Mieczysław Szczurek, starosta cieszyński, został wolontariuszem nadolziańskiego sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jutro ruszy z puszką na ulice Cieszyna, by wspomóc zbiórkę pieniędzy na zakup najnowocześniejszych urządzeń niezbędnych medycynie dziecięcej.
– Dlaczego w tym roku zostałem wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy? W zeszłym roku, na jeden dzień, oddałem fotel starosty cieszyńskiego panu Michałowi, gdyż to on podczas licytacji okazał największą hojność. W tym roku pomyślałem sobie, że skoro w naszym kraju wielu samorządowców, moich koleżanek oraz kolegów czynnie włącza się w kwestowanie na rzecz WOŚP i w ten sposób pomagają Orkiestrze, dlaczego nie mogę zrobić podobnie jak oni? Tym bardziej, że od lat aktywnie uczestniczę w różnych akcjach charytatywnych na rzecz dzieci, niezależnie od pełnionej przeze mnie funkcji. Nie trzeba długo było mnie do tego namawiać – przyznaje mówi Mieczysław Szczurek.
Aby operacje były skuteczne i bezpieczne i aby jak najmniej było powikłań, a wyniki wczesne i odległe nie różniły się od najlepszych na świecie, potrzebne są najnowocześniejsze i bardzo kosztowne urządzenia medyczne. Stanowią one niezbędne wyposażenie sal operacyjnych, oddziałów intensywnej terapii pooperacyjnej czy zakładów diagnostyki obrazowej.
– Uważam, że życie i zdrowie dzieci jest wartością bezcenną, nie ma w życiu nic bardziej cennego niż radosny uśmiech dziecka oraz blaskiem szczęścia błyszczące oczy – dodaje Mieczysław Szczurek. W dniu finału WOŚP będzie można spotkać go w okolicach cieszyńskiego rynku. Jak zdradza, będzie się czuł bardzo zaszczycony, jeżeli mieszkańcy Cieszyna wrzucą do jego puszki datek na rzecz Fundacji Jerzego Owsiaka. – Wiem, że mogę na nich liczyć – mówi Mieczysław Szczurek.
Co ze “światełkiem do nieba”? Nie zaburzy czasem dobrostanu miejscowych zwierzaków i nie zanieczyści środowiska? Nie da przyzwolenia innym na podobnego rodzaju, godne krytyki zachowania? Przecież ze środków przeznaczonych na światełko również można odłożyć jakąś sumkę, która mogłaby się przysłużyć ratowaniu ludzkiego życia.
Jawny akt odwagi na tym poziomie. Brawo Starosta.
W tym pisowskim gnoju na pewno
Może jednak lansu? Czy faktycznie udział w dowolnej inicjatywie, z której odnosi się korzyść (niekoniecznie materialną), rzeczywiście można nazwać darem/wolontariatem?
Więcej takich “na stanowiskach” ludzi lansu i więcej dobra ze zbiórki dla potrzebujących dzieci.
Ile zebranych środków faktycznie przeznaczonych zostaje na potrzeby owych “dzieci”, zwłaszcza potrzebujących, jaki jest koszt uzyskania tej kwoty, pozostawmy jako kwestie otwarte. Tym bardziej, iż inicjatywa- przez wzgląd na zachowanie organizatorów zbiórki- od lat kojarzona jest politycznie. Gdyby faktycznie chodziło głównie o dobro dzieci (nie tylko dzieci, wszystkich potrzebujących ludzi), organizatorzy izolowaliby się od polityki. Pomagać można przez cały rok i nie tylko dzieciom, polecam wpłaty (lub innej formy pomoc), na apolityczną Fundację Zdrowia Śląska Cieszyńskiego.
Orkiestra gra już 28 lat, rządy się z zmieniają, a ona jednak trwa….To chyba najlepszy dowód, że polityka ma tu najmniejsze znaczenie!
Kto kojarzy politycznie i dzieli Polaków? Niech będzie, że w równym stopniu wiodące partie ale jest inaczej. Przecież pomoc nie tylko idzie na potrzebujące dzieci. Propozycja składek na FZŚC? A czy w służbie zdrowia Śląska Cieszyńskiego nie ma sprzętu z nalepkami serduszka? O jakiej skali porównania mówimy? Pomagać można przez cały rok? W jaki sposób to zrobić skutecznie bez wielkiej akcji jaka jest robiona w styczniu? Akcji składek i za granicą. Jeśli człowiek nie zostanie zmobilizowany na określony termin – przejdzie obok w każdy dzień co do potrzeby pomagania.
W kwestii dobroczynności nie chodzi o “porównywanie” tylko gest. To nie licytacja, tylko działalność charytatywna.
Gest? – teoria, chodzi o efektywność a ta jest.
A pamiętasz przypowieść o ubogiej wdowie, czy jak niektórzy inni twierdzą “bajkę”. Uboga wdowa w porównaniu z innymi dała najwięcej, choć w przełożeniu na wartość było tego niewiele. Ponieważ dała wszystko z całego swego niedostatku, natomiast inni dali z tego, co im zbywało. Najważniejsze to mieć gest, czyli skłonność do podzielenia się, z GODNOŚCIĄ na miarę swoich możliwości. Jeżeli w społeczeństwie taka postawa będzie przeważać, wówczas każda zbiórka będzie mieć sens. Jeżeli poprzestawać będziemy na garstce bogaczy, być może zbiórka będzie efektywna, ale na ile takich zbiórek sobie pozwolimy? Co w sytuacji, kiedy garstka bogaczy się nie dołoży?
Niewątpliwie, gdyby organizatorzy bardziej dystansowaliby się od polityki, poprawiłoby to wizerunek projektu, oraz wpływy.
Polityka jest nawet przy stole wigilijnym. A może wpływy byłyby mniejsze bo sporo ludzi daje na przekór?
Polityka jest/staje się wszechobecna, dlatego jako społeczeństwo schodzimy na przysłowiowe psy. Polityka to partie, to podziały, to zacietrzewienie i zawiść. Jako społeczeństwo powinniśmy się skupić na IDEACH i WARTOŚCIACH, które nas powinny łączyć. Wówczas będziemy silni. W akcji charytatywnej nie chodzi o robienie na przekór i licytowanie się. Wówczas mamy do czynienia z wypaczeniem i komedią akcji charytatywnej.
Jedna TEORIA w sprawie idei, wartości. Gdzie ich szukać jeśli nawet w kościele nie widać.
Zwróć uwagę na przykład USA- Są wspólne wartości i idee??? Amerykanie dzielą się politycznie, ale posiadają ogromną podstawę symboliczną, która ich łączy i ułatwia współdziałania PONAD PODZIAŁAMI. Siła państwa zależy od jego instytucji, natomiast instytucje muszą być zakorzenione w sferze symbolicznej. W momencie, kiedy nie ma warstwy symbolicznej, wówczas głębokie podziały polityczne prowadzą naród i państwo do destrukcji. Innym przykładem są Chiny, Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy etc. W przypadku Polski sprawa jest o tyle skomplikowana, iż od 1944 r. i wcześniej, każdy przejaw społecznej działalności został UPOLITYCZNIONY. Sytuacja powoli się zmienia, ale nie zawsze na lepsze. Wspólnych wartości powinniśmy szukać w… Czytaj więcej »
Można by mi było wejść w dalszą dyskusję co do praktyki tu i na miejscu ale po co. Liczy się tu i teraz PRAKTYKA a nie TEORIA dla przedszkoli, szkół… może dla kościoła, etc. Kto jest dziś w Polsce autorytetem skoro największe potrafi się gnoić?
Każdy ma swój autorytet. Niestety polskie społeczeństwo w sporej mierze pozostaje w mentalnym zaścianku. To utrudnia eksploatowania wspólnej podstawy symbolicznej, która w przypadku Polski jest zdumiewająca. Teoria idzie w parze z praktyką, pod pewnymi warunkami – mogę nawet podać przykład.