zmienią podejście do gospodarki wodnej i przestawią się na ochronę rzecznych ekosystemów, czy też – jak do tej pory – wszystko toczyć się będzie po staremu i o rzekach będzie się mówić przy okazji kolejnych katastrof ekologicznych – podsumowuje Jacek Bożek.

Wędkarze na straży

Tymi, którzy na ogół jako pierwsi widzą, że w wodzie dzieje się coś złego i biją na alarm, są wędkarze. Tak było również w przypadku Odry. Tam – jak wynika z medialnych przekazów – zbagatelizowano ich doniesienia. Jak wygląda sytuacja na Podbeskidziu?
Z wypowiedzi Wojciecha Duraja, prezesa bielskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego wynika, że wędkarze wypracowali własny system reagowania na wszelkie oznaki zaobserwowanych przez siebie niepokojących zjawisk.

– Każdy wędkarz zna telefon bądź do prezesa koła wędkarskiego, bądź do zarządu okręgu albo straży rybackiej. Gdy dostrzeże coś niepokojącego – może dzwonić. Każdy taki sygnał jest sprawdzany i jeśli potwierdzą się doniesienia, uruchamiana jest procedura alarmowa. O sprawie powiadamiane są odpowiednie służby i instytucje – policja, straż pożarna, WIOŚ, RDOŚ czy sanepid – mówi Wojciech Duraj.

Na początku sierpnia wędkarze informowali o dwóch takich sytuacjach. Jedna dotyczyła Żylicy, druga górnej Soły. Chodziło o nieprawidłowo prowadzone (z naruszeniem przepisów) prace w korycie rzeki, przez co ucierpiał wodny ekosystem. W obu przypadkach sprawą zajmuje się policja i najpewniej wszystko skończy się w sądzie. Prezes przypomina też wydarzenie sprzed kilku miesięcy, kiedy jeden z dużych zakładów w Żywcu zatruł niewielki ciek wodny wpływający do Soły. Całkowicie zabiło to w nim życie biologiczne. Sprawcy skażenia zostali wykryci i ukarani, firma musiała zapłacić wędkarzom odszkodowanie, a pieniądze te zostały wydane na odtworzenie zniszczonego ekosystemu. Najwyraźniej współpraca pomiędzy wędkarzami a agendami państwa odpowiedzialnymi za stan rzek układa się poprawnie.

Tyle że są to reakcje na sytuacje kryzysowe. Machina urzędnicza rusza, gdy ktoś już wpuścił do rzeki jakieś dziadostwo, zniszczył rzeczne kryto, wodą płyną śnięte ryby itp. A co z działaniami prewencyjnymi?

Zapytaliśmy o to w śląskim Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska (WIOŚ). Interesowało nas, czy oprócz działań interwencyjnych prowadzone są też rutynowe badania jakości wody w podbeskidzkich rzekach. Zwłaszcza teraz, gdy na Odrze doszło do katastrofy.

Coraz więcej zgłoszeń

– Badania jakości wód w rzekach Biała, Soła i Olza prowadzone są zgodnie z przyjętym harmonogramem Państwowego Monitoringu Środowiska, w określonych punktach pomiarowych. Badania te prowadzone są na bieżąco – odpowiedziała Małgorzata Zielonka, naczelnik wydziału administracyjno-organizacyjnego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach.

Dodała, że coraz częstsze upały, połączone z brakiem opadów, powodują obniżanie się stanów wód w rzekach. – Z naszych obserwacji wynika, że zjawiska te dotyczą także Białej, Soły czy Olzy – przyznała. W połączeniu z dużym poborem wody może to prowadzić do niezachowania w rzekach tak zwanego przepływu nienaruszalnego, a to ma katastrofalny wpływ na rzeczne ekosystemy.

A co z przypadkami zanieczyszczenia tutejszych wód? – W ostatnich dwóch latach zanieczyszczenia rzeki Soły i jej dopływów miały głównie związek z punktowymi zrzutami wód zawierających substancje ropopochodne. W marcu 2021 doszło również do zanieczyszczenia dopływu rzeki Soły substancją powodującą pienienie. Z kolei zanieczyszczenia rzeki Białej miały miejsce w tym okresie głównie w administracyjnych granicach Bielska-Białej oraz Czechowic-Dziedzic. I też miało to związek z punktowymi zrzutami wód zawierającymi substancje ropopochodne. Ostatni raz do takiego zanieczyszczania doszło w marcu i było spowodowane przedostaniem się do rzeki substancji ropopochodnych z jednego z zakładów przemysłowych. Także w marcu, lecz zeszłego roku doszło do zanieczyszczenia Olzy. Kanalizacją deszczową dostały się wtedy do niej ścieki o charakterze przemysłowym – wymienia Małgorzata Zielonka.

Naczelnik zapewnia, że każdorazowo, gdy do WIOŚ dociera zgłoszenie o zanieczyszczeniu rzeki przeprowadzane jest rozpoznanie w terenie, a po ustaleniu sprawcy dokonywana kontrola interwencyjna. – W trakcie takich kontroli, w związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami, wydajemy zarządzenia pokontrolne, kierujemy wnioski do sądu o ukaranie lub zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa – tłumaczy Małgorzata Zielonka.

I podkreśla, że w ostatnim czasie WIOŚ odnotowuje zwiększoną liczbę zgłoszeń dotyczących zanieczyszczenia środowiska, co – w jej ocenie – ma związek ze zwiększonym wyczuleniem społeczeństwa na te kwestie. – Przyjmujemy i na bieżąco rozpatrujemy każdą interwencję dotyczącą zanieczyszczenia, w tym zanieczyszczenia wód powierzchniowych, dokonując ustaleń w porozumieniu z innymi organami lub bezpośrednio przeprowadzając rozpoznania i ewentualne kontrole w terenie – zapewnia. Czyli wychodzi na to, że wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku. Czemu więc w Odrze nagle wyginęły wszystkie ryby?

google_news
9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bugi Bugi
Bugi Bugi
1 rok temu

Moderacja usunęła komentarz o zweryfikowanych trucicielach rzeki Czerna która wpada do Soły

ryba
ryba
1 rok temu

Opalająca się na zdjęciu pani na leżaku na śniętą nie wygląda.

udawane zaangażowanie w czyste wody
udawane zaangażowanie w czyste wody
1 rok temu

Kiedy w rzece Wiśle nie jeden raz ciekła “trzaskowianka” i truła ekosystem w rzece i Bałtyku ekolodzy i redakcja B24 nabrała wody w usta i nie pisnęła w temacie skażonej wody ani be, ani me, ani kukuryku.

Kri_
Kri_
1 rok temu

A wiesz dzbanuszku kto zatwierdził taką a nie inną Czajkę?

znowu strach
znowu strach
1 rok temu
Reply to  Kri_

Najważniejsze jest tutaj w komentarzu “kukuryku” tj., że Odra miałaby być czysta a Biała jest mało ważna, Wisła ważniejsza od Odry.
Najważniejsi w artykule są rybacy w trosce o czystość Białej a WIOŚ monitoruje najchętniej poprzez zgłoszenia od mieszkańców. Teorii cała kupa jak nie jest dobrze w zakresie Białej, Soły, Olzy więc nie może być dobrze w zakresie Odry z czego do Odry wpada tylko Olza. Czujmy się potencjalnymi przestępcami, urzędy robią co mogą (?).

Ha
Ha
1 rok temu

Jak by nie patrzeć Biała jest w dorzeczu Wisły.

E tam
E tam
1 rok temu

Ekolodzy w tej sprawie robią tylko szum medialny. Pchają się do mediów, gdy się coś dzieje. Prawdziwymi strażnikami naszych wód są wędkarze i rybacy. Dlaczego, bo oni są najbardziej zainteresowani tematem.

Strlak
Strlak
1 rok temu

Ale bzdety cisnom ci urzędasy reporterowi. WIOŚ zajmuje się sprawą jak już ryby do góry brzuchami pływają. A zanim przyjadą to ryby i woda daleko popłynie. Gdzie są kontrole wzdłuż BRENNICY I jej dopływów, gdzie kontrole wzdłuż WISŁY i wszystkich potoków??? Aby określić w przybliżeniu skalę PROBLEMU należy wykonać prosty rachunrk : ilość sprzedanej wody przez wodociągi porównać z ilością oddanych ścieków.

Dzielnicowy
Dzielnicowy
1 rok temu

Białą wytępili już jakiś czas temu,betonując ją.