Sport Cieszyn

Tempo Puńców w finale | ZDJĘCIA

W półfinale Pucharu Polski na szczeblu skoczowskiego Podokręgu Piłki Nożnej Tempo Puńców mierzyło się z Beskidem Skoczów. Choć faworytem byli goście, z awansu do finału mogli cieszyć się reprezentanci okręgówki.

Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando Beskidu, choć jako pierwszy groźnie zaatakował zespół gospodarzy. Marcin Jaworzyn miał dobrą okazję do przelobowania skoczowskiego golkipera, ale strzelił zbyt słabo. Po drugiej stronie celnie uderzali Kacper Zątek i Michał Pietraczyk, których próby stopował skutecznymi interwencjami Wojciech Maciejowski. Bramkarz Tempa miał także sporo szczęścia, gdy w 43. minucie przyszedł mu w sukurs słupek po strzale Antoniego Krzaka.

Bezbramkowa pierwsza połowa, z przewagą skoczowian, za to druga była już bardziej wyrównana. Co prawda przyjezdni częściej utrzymywali się przy piłce, ale konkretniejsze sytuacje tworzyli puńcowianie. Celny strzał głową Alana Pastuszaka jeszcze Mateusz Hulin obronił, jednak w 72. minucie bramkarz Beskidu nie miał już szans przy precyzyjnym strzale Adama Kalety. Chwilę później mógł wyrównać Michał Szczyrba, ale nieznacznie chybił celu. Od tego momentu piątoligowiec bił głową w mur, natomiast gospodarze kontrowali. Swoją znakomitą szansę miał Alan Pastuszak, ale dopiero w 8. minucie doliczonego czasu gry Rafał Adamek ustalił wynik spotkania na 2:0.

– Najważniejszy jest wynik. Mieliśmy okrojony skład, ale zmiennicy, którzy dostali szansę pokazali się z bardzo dobrej strony. Będę miał z tego powodu mały ból głowy, ale to nie problem, bo gramy już od jakiegoś czasu systemem sobota – środa – sobota, więc musimy rotować składem. Do trzydziestej minuty nie mogliśmy złapać rytmu, ale później już nasza gra wyglądała dobrze. Nie byliśmy faworytem, tym bardziej wygrana i awans do finału cieszą – powiedział Kamil Sornat, szkoleniowiec Tempa.

– W zasadzie przegraliśmy sami ze sobą. Nasze podejście dzisiaj do tego spotkania było takie, bym powiedział, na pół gwizdka, ale lepiej, żeby takie mecze się zdarzyły w pucharze niż w lidze. Niemniej każda porażka boli. Będę miał dużo materiału do pracy, bo mamy nad czym. Taki scenariusz meczu, gdzie mamy multum okazji strzeleckich, a ich nie wykorzystujemy, powtarza się nie pierwszy raz, więc musimy coś z tym zrobić – skomentował Bartłomiej Konieczny, trener Beskidu.

W finale Tempo Puńców zmierzy się z Kuźnią Ustroń, która w drugim półfinale pokonała na wyjeździe Victorię Hażlach 3:0.

Tempo Puńców – Beskid Skoczów 2:0 (0:0)
1:0 Adam Kaleta (72′), 2:0 Rafał Adamek (98′)

google_news