Właściciele budynków położonych przy drodze serwisowej ciągnącej się od ulicy Andersa wzdłuż ekspresówki Bielsko-Biała – Cieszyn są zaniepokojeni ogromnym ruchem, jaki z dnia na dzień pojawił się przed ich domami. Za pośrednictwem reprezentującego tamtejszą społeczność radnego zwrócili się w tej sprawie do władz miasta.
Radny przygotował interpelację, w której prosił miejskich włodarzy o szybką interwencję w celu rozładowania nadmiernego ruchu na problematycznej szosie. Szanse na to, aby tak się stało, wydają się jednak marne. Sprawa jest bowiem o wiele bardziej złożona, niż można sądzić. I nie chodzi wyłącznie o zapewnienie spokoju mieszkańcom kilku budynków położonych przy drodze serwisowej.
Do tej pory była to wąska, aczkolwiek porządnie wykonana niewielka, senna i cicha uliczka, służąca wyłącznie jako dojazd do okolicznych budynków. Teraz jest inaczej. – Poranny, jak i popołudniowy, niekończący się ciąg aut pracowników jadących do i z fabryki uniemożliwia przy tak wąskiej i nieprzystosowanej drodze wjazd i wyjazd do położonych przy niej posesji – napisał w swojej interpelacji radny Dariusz Michasiów.
Sprawcą kłopotliwej sytuacji jest w opinii mieszkańców firma General Electric, która uruchomiła w tym rejonie swój nowy zakład. Powstał on na terenie jednego z czterech obszarów położonych na terenie Bielska-Białej, wchodzących w skład Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Problem polega na tym, że w tym miejscu działa już kilka innych fabryk i zakładów, tymczasem strefa (leży po północnej stronie ekspresówki, przy granicy z gminą Jasienica) jest bardzo skąpo skomunikowana z resztą miasta. Wiedzie tam tylko jedna droga (ulica Rudawka), łącząca ten obszar z ulicą Międzyrzecką. Do normalnego funkcjonowania działających tam zakładów to wystarcza, lecz rano i po południu, gdy do i z firm jadą własnymi samochodami setki pracowników, na Rudawki powstają gigantyczne zatory.
Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy swój zakład uruchomił tam GE. Aby jakoś rozwiązać ten problem, połączono – budując między innymi przepust nad przydrożnym rowem – kończącą się jeszcze do niedawna w szczerym polu drogę serwisową z parkingiem przy nowo powstałym zakładzie GE. Część ruchu przeniosła się dzięki temu z ulicy Rudawki na serwisówkę, i to właśnie wywołało oburzenie mieszkańców. Po jezdni tej mogą poruszać się wyłącznie samochody osobowe. To jednak ich nie uspakaja i domagają się natychmiastowego zamknięcia wjazdu na drogę serwisową od strony fabryki, który – jak sugerują – został wykonany nielegalnie. Alternatywą mogłaby być przebudowa drogi serwisowej tak, aby jej parametry zostały przystosowane do obecnych potrzeb.
Odpowiedź władz miasta z pewnością nie zadowoli mieszkańców. Wynika z niej bowiem, że sporna szosa nie jest drogą publiczną, lecz wewnętrzną, przekazaną w lutym 2016 roku przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad w zarząd gminie Bielsko-Biała. Co z tego wynika? „Zarówno zakład GE, jak i inne zlokalizowane przy niej podmioty gospodarcze oraz mieszkańcy mogą korzystać z niej na równych prawach” – czytamy w odpowiedzi ratusza. Wynika z niej również, że utrudnienia, na które skarżą się mieszkańcy, mają wyłącznie charakter chwilowy. To znaczy, że panuje tam wzmożony ruch tylko w krótkich okresach, poprzedzających rozpoczęcie zmiany w zakładzie GE oraz po jej zakończeniu. Czyli wtedy, gdy pracownicy jadą do firmy lub wracają do domów (przez resztę czasu – co sprawdziliśmy na miejscu – ruch na tej jezdni panuje symboliczny). Na dodatek – wskazują urzędnicy – aby poprawić tam bezpieczeństwo ruchu, na całym odcinku wprowadzono ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę.
Co zaś się tyczy budowy zjazdu łączącego zakład z drogą wewnętrzną, to zgodnie z przepisami – podkreślają urzędnicy – działanie takie nie wymagało uzyskania pozwolenia na budowę. Czyli – mówiąc wprost – z punktu widzenia ratusza wszystko jest w porządku.
Obecne rozwiązanie, choć ułatwiło życie pracownikom firmy, trzeba jednak uznać za prowizoryczne. Aby rozwiązać problem słabego skomunikowania strefy przemysłowej z resztą miasta, a zwłaszcza z pobliską ekspresówką, trzeba by wybudować tam całkiem nową drogę łączącą tereny przemysłowe z szosą Bielsko-Biała – Cieszyn. Taki łącznik i owszem jest przewidziany w planie przestrzennego zagospodarowania tego rejonu miasta, lecz przedsięwzięcie nie zostało jeszcze nawet wpisane do obejmującego trzy najbliższe lata planu inwestycyjnego Bielska-Białej. To, czy w przyszłości zostanie uwzględnione w tych projektach, zależy wyłącznie od decyzji miejskich włodarzy. Można mieć wątpliwości, że stanie się to w możliwym do przewidzenia czasie. Budowa łącznika musiałaby bowiem pochłonąć wiele milionów złotych pochodzących najpewniej z gminnej kasy, gdy tymczasem służyłby on w praktyce wyłącznie wygodzie pracowników kilku zakładów usytuowanych na terenie strefy przemysłowej. Tymczasem w Bielsku-Białej czeka na realizację wiele innych inwestycji drogowych, znacznie potrzebniejszych z punktu widzenia interesów wielu mieszkańców.