O jakości powietrza, którym oddychają mieszkańcy Podbeskidzia, z Andrzejem Szczygłem, naczelnikiem Regionalnego Wydziału Monitoringu Środowiska w Katowicach Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, rozmawia Andrzej Otczyk.
– Jak to jest z tym smogiem w Bielsku-Białej oraz powiatach bielskim, cieszyńskim i żywieckim?
– Jeśli chodzi o średnioroczne stężenia pyłu zawieszonego PM10, w 2018 roku w Bielsku-Białej wyniosło ono 37 µg/m³(mikrogram na metr sześcienny), a w Cieszynie 34 µg/m³, czyli norma nie była przekroczona. Natomiast w Żywcu stężenie wyniosło 47 µg/m³, czyli norma była przekroczona o 7 µg/m³. W przypadku benzo(a)pirenu w Bielsku-Białej zanotowaliśmy w roku ubiegłym 4 ng/m³, w Żywcu 8 ng/m³, a dla porównania w aglomeracji rybnicko-jastrzębskiej 13 ng/m³. Przy normie wynoszącej 1 ng/m³ to zatem bardzo duże przekroczenia średniorocznego poziomu docelowego.
– To musi niepokoić, benzo(a)piren jest wyjątkowo szkodliwy dla naszego zdrowia.
– Tak, ponieważ udowodniono, że ma działanie rakotwórcze. Ale oczywiście sam pył również stanowi zagrożenie dla zdrowia, przy znaczących przekroczeniach norm. Nadmienię tu, że w województwie śląskim oceny jakości powietrza wykonywane są w pięciu strefach: aglomeracji górnośląskiej, aglomeracji rybnicko-jastrzębskiej, miastach Bielsko-Biała i Częstochowa oraz pozostałej części województwa – w tej ostatniej strefie znajdują się powiaty bielski, cieszyński i żywiecki. Otóż wszystkie te pięć stref, jeśli chodzi o tak ważne kryterium, jakim jest ochrona zdrowia, w zakresie stężeń pyłu zawieszonego i benzo(a)pirenu zaliczono do klasy C, oznaczającej niespełnianie standardów jakości powietrza. Najgorzej pod tym względem jest właśnie w centralnych i południowych obszarach województwa, a więc także w dużej części Podbeskidzia. Podczas najbardziej mroźnej w ostatnich latach zimy 2017 roku, w styczniu i pierwszej połowie lutego notowaliśmy tam okresowo dobowe stężenia pyłu PM10 w granicach 200-350 µg/m³, co oznaczało niemal ośmiokrotne przekroczenie normy.
– Skąd biorą się tak duże zanieczyszczenia powietrza w rejonie, który przecież uchodzi za „zielone płuca” Śląska?
– Składa się na to kilka czynników, wśród których poza warunkami meteorologicznymi – temperatura, wiatr, opady, wilgotność – najważniejsze to skoncentrowana zabudowa jednorodzinna i topografia terenu, utrudniająca naturalne przewietrzanie tych obszarów. Bo, poza wszelką wątpliwością, główną przyczyną złej jakości powietrza jest emisja z indywidualnego ogrzewania budynków mieszkalnych. W sezonie grzewczym czasami nawet 80 procent wartości stężenia pyłu stanowi wpływ niskiej emisji, a średnio w ciągu roku – 60 procent. Pozostałe 40 procent to emisja przemysłowa i pochodząca ze środków transportu. A jeszcze w latach 90. te proporcje wyglądały inaczej, emisja pyłów z najbardziej uciążliwych zakładów przemysłowych dochodziła w dawnym województwie katowickim do 200 tys. ton na rok, podczas gdy obecnie jest to 10 tys. ton. Przemysł naprawdę przez wiele lat zainwestował bardzo dużo w ochronę powietrza, i dziś odczuwamy korzystne tego skutki.
– Więc teraz pora na właścicieli domów?
– Gdy palenisko w domu jest przestarzałe, to nawet spalanie węgla dobrej jakości powoduje duże zatrucie środowiska. Oczywiście, paliwa gorszego sortu dodatkowo przyczyniają się do spotęgowania efektu zanieczyszczenia powietrza. Sprawą życiowej wagi jest więc wymiana starych kopciuchów na nowe piece, najlepiej gazowe lub olejowe, a wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe – podłączanie domów do centralnej sieci ciepłowniczej.
– Właściwie wszystkie samorządy na Podbeskidziu idą tą drogą, wspierają finansowo wymianę pieców.
– Tak, tylko że proces wymiany palenisk przebiega zbyt wolno. Przypomnę więc, że ze względu na wspomniane zaliczenie województwa śląskiego do klasy C w zakresie ochrony powietrza, Sejmik Samorządowy przyjął uchwałę antysmogową, która obliguje do wymiany najstarszych, ponaddziesięcioletnich palenisk do końca 2021 roku. Już teraz mamy wynikający z tej uchwały zakaz używania najgorszych paliw. W 2017 roku oszacowano, że w województwie jest około 600 tysięcy palenisk węglowych. To wprost niewyobrażalna liczba, nie da się tych pieców wymienić w ciągu roku czy dwóch lat. W myśl uchwały Sejmiku, wszystkie paleniska, które nie spełniają wymogów klasy V, mają być wymienione do roku 2028. W ciągu 10 lat trzeba będzie wydać na ten cel około 6 mld zł, ale innego wyjścia nie ma.
– Czy, pana zdaniem, ludzie mają dziś większą świadomość zagrożeń wynikających z zanieczyszczenia powietrza, niż jeszcze kilka lat temu?
– Oczywiście, z każdym rokiem jest pod tym względem coraz lepiej. Dużo osób dzwoni do nas z pytaniami o poziom zagrożenia – matki małych dzieci, panie z przedszkoli, ale też nauczyciele mający wątpliwości, czy mogą przeprowadzać lekcje wychowania fizycznego na otwartym boisku. Doskonalimy nasz system monitorowania jakości powietrza, unowocześniamy urządzenia pomiarowe, współpracujemy ściśle z Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego, które swoimi kanałami powiadamia mieszkańców o zagrożeniach.
Sprzedam 5 ton mułu. Tel. 510 xxx xxx
Ludzie bez paniki. Ogrzewanie gazem wychodzi taniej niż wam się wydaje.
Wierzcie albo nie: dobrze ocieplony dom z lat 70yych. parter+piętro+poddasze, piwnica , wspólna klatka. Trzy rodziny, każda na ok 90m2. Zwykły kocioł węglowy, z regulowanym automatycznie nadmuchem, dogrzewający zasobnik cwu. Rocznie opał (zwykły węgiel!) kosztuje nas po ok 1400pln/rodzinę. JAK OGRZAĆ TANIEJ?? A palimy czasem od października do kwietnia. Palimy “od góry”, praktycznie bez kopcenia. wizyta w kotłowni ok 1x na dobę. Ps. państwu oddaję (jak każdy z nas) zarobek za dwa dni z pięciu w każdym tygodniu pracy. Dlaczego jest presja państwa bym miał wydawać więcej??
Należy udowodnić, że ze zwykłego kotła nawet przy paleniu od góry wylatują z komina spaliny mniej szkodliwe niż z pieca z podajnikiem. Nie da się.
Jakbym w pracy zarabiał godnie to od razu wymieniłbym piec. A ze państwo mnie oszukuje od 22 lat to mam co mam.
Jaka praca, taka płaca… Z drugiej strony to bezczelność jak nauczyciel bełkocze o małej wypłacie.
Zgadzam się. Prawda!