Wydarzenia Bielsko-Biała Czechowice-Dziedzice

Strażacy z Lipowca nie mogli wyjechać do akcji. „To bezmyślność”

Zdjęcia: OSP Lipowiec

Rodzice dzieci spieszyli na rozpoczęcie roku szkolnego w czechowickiej podstawówce i bezczelnie zostawili swoje samochody pod bramą strażackiej remizy. Efekt? Pojazd gaśniczy nie miał jak wyjechać do akcji.

Rzecz się działa 1 września na parkingu Ochotniczej Straży Pożarnej na Lipowcu w Czechowicach-Dziedzicach. Jak relacjonują druhowie, mieszkańcy tłumnie ruszyli, by wziąć udział w uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego w Szkole Podstawowej nr 3. Niestety, część z nich uznała, że idealnym parkingiem będzie plac pod bramą remizy miejscowej OSP, gdzie oznakowanie jasno wskazuje, że nie można tu zostawiać samochodów. Niektórzy jednak machnęli na to ręką i zupełnie zablokowali wyjazd ze strażnicy, co druhowie określają jako bezmyślność.

Los chciał, że gdy akurat rodzice byli w szkole, strażaków z Lipowca wezwano do akcji. – Zazwyczaj pilnujemy, by nikt tu nie parkował, ale tym razem się nie udało. Osobówki były tu zaparkowane w taki sposób, że samochód gaśniczy nie miał szansy stąd wyjechać. Do akcji wyjechał więc pojazd techniczny. Okazało się, że do usunięcia z jezdni jest spora plama po wycieku oleju hydraulicznego. Może nie brzmi groźnie, tak jak pożar, jednak taka substancja na drodze to wielkie niebezpieczeństwo dla kierowców, w tym przede wszystkim motocykli. Jezdnia wtedy zamienia się w „lodowisko” – wskazuje Paweł Wróbel, prezes OSP Lipowiec.

W takich sytuacjach kierowcy zazwyczaj tłumaczą się, że parkują tylko na chwilę i że jeśli usłyszą syrenę, to zaraz przestawią pojazd. W tym przypadku tak nie było. Choć było słychać i syrenę, i sygnały pojazdu gaśniczego, to żaden kierowca się nie zreflektował i nie przestawił samochodu.

Strażacy z Lipowca zachowują cierpliwość. W takich sytuacjach policji nie wzywają, tylko niezmordowanie tłumaczą mieszkańcom, jakie mogą spowodować zagrożenie i apelują na różne sposoby w mediach społecznościowych.

– To nie tylko nasz problem, bo o podobnych przypadkach słyszy się w całym kraju. Gdy zwracamy uwagę, to słyszymy: „Ojej, ja tylko na chwilę”. Jednak trzeba mieć świadomość, że w przypadku strażackich akcji liczy się każda minuta. Właśnie możemy jechać gasić dom tego mieszkańca albo jego sąsiada. Od tej minuty może więc zależeć czyjeś życie. Inny problem jest taki, że gdy cały plac jest zastawiony samochodami, to strażacy, którzy na wezwanie przyjeżdżają do remizy, sami nie mają gdzie zaparkować – objaśnia Paweł Wróbel.

google_news
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Grzegorz
Grzegorz
1 rok temu

STRAŻACY powinni mieć możliwosć TARANOWANIA samochodów które parkują conajmniej dziwnie a za straty spowdowane takim przejazdem STRAŻY badz innych służb powinno obciążać sie tych którzy parkuja w sposob który utrudnia przejazd uprzywiljowanym samochodom

Olek
Olek
1 rok temu
Reply to  Grzegorz

Wywrotka na dach i droga wolna wniosek do kolegium i zakładu ubezpieczonego o nie wypłacanie szkody.

?
?
1 rok temu
Reply to  Grzegorz

Jasne, staranuje auto szwagierki, która przyjechała z dzieckiem do szkoły, lub żony przedsiębiorcy, który z wójtem dobrze żyje.

darek
darek
1 rok temu

wcześniej nie widzieli tego?

problem jest do wewnętrznego rozwiązania
problem jest do wewnętrznego rozwiązania
1 rok temu

Po co media? – sprawa wewnętrzna. Po to, że strażacy chcieli pokazać iż są dobrzy dla mieszkańców bo tolerują stawianie aut i nie wzywają policji?

może nie po raz pierwszy
może nie po raz pierwszy
1 rok temu

I to jest asumpt aby zakupić do OSP śmigłowiec.
Jeśli w remizie było 6 osób, jak pisze Kuba, dlaczego nikt z druhów nie interweniował w momencie stawiania aut przez bezmyślnych.

Kuba
Kuba
1 rok temu

Było na sekcji 6 ludzi lekko wywrócą na dach samochód i jadą dalej jak w USA