Jeszcze pięć, sześć lat temu w Bielsku-Białej nie było ani jednej. Obecnie tylko tych wybudowanych i utrzymywanych przez gminę jest 12. Do tego dochodzą jeszcze wybudowane przez spółdzielnie mieszkaniowe, Bielsko-Bialski Ośrodek Sportu i Rekreacji czy ZIAD. Chodzi o siłownie plenerowe.
Te zainstalowane przez miasto powstały bądź to w ramach projektów obywatelskich, bądź z własnej inicjatywy samorządowców. Bez względu na to, jaka była geneza „placów zabaw dla dorosłych”, wszystkie cieszą się wśród bielszczan ogromną popularnością. Zawsze – gdy tylko aura pozwala – można zobaczyć w takich miejscach osoby z mozołem rzeźbiące swe sylwetki. Nie każdemu bowiem odpowiada „zaduch” zamkniętych sal gimnastycznych i klubów fitness. Poza tym, na ogólnodostępnych przyrządach można poćwiczyć za darmo.
Sęk w tym, że – podobnie jak wszystkie mechaniczne urządzenia – także i te służące ćwiczeniom siłowym w miarę upływu czasu się zużywają oraz ulegają awariom. Zwłaszcza że stoją na zewnątrz i na ich trwałość ma wpływ zarówno aura, jak i sposób, w jaki są wykorzystywane. A nie zawsze dzieje się to zgodnie z ich przeznaczeniem. Stąd też pojawia się powoli problem utrzymania i konserwacji tak ogromnej liczby maszyn siłowych rozrzuconych w różnych punktach miasta. Władze rozpatrują nawet pomysł wynajęcia zewnętrznej firmy, która zajęłaby się wyłącznie bieżącymi przeglądami, konserwacją i naprawami wszystkich zainstalowanych na terenie Bielska-Białej, należących do gminy urządzeń tego rodzaju. Własnymi siłami ratusz nie jest już bowiem w stanie ogarnąć tego zadania. Tym bardziej, że siłowni wciąż przybywa, a kontrolować stan poszczególnych urządzeń trzeba prawie codziennie. Poza tym, sprowadzenie do usunięcia nawet najmniejszej awarii firmy, która wykonała daną siłownię, po to, aby jej pracownik dokręcił jakąś śrubę, też nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Przykładem kłopotów, jakich może przysporzyć fitness na świeżym powietrzu, jest powstała z obywatelskiej inicjatywy siłownia na Trzech Lipkach. Otóż, choć nie ma ona jeszcze dwóch lat, na wiosnę była już mocno zdewastowana. Z szybkim usunięciem uszkodzeń był jednak pewien problem, bo… urządziła ją firma aż z Lublina, która wygrała przetarg na jej budowę (stworzyła w Bielsku-Białej jeszcze jedną, przy ulicy Grażyńskiego). W przeciwieństwie do firm z regionu, które wszelkie awarie są w stanie usunąć z dnia na dzień, w tym wypadku szybko zrobić się tego nie dało. Fachowcy z Lublina w końcu do Bielska-Białej dotarli i usunęli usterki (przy okazji poprawili stan nierównej nawierzchni placu, na którym urządzenia ustawiono)
To tylko jeden z wielu przykładów obrazujących problem, którego jeszcze kilka lat temu w mieście nie było. Może się okazać, że nie jest sztuką wybudowanie siłowni, lecz utrzymanie jej w należytej sprawności.