Już w pierwszej kolejce piątoligowych rozgrywek doszło do szlagieru. W sobotnie popołudnie do Białki zawitał LKS Jawiszowice, który ostatnio napsuł Tempu sporo krwi.
Jesienią ubiegłego roku LKS Jawiszowice pokazał w Białce, że awans do V ligi nie był dziełem przypadku. Po bramkach Adriana Korczyka, Mariusza Adamczyka i Marcina Hermana podopieczni Jarosława Płonki wygrali 3:0. W rewanżu 3:0 prowadzili już po niespełna kwadransie gry. Co prawda potem gra się wyrównała, ale białczanom nie udało się odkuć. Trzy bramki na nic się zdały, gdyż sami taszczyli do domu worek z pięcioma.
W letniej przerwie w Białce doszło do sporych zmian kadrowych, a trenerem został Krzysztof Wądrzyk. Cóż z tego, gdy pozyskany z Orła Ryczów Łukasz Rupa doznał kontuzji, a to on miał dyrygować środkiem pola. Uraz wyłączył z gry także bramkostrzelnego Dariusza Szymoniaka i kilku innych zawodników. – Nazwiska na ławce wyglądają lepiej niż te na boisku. Ale co zrobić. Rewanżu dziś nie będzie – ubolewali przed meczem działacze Tempa, wyrażając nadzieję, że kontuzjowani wrócą do zdrowia jak najszybciej, a w szczególności przed meczami derbowymi z juszczyńskim Narożem i makowskim Halniakiem. Bo wiadomo – wynik derbów to sprawa honorowa.
Sam mecz był pełen dramaturgii, a wynik zmieniał się w nim jak w kalejdoskopie. Już po dwóch minutach goście wywalczyli aut na wysokości pola karnego. Piłka trafiła na przedpole Marcina Kopra, ale obrońcy nie zdołali jej wybić i wylądowała pod nogami Marcina Szymonika, który posłał ją do siatki. Motywowani przez Krzysztofa Wądrzyka białaczanie doprowadzili do remisu po kwadransie. Pozyskany z BCS Zawoja Eryk Wróblewski pokazał, że drzemie w nim spory potencjał i serię kilku dobrych zagrań z jego strony zwieńczył wywalczeniem rzutu wolnego. Wykonał go Paweł Kozieł, a Krzysztof Bryła uprzedził bramkarza i głową posłał piłkę do siatki. Radości nie było końca. Niemal cała drużyna stanęła w rządku przed trybunami i wykonała kołyskę, bo Bryła najlepiej jak mógł uczcił narodziny córki Jagody! – Ćwiczyliśmy z Kozim ten wariant. Umówiliśmy się, że go gramy no i wyszło – mówi szczęśliwy strzelec gola. Radość kibiców była po chwili tym większa, że Mateusz Balcer urwał się lewym skrzydłem i nie dał sobie odebrać piłki, która po kilkunastu sekundach zatrzepotała w siatce. Nastroje szybko jednak zmącił miejscowym Adrian Korczyk.
W 58. minucie po drugiej bramce Mateusza Balcera wydawało się, że Tempo, pomimo kadrowych kłopotów, może sprawić niespodziankę i pokonać silnego rywala. O korzystny dla gości wynik zadbali Korczyk i Szymonik. Ten drugi bramkę na wagę trzech punktów zdobył bezpośrednio z rzutu wolnego. Należy przy tym dodać, że Tempo ostatnie 20 minut grało w liczebnym osłabieniu. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał bowiem Szymon Marek.
Tempo Białka – LKS Jawiszowice 3:4 (2:2)
Tempo: Koper, Bielarz, Marek, Bryła, Drobny, Murzyn, Wróblewski, Pacyga, Kozieł, Urbański (od 55. min Puzik), Balcer
LKS Jawiszowice: Smok, Grabczyński, Nalepa, Rogala, Juszczyk (od 56. min Bednarczyk), Tworek, Kuźnik (od 65. min Hankus), Herman, Pyrlik, Szymonik, Korczyk
Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski