Media cyfrowe i sprzęty elektroniczne stały się nieodłącznym elementem naszego życia. Ze świecą szukać osoby, która nie ma swojego telefonu i domu, gdzie na honorowym miejscu nie stoi telewizor. Maluchy od najmłodszych lat mają dostęp do smartfonów, tabletów, laptopów.
Każde małe dziecko to doskonały obserwator. Codziennie podpatruje rodziców i naśladując ich zachowanie, szybko uczy się obsługi każdego domowego sprzętu. Części rodziców telefon czy tablet służy również za uspokajacz. Chcemy posprzątać, a dziecko nam przeszkadza? Dajemy do ręki telefon i puszczamy bajeczki. Jesteśmy zmęczeni po pracy, a dziecko chce z nami rozmawiać? Podajemy tablet i włączamy grę. Dzwoni przyjaciółka, przychodzą znajomi, a dziecko jest niegrzeczne? Włączamy film na laptopie. Często rodzice są przekonani, że w ten sposób sprawiają maluchowi przyjemność. – Nic bardziej mylnego! Małe dzieci nie mają umiejętności rejestracji tak złożonych obrazów i dźwięków, jakie proponuje im telewizja, smartfon czy tablet. Z własnych obserwacji wiem, że dziecko, które ogląda telewizor, jest wręcz sparaliżowane ilością bodźców – twierdzi Martyna Wysłych, logopeda z Ustronia. Nadmiar cyfrowych atrakcji i zbyt wczesny kontakt z wysokimi technologiami niesie za sobą szereg fatalnych skutków. Dziecko nie potrafi się skoncentrować na twarzy dorosłego, nie wsłuchuje się w jego głos, nie mówi, nie wykazuje podstawowych zachowań społecznych. – Może dojść do tego, że dziecko nie będzie przyswajało mowy lub zrobi to z opóźnieniem, ponieważ korzystało z wysokich technologii. Nie zastąpią one przecież choćby zwykłego dialogu. Dziecko wpatrzone w ekran telewizora nigdy nie usłyszy odpowiedzi na pytanie „A co to jest?” – mówi specjalistka.
Negatywny wpływ na rozwój dziecka może mieć nawet włączony telewizor, który służy jako „tło”. Martyna Wysłych ostrzega, że dziecko w takich wypadkach wyłącza się, nie odbiera mowy – słyszy ją, ale nie ma ona dla niego żadnego znaczenia. Takie grające tło nie wymusza na dziecku dialogu, nie skłania do powtarzania, nie uczy nowych słów czy zachowań. – Kluczowa jest tutaj regularność dawkowania tego typu rozrywek zarówno dzieciom malutkim, jak i nieco starszym. Bodziec, który dociera do nas regularnie, na trwałe powoduje zmiany w mózgu i to warto sobie uzmysłowić. Myślę tutaj również o grająco-świecących zabawkach. Są to dźwięki odbierane przez naszą prawą półkulę. Z czasem sprawią, że informacje językowe odbierane przez lewą półkulę będą ignorowane przy tak mocnej sile i powtarzalności bodźca dźwiękowego – przestrzega ustrońska logopedka.
Kiedy najwcześniej pozwolić dziecku na kontakt z elektronicznymi zabawkami? Według logopedów – nie wcześniej niż w trzecim roku życia. A tak naprawdę to im później, tym dla dziecka lepiej. Podobne zdanie mają również okuliści. Wpatrywanie się w szklany ekran w pierwszej kolejności ma negatywny wpływ właśnie na kształtujący się wzrok małego człowieka. – Im wcześniej takie sprzęty pojawiają się w życiu dzieci, tym gorzej dla rozwoju ich układu wzrokowego. Do drugiego roku życia dziecko nie powinno mieć dostępu do takich sprzętów, a do szóstego roku życia powinno być to maksymalnie pół godziny dziennie – radzi specjalistka z jednej z lokalnych klinik.
Negatywne zdanie o nadmiarze nowoczesnej technologii w życiu dziecka mają również psycholodzy. Jolanta Dróżdż-Stoszek, psycholog z Cieszyna, wskazuje między innymi na wnioski specjalistów z Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej. Według nich, dla rodziców priorytetem powinno być zapewnienie dzieciom do piątego roku życia jak największej ilości czasu przeznaczonego na zabawę w żaden sposób nie związaną z nowoczesnymi technologiami i elektroniką. Dzięki temu mogą rozwijać się społecznie. Nabywanie tych umiejętności to proces, który powstaje tylko w relacji z drugim człowiekiem, a nie ekranem telewizora czy telefonu.
– I tu widzę duży problem, gdyż rodzice mają trudności ze swobodną zabawą z dziećmi i angażowaniem się w ich aktywność. Brak czasu, pomysłów, a często zwykłe zmęczenie powodują, że sięgamy po szybkie i wygodne rozwiązania, czyli media – mówi Jolanta Dróżdż-Stoszek. Według przywołanych specjalistów z AAP, rodzic może zacząć pokazywać dziecku świat mediów cyfrowych najwcześniej w wieku 18-24 miesięcy. Kluczowe jest tu jednak słowo „może”, ponieważ wcale nie musi. Jeśli już zdecydujemy się dać maluchowi tablet czy smartfon do ręki, powinniśmy mieć stały nadzór nad tym, co dziecko robi. I pamiętać, aby czas takiej zabawy był mocno ograniczony. – Przeciętna bajka trwa dłużej niż czas koncentracji dziecka w tym wieku – twierdzi cieszyńska psycholog. Jolanta Dróżdż-Stoszek zwraca również uwagę na to, by korzystanie z elektroniki nie stało się jedyną drogą pozwalającą uspokoić dziecko. – Włączamy bajeczki, żeby dziecko przestało płakać, marudzić, zajęło się czymś innym zamiast swoimi uczuciami. Nie nudziło się, nie absorbowało nas swoją osobą. Przez to mamy obecnie dzieci odcięte od uczuć, przeżywania, z niskimi umiejętnościami radzenia sobie z frustracją. Dzieci, które trudnymi zachowaniami domagają się naszej uwagi i zaangażowania. Jeśli zabieramy dzieciom takie doświadczenia, nie pozwalamy, aby wspólnie z nami poradziło sobie z niepowodzeniami, to wychowujemy dzieci głęboko nieszczęśliwe, bez poczucia bezpieczeństwa. Mające przeświadczenie, że są ważne dla dorosłych tylko warunkowo, czyli gdy są cicho i zajmują się sobą – dodaje.
Podobnie fatalny wpływ na dziecko ma stosowanie dostępu do technologii w ramach systemu kar i nagród. Prowadzi to do postawienia elektroniki na wysokim miejscu, staje się polem walk i domowych przetargów. – Unikajmy programów, bajek i aplikacji utrzymujących szybkie tempo akcji i animacji, a także aplikacji z dużą ilością rozpraszającej zawartości. Nie pozwalajmy na oglądanie bajek i korzystanie z elektroniki na co najmniej godzinę przed snem. Wykazano, że wieczorna ekspozycja na światło i treści płynące z ekranów, przyczynia się do skrócenia snu i pogorszenia jego jakości – tłumaczy Jolanta Dróżdż-Stoszek. Nadmierne korzystanie z urządzeń mobilnych wpływa również na zmiany w układzie mięśniowo-szkieletowym. Do pediatrów zgłaszają się rodzice maluchów, które nie mają odpowiednio do wieku rozwiniętych mięśni dłoni. Wszystko dlatego, że czynnościami, które dominowały w ich zabawach było użytkowanie tabletu czy smartfonu, a nie rysowanie i kolorowanie kredkami…
Nie da się ukryć, że elektronika, media i nowoczesne technologie stanowią już stały element naszego życia. Warto jednak pamiętać, że najważniejsza jest równowaga i przykład, jaki dziecku dają rodzice. Może warto więc razem wybrać się na wycieczkę, zamiast włączać bajkę? Wspólnie przeczytać książeczkę, zamiast podawać do ręki tablet? Zorganizować w domu popołudnie bez elektroniki i samemu wyłączyć wtedy telefon? Dajmy dziecku coś, co mamy najcenniejszego, a co jest całkowicie za darmo: nas samych.
Wszystko, jak zawsze, zależy od rodziców. Elektronikę trzeba dawkować i mieć kontrolę nad tym, jakie treści obserwują nasze pociechy. Ja osobiście przykładam dużą uwagę do tego, aby moje dzieci spędzały ze mną więcej czasu. Najczęściej gramy w gry ruchowe z serii Sport&Fun. Ostatnio gra Activ jest naszą ulubioną. Nauka zdrowej rywalizacji poprzez ruch. Przyjemne z pożytecznym.
A co mają robić? Pięściakami, czy tępymi dzidami się bawić? Jest postęp to łapią to od rodziców.
Kiedyś to było fajnie … Łąka, las, trzepak, spanie pod namiotem, …Częste wpisy rodziców na FB. Ale swoich pociech już w takie tany nie puszczą, bo: kleszcze, bakterie, pedofile, itepe, itede… Więc czego chcecie od dzieci? Dajcie im przykład, a nie bulczcie jak d**y w mydlinach.