To był piękny dzień. Nic nie zapowiadało, że na drodze łączącej Kęty z Oświęcimiem wydarzy się wypadek. Bulowiczanka Maria Matyszkowicz jechała z rodziną swojego chłopaka w stronę miasta powiatowego. W tym samym czasie, zupełnie przypadkiem Marek Kramarczyk z Łęk również jechał w tym samym kierunku, ale cztery samochody dalej. Nie spodziewali się nawet, że przyjdzie im połączyć siły, by ratować ofiary wypadku. To historia dwóch zwyczajnych-niezwyczajnych bohaterów.
Niedawno w Nowej Wsi na ul. Oświęcimskiej 37–letni mieszkaniec Kęt kierując fiatem, skręcając w lewo, zderzył się ze skodą, którą prowadził 61-letni mieszkaniec Raciborska. W wyniku zdarzenia poszkodowane zostały dwie osoby. I to właśnie tegoroczna maturzystka oraz 26-latek jako pierwsi ruszyli im na ratunek. – Jeden z samochodów, który brał udział w zderzeniu jechał tuż przed nami – relacjonuje nastolatka, która od siedmiu lat prężnie działa w OSP w Bulowicach. – Pamiętam, że kierowca zwolnił, włączył kierunkowskaz skrętu w lewo, a chwilę później czarna osobówka, która nas wyprzedzała uderzyła w skręcający pojazd – dodaje. Nie zastanawiając się ani chwili rzuciła się na pomoc. Współpasażerowie również pospieszyli na pomoc starając się zapewnić bezpieczeństwo na miejscu kierując ruchem, wzywając policję, pogotowie, straż. Dziewczyna w tym czasie pobiegła ratować ofiary zdarzenia. – Pamiętam, że w sekundzie dobiegł do mnie Marek. Założyliśmy rękawiczki, podzieliliśmy role i rozpoczęliśmy akcję – wyjaśnia dziewczyna dodając, że to był pierwszy jej udział w udzielaniu pomocy ofiarom wypadku. – W takiej sytuacji jakimś dziwnym sposobem w człowieku wyłącza się strach, nerwy i włącza tryb „strażak”, dzięki czemu może spokojnie i rozważnie podejmować działania – mówi Marek Kramarczyk. – Tak było tym razem. Udzieliliśmy kierowcy i pasażerowi pierwszej pomocy, opatrzyliśmy rany na głowie, ręce i w okolicach brzucha. Staraliśmy się też ich uspokoić cały czas kontrolując ich stan. Na szczęście oboje byli przytomni, jednak tak naprawdę to nie mieliśmy żadnej wiedzy na temat ich stanu zdrowia – wyjaśnia.
Akcja jaką Maria Matyszkowicz i Marek Kramarczyk przeprowadzili w Nowej Wsi pokazuje, że strażakiem się jest, a nie bywa. 26-latek od 14 lat działa w OSP w Łękach. Twierdzi, że uzależniony jest od pomagania innym. Z tego też jest znany wśród mieszkańców sołectwa i nie tylko. Bohaterska nastolatka z Bulowic na bycie strażakiem była skazana od dawna. Jej tata był zawodowym strażakiem, a jej brat jest nim obecnie więc nikogo nie dziwi, że od zawsze ciągnęło ją do remizy.