Wydarzenia Bielsko-Biała Cieszyn Czechowice-Dziedzice Żywiec

Skandalista z Konfederacji. Bronisław Foltyn jest dumny z rekordowej ilości skarg do Komisji Etyki Poselskiej | WIDEO

Mówi, że nie stara się być następcą Korwina czy Brauna, ale wywołuje skandal za skandalem i jest niechlubnym rekordzistą Komisji Etyki Poselskiej. Głos zabiera w niemal każdej sprawie, która budzi skrajne emocje. Jaką drogą chce iść poseł Konfederacji Bronisław Foltyn? Zapraszamy do obejrzenia wywiadu w studiu Beskidzkiej TV.

Obiecał Pan dbać w Sejmie o interesy przedsiębiorców, zgrywał Pan poważnego kandydata, a tymczasem stał się Pan skandalistą, jak sam o sobie pisze.

Bronisław Foltyn: Czasem walka o wyższe cele i dobro ogólne wymaga jakichś poświęceń. Zupełnie poważnie, to reprezentuję opozycyjną Konfederację, więc, aby się przebić, trzeba czasem – nie ukrywam – używać mocniejszych środków wyrazu.

I przez to stał się prawdziwą gwiazdą sejmowej komisji etyki.

Rzeczywiście, w tej kadencji Sejmu chyba najwięcej wniosków wpłynęło na moją osobę. No, ale jeśli spojrzeć na poszczególne przykłady, to nie są takie kontrowersje.

Ale skala o czymś mówi. Czy to Pana zawstydza, czy też jest Pan dumny z tego?

Biorąc pod uwagę, kto jest tym wnioskodawcą, a w dużej mierze są to urzędnicy skarbowi, to właściwie jestem dumny, że robię im pod górkę i ujawniam rzeczy, które im się nie podobają.

Próbuje Pan wejść w buty Korwina lub Brauna?

Nie. Nie chodzi mi o same kontrowersje i zaistnienie, bo w każdym przypadku jestem w stanie udowodnić, że mam rację i że posłużyłem się dosadnym językiem, aby rozwiązać jakiś temat.

A jaki temat ma rozwiązać porównywanie jednego z posłów do Hitlera?

Bardzo ważny! Procedowany jest projekt o mowie nienawiści. Poseł Józefaciuk z KO traktuje wszystkich z góry i uważa, że wszystko wie najlepiej. Ja zestawiłem jego poglądy z wodzem III Rzeszy.

W dniu, w którym mówiło się o odejściu Brauna z Konfederacji, Pan go czule pożegnał na Facebooku. Skąd takie uwielbienie dla osoby, która robi wszystko, aby destabilizować sytuację w Polsce?

To nie mój idol, ale doceniam jego wyrazistość i siłę charakteru. Jeśli chodzi o samą pracę w Sejmie, to robiło to wrażenie. Sam jeden potrafił zmienić np. losy ustawy, budząc sumienia czy wywołując refleksję. Gdyby nie on, to Konfederacja nie byłaby w tym miejscu, w którym jest.

Zrobił się z pana działacz antyaborcyjny?

Mnie odpowiada ten stan prawny, jaki mamy w tej chwili, a bardziej ta druga strona próbuje go zmienić, naruszyć.

Zaczął Pan też walczyć – cytuję – z komuchami.

Przychodzę na komisję kultury i – nie do uwierzenia – dostaję projekt o uczczeniu bohaterów rewolucji 1905 roku. Przypomnę jej bohaterów: Lenin, Trocki, Dzierżyński, Luksemburg… Nie mogę się z tym zgodzić i namawiam kolegów, by głosowali przeciwko.

Tu taki Pana głos, a jednocześnie walczy Pan z ukraińskimi flagami

Na polskich urzędach – jak sama nazwa wskazuje – powinny dominować polskie flagi.

Co w tym złego, że okazujemy wsparcie zaatakowanemu krajowi?

Ale jakie to wsparcie. Minęły dwa lata, flagi nie są prane. W Bielsku już tego nie widzimy, a burmistrz Cieszyna upiera się, by te flagi tam wisiały.

Lubi Pan, gdy zwierzęta cierpią?

Bardzo lubię zwierzęta!

Ale Pan z taką radością wypowiadał się o tym, że strzelają fajerwerki, że ludzie nie słuchają apeli o to, by zaprzestać strzelania.

Wskazałem na to, że apele i urzędy sobie, a obywatele sobie. Niedługo korki z szampanów będą passe. Ja strzelałem, przyznaję się bez bicia.

Jestem też w komisji ds. ochrony zwierząt. Kilka projektów jest cennych, a kilka dramatycznych, bo wiążą się z likwidacją całych gałęzi przemysłu. Przesadzamy już. Ludzie będą tracić pracę, a wszyscy stracimy setki milionów złotych. Trzeba to wyważyć.

Legalizujemy marihuanę?

Przynajmniej nie karzmy ludzi – przeważnie młodych – za palenie trawki. To absurd, że stają się z tego powodu przestępcami. Jest już blisko do wniesienia projektu, który będzie depenalizował niewielką ilość marihuany na własny użytek.

Nie został Pan prezydentem Bielska-Białej. Co sobie bielszczanie wybrali?

Postawili na kontynuację tego, co było. Chyba za bardzo żyli emocjami kampanii sejmowej. Źle się wydarzyło, że są tylko dwa obozy w Radzie Miejskiej i że żaden inny głos się nie przebija. Nie ma świeżego powietrza, nikt nie wnosi nowych pomysłów. To skostniały urząd, który zarządza miastem, stara się nie wychylać. Za wyjątkiem drastycznych podwyżek – czynszów, parkingów i komunikacji miejskiej.

Rozmawiał: Marcin Kałuski

google_news