Sport Cieszyn

Szczęśliwa siódemka Trzyńca

W ostatnim meczu sezonu zasadniczego Tipsport Extraligi przed własną publicznością hokeiści Oceláři Trzyniec rozbili Energie Karlowe Wary 7:0. Premierowe trafienia dla klubu spod Jaworowego zaliczyli Słowak Martin Bakoš i Polacy Filip Komorski i Alan Łyszczarczyk.

Wynik meczu w 9. minucie otworzył najlepszy strzelec czerwono-białych Martin Růžička. Gospodarze poszli za ciosem i trzy minuty później, grając w przewadze, podwyższyli swoje prowadzenie. Tym razem krążek między słupki posłał Martin Bakoš.

W drugiej tercji nadal trwał napór wicelidera tabeli, który przyniósł kolejne trzy bramki. W 24. minucie Andrej Nestrašil pokonał bramkarza Energie, dając “Stalownikom” jeszcze większą pewność w grze. Pięć minut później kibice zobaczyli polską akcję – Aron Chmielewski dograł do Filipa Komorskiego a ten strzałem pod poprzeczkę zdobył pięknego gola. – Fantastyczne podanie Arona. Wspaniale mnie obsłużył i jako napastnik mogę sobie tylko życzyć więcej takich zagrań – komentował szczęśliwy strzelec. 60 sekund później piąte trafienie dla czerwono-białych w tym spotkaniu zanotował Vladimír Svačina, odbierając rywalom resztki chęci do walki.

Trzecia tercja była już egzekucją bezradnego przeciwnika, ale kolejne gole padły dopiero w jej końcówce. W 58. minucie swojego pierwszego gola w WERK Arenie strzelił Alan Łyszczarczyk. – Fajnie wyglądała nasza linia z doświadczonym Vladimirem Draveckym. Z Alanem Łyszczarczykiem gramy cały sezon we Frydku-Mistku, dlatego cieszymy się, że udało nam się strzelić tą premierową bramkę w ekstralidze w jednym meczu – mówił po meczu Filip Komorski. Rezultat poniedziałkowego pojedynku ustalił w 59. minucie Ondřej Kovařčík. Przy tym trafieniu drugą asystę tego wieczoru zaliczył Aron Chmielewski.

Po spotkaniu polscy zawodnicy z Oceláři Trzyniec tryskali dobrym humorem. Filip Komorski dzielił się z dziennikarzami swoimi przemyśleniami. – Przed sezonem nawet nie śmiałem myśleć, że ten moment nastanie, ale ciężką pracą w farmerskiej drużynie, udało mi się przekonać sztab trenerski, żeby dali mi szansę. Nie ukrywam, że każdy pojedynczy mecz w koszulce trzynieckiej drużyny cieszy. Jeszcze bardziej, gdy jest to mecz wygrany, do tego z bramką na koncie. Robię wszystko, daję z siebie sto procent tutaj i we Frydku, by zwrócić na siebie uwagę trenerów. Żyję chwilą, cieszę się, że mogę tutaj być, grać i wygrywać dla Trzyńca – z satysfakcją mówił polski hokeista. – Pierwszy gol w Ekstralidze to super przeżycie. To są takie bramki, które się pamięta całe życie. Czy tą złotą, która dała mistrzostwo GKS-owi Tychy, czy tą strzeloną dla reprezentacji w Bratysławie (w kwalifikacjach do Zimowych Igrzysk Olimpijskich w zwycięskim meczu przeciwko Białorusi – red.), czy teraz tą w Ekstralidze. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy mecz, bo ta ostatnia seria gier była nieciekawa. Super też bronił nasz bramkarz, przy jego interwencjach ręce same składały się do oklasków – podsumował Filip Komorski.

google_news