Wydarzenia Czechowice-Dziedzice

Szczypie w oczy, dusi w gardle

Fot: Kuba Jarosz

Od czasu do czasu mieszkańców ulicy Komorowickiej w Czechowicach-Dziedzicach zalewa fala uciążliwego zapachu. Ślady zaprowadziły nas do pobliskiej firmy Sanit Trans. Jej właściciel wytłumaczył nam, dlaczego tak się dzieje i obiecał, że zapachowe problemy się skończą.

Ulica Komorowicka leży co prawda o przysłowiowy rzut beretem od dawnej trasy na Katowice, czyli ulicy Legionów, ale kiedy się już na nią wjedzie ma się wrażenie, że człowiek znalazł się w jakiejś małej, uroczej enklawie zieleni i spokoju. Spokój, jak się okazuje, był tu przez wiele lat. Do czasu jednak, aż wzdłuż płynącego potoku Młynówka wyrosła sporej wielkości firma specjalizująca się w zagospodarowaniu odpadów.

Kiedy zaczęli stawiać tu hale i budynki mieliśmy informację, że mają się zajmować jedynie przetwórstwem szkła i tworzyw sztucznych – mówi pan Józef, mieszkaniec ulicy Komorowickiej. Jego dom leży zaledwie kilkadziesiąt metrów w linii prostej od granicy firmy. – Ale teraz muszą zajmować się czyś więcej, no nie ma innego wytłumaczenia na ten smród, który nas tu zalewa.

– Tego nie da się wytrzymać – dodaje sąsiadka pana Józefa. – Gryzie w gardle, szczypie w oczy… Jakaś zaraza, czy co?

Pojawia się i znika

Ludzie z Komorowickiej nie czekali z założonymi rękoma. Gdy tylko czuli, że nadchodzi kolejna fala smrodu dzwonili do straży miejskiej i prosili o interwencję.

Przyjeżdżają, to fakt – wzdycha pan Józef. – Ale jak już dotrą, to dziwnym trafem śmierdzieć przestaje. Tak samo było, kiedy ostatnio przyjechała na naszą interwencję pani naczelnik z wydziału ochrony środowiska w urzędzie miejskim. Też przestało. Chyba oni mają jakąś cudowną moc, czy jak?

Co do magicznych mocy trudno się nam wypowiadać. Faktem jest, że naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska, Bernadetta Klimek, zna temat. Od niej zaczęliśmy nasze małe, dziennikarskie dochodzenie.

– To prawda, że mieszkańcy interweniują – potwierdza skargi pani naczelnik. – Rozmawiałam już z firmą i wydaje mi się, że te uciążliwości nie powinny się więcej pojawiać. Tam nie ma zresztą co wydzielać takich zapachów, bo firma nie może gromadzić w tym miejscu odpadów komunalnych.

Charakterystyczny zapach zleżałych odpadów musiał się jednak skądś wziąć. Firma rzeczywiście zajmuje się jedynie przerobem stłuczki szklanej, trudno więc, aby to było źródłem nieprzyjemnego zapachu. Okazuje się jednak, że oddział Sanit Trans przy Komorowickiej od jakiegoś czasu testuje też nową instalację do produkcji paliw alternatywnych (ma na to pozwolenie).

Tajemnica wyjaśniona

Rzeczywiście – potwierdza nam dyrektorka firmy, Ewa Szostak. – Ale to szczelny i zamknięty układ, więc raczej nie to jest przyczyną. Poza tym produkcja oparta ma być na odpadach z przemysłu motoryzacyjnego, więc bez żadnych odpadów organicznych.

A właśnie te, jeśli coś ma śmierdzieć, mogą to powodować. Wątpliwości rozwiewa nam dopiero jeden ze współwłaścicieli firmy, Krzysztof Kusak.

Cóż… – wzdycha pan Krzysztof. – Najprawdopodobniej było tak, że kiedy kilka razy testowaliśmy różne komponenty do produkcji paliwa alternatywnego, otrzymaliśmy z firm zewnętrznych zanieczyszczony materiałem organicznym towar. I stąd problem. Ale to się już nie powtórzy.

Nowa instalacja, o której właściciel twierdzi, że jest jedną z nowocześniejszych w naszym regionie, ruszyć ma do połowy października.

Chętnie zaproszę paru mieszkańców, naszych sąsiadów, alby osobiście zobaczyli, co robimy w firmie i jak wygląda nasza nowa instalacja – deklaruje pan Krzysztof.

Super, można powiedzieć. Lepiej późno niż wcale. Gdyby firma wcześniej spotkała się z mieszkańcami i uprzedziła ich o wszystkim, dzisiaj nie byłoby pewnie tej historii. A tak pozostaje wciąż nieufność.

– Fajnie, że się wreszcie wyjaśniło, o co chodzi – komentuje jeden z mieszkańców ulicy Komorowickiej. – Ale zobaczymy, czy rzeczywiście nasze problemy się na tym skończą.

google_news