Czego możemy spodziewać się po obecnym sezonie grzewczym, przypadającym na najtrudniejsze czasy dla polskiej energetyki? Co przez trzy dekady zrobiono w „Thermie”, by świadczyć mieszkańcom profesjonalne, stabilne cenowo oraz bezpieczne i pewne usługi? O tym, a także o okrągłym jubileuszu spółki i planach na przyszłość, rozmawiamy z Andrzejem Listowskim, prezesem Przedsiębiorstwa Komunalnego „Therma” w Bielsku-Białej.
Dla „Thermy” dobiegający końca rok był szczególny. Jak wyglądały obchody 30-lecia działalności zarządzanego przez Pana przedsiębiorstwa komunalnego?
Andrzej Listowski, prezes PK „Therma”: – Tak, to szczególny rok, gdyż możemy spojrzeć na to, czego dokonaliśmy przez te trzy dekady. Jednak jubileusz to przede wszystkim okazja do podziękowań. Obchody podzieliliśmy na trzy części. W czerwcu zaprosiliśmy do świętowania pracowników, których chcieliśmy docenić za ich poświęcenie. To piękne, że są u nas osoby, które związały się z „Thermą” już w momencie jej utworzenia.
We wrześniu zorganizowaliśmy uroczystość dla naszych kluczowych klientów, jakimi są m.in. spółdzielnie mieszkaniowe i zakłady przemysłowe. To możliwość scementowania naszej współpracy i zapoznania naszych klientów z tym, czego dokonaliśmy, jakie mamy standardy i plany na przyszłość.
Październikowe spotkanie było zaś swoistym powrotem do przeszłości, do historii naszej firmy, możliwością obejrzenia starych fotografii i wysłuchania cennych wspomnień. Bohaterami tej odsłony jubileuszu byli nasi emerytowani pracownicy. Opowiedzieliśmy im, w jaki sposób dziś funkcjonuje firma. Z satysfakcją przyjąłem podziękowania za to, że pamiętamy o byłych pracownikach. Sam jestem wdzięczny, że władze miasta na czele z prezydentem Jarosławem Klimaszewskim, a przecież to miasto jest właścicielem spółki, uświetniły swoją obecnością te obchody.
À propos miasta: podczas jubileuszu podkreślano, jak strategiczną rolę dla Bielska-Białej pełni „Therma”.
– Tak, gdy trzydzieści lat temu tworzono przedsiębiorstwo, to po to, aby sprostało oczekiwaniom mieszkańców. Powstały duże osiedla, a naszą misją było ich ogrzanie. Dzisiaj możemy stwierdzić, że ten cel został osiągnięty. Zdecydowana większość mieszkańców, a także duża część przemysłu, korzysta z dostarczanego przez nas ciepła.
Zmieniało się miasto, zmieniał się przemysł, ale „Therma” zawsze była w gotowości.
– Spółka przeszła wiele przeobrażeń. Kierunki działań zdeterminował charakter miasta, bo ponad 60 proc. naszych odbiorców stanowił przemysł. Nie wszyscy pamiętają, że na początku naszej działalności niemal połowę naszej sprzedaży stanowiła para! Nawet dziś udział odbiorców przemysłowych to nadal aż 44 procent. Jednak ostatnie odcinki sieci parowych zostały wyłączone z eksploatacji w 2008 roku. W miejsce parociągów, tam gdzie było to możliwe, zostało wybudowanych wiele kilometrów sieci wodnych oraz dostosowano węzły cieplne odbiorców do zmienionego nośnika ciepła. Obecnie spółka posiada 182,21 kilometra sieci wodnych, w tym 155,1 kilometra sieci w technologii rur preizolowanych, 14,7 kilometra sieci tradycyjnej kanałowej oraz około 12,43 kilometra sieci napowietrznych. „Therma” eksploatuje 1 025 węzłów cieplnych, w tym 744 jest jej własnością.
Czy to oznacza, że wielkie inwestycje dobiegły końca?
– Bynajmniej. Co roku na zadania inwestycyjne i remonty przeznaczamy ok. 10-12 mln zł. Nasze przedsięwzięcia nie tylko polegają na wymianie starych sieci kanałowych na sieci preizolowane, ale też modernizacji stacji wymienników. Sukcesywna wymiana sieci powoduje zwiększenie bezpieczeństwa dostawy ciepła poprzez zmniejszenie prawdopodobieństwa wystąpienia awarii i również zmniejszenie strat ciepła. Przyłączamy i będziemy przyłączać nowe obiekty mieszkalne, usługowe i przemysłowe, choć tam, gdzie zabudowa jest rozproszona, nie zawsze jest to możliwe. Inwestujemy w fotowoltaikę oraz nowoczesne rozwiązania sterujące naszymi systemami, by obniżać koszty funkcjonowania przedsiębiorstwa, ale przede wszystkim sprawić, że nasi odbiory płacą dokładnie za to, co zamówili i co jest im w danym momencie potrzebne.
Jesteśmy w pierwszej połowie sezonu grzewczego, który z wielu względów może być nietypowy. Jak na działalność firmy wpływa na przykład to, że październik cieszył nas niemalże letnią aurą?
– Ten miesiąc był wyjątkowo ciepły, co nie może przecież radować żadnego sprzedawcy ciepła. Sprzedaliśmy 72 proc. tego, co w październiku ubiegłego roku. Musimy przygotować się na czas bez większych zysków. Należy jednak podkreślić, że firma została tak skonstruowana, by służyła mieszkańcom, a nie na nich zarabiała.
Możemy więc liczyć na to, że ciepło systemowe „Thermy” będzie tym chlubnym wyjątkiem i podwyżki nie będą tak dotkliwe, jak w przypadku gazu czy energii elektrycznej?
– W porównaniu do cen gazu i prądu, to podwyżka sięgająca 6 proc. będzie bardziej niż umiarkowana. Ci, którzy nam zaufali, dobrze już wiedzą, że podjęli świetną pod względem strategicznym decyzję. Niestety, nie jesteśmy samowystarczalną wyspą. To, jakie mamy ceny, zależy przecież od Urzędu Regulacji Energetyki i działalności Tauronu, który obecnie boryka się z koniecznością importowania dużo droższego węgla.
Patrząc na to, jakie problemy ma energetyka i wiele polskich zakładów, czy nie musimy się obawiać, że zimą przestanie do nas płynąć ciepło?
– Nic nie wskazuje na tego rodzaju problemy. Jesteśmy zabezpieczeni na tę zimę i kolejne. Nie mogliśmy podjąć lepszej i bardziej strategicznej decyzji, niż wieloletnie związanie się z państwowym Tauronem, tak kluczowym dla polskiej energetyki. Jeśli Tauron i państwo nie zawiodą, to tym bardziej my.
Czy kierowanie miejską spółką przynosi satysfakcję, szczególnie że obchodzi ona tak okrągły jubileusz?
– I to wielką. Czuję się bardzo dobrze pracując w energetyce. Bez przesady mogę stwierdzić, że zawsze leżała w obszarze moich zainteresowań i – co więcej – to rodzinna tradycja. Dziadek był przedwojennym inżynierem, absolwentem Politechniki Lwowskiej, specjalistą od ciepłownictwa i projektował instalacje centralnego ogrzewania. A ojciec był inżynierem mechanikiem, pracował w dozorze technicznym i zajmował się m.in. nadzorem nad kotłami i innymi urządzeniami ciśnieniowymi. Jestem więc przedstawicielem trzeciego pokolenia działającego w branży.