W październiku 2016 roku po intensywnych opadach deszczu na stryszawskim cmentarzu uaktywniło się osuwisko. Teraz okazuje się, że gdyby nie przeprowadzone kilka miesięcy temu prace stabilizacyjne, to dziś nekropolia mogłaby przestać istnieć.
2,5 roku temu, podobnie jak teraz, długo padało. Osuwająca się ziemia uszkodziła nie tylko fragment cmentarnych alejek, ale i szereg grobów. Na szczęście nie uległy one całkowitemu zniszczeniu. Problem był jednak poważny. Stało się jasne, że położony na wzniesieniu cmentarz może ulec zniszczeniu. Gminy, a tym bardziej parafii nie było stać na wykonanie stabilizacji osuwiska. Na szczęście gminie w sukurs przyszedł wojewoda, który przekazał na ten cel prawie 1,7 mln zł dotacji.
– Strach pomyśleć co bo się stało gdybyśmy nie zabezpieczyli tego osuwiska – mówi Rafał Lasek, wójt Stryszawy. Ziemia znowu się bowiem osunęła, ale już w niewielkim stopniu i poza terenem nekropolii. Można podejrzewać, że gdyby nie stabilizacja to „zjechałby” spory kawałek wzniesienia, doprowadzając nie tylko do zniszczenia cmentarza, ale i powodując zatamowanie przepływającego poniżej potoku. Gdyby do tego doszło to zagrożone zatopieniem byłoby domy znajdujące się wzdłuż drogi prowadzącej ze Stryszawy Górnej w kierunku Zawoi.