Mieszkańcy Pruchnej byli zszokowani widząc, w jaki sposób porządkowane jest pobocze. – Jakaś ekipa przyjechała ze spychaczem i maszyna miażdżyła wszystko, co znajdowało się na jej drodze. Widok jest okropny – mówiła jedna z mieszkanek. – Czy w ogóle można tak barbarzyńsko traktować zieleń? – dopytywali inni.
Porządki prowadzone są wzdłuż drogi wojewódzkiej DW 938, zapytaliśmy więc Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach, kto wykonywał te prace i na czyje zlecenie? Czemu miały służyć? Czy taka metoda usuwania roślinności jest akceptowana przez zleceniodawcę? Jaki był powód jej usuwania? Czy ma to może związek z planowaniem jakiejś inwestycja?
Odpowiedź przyszła już następnego dnia. Ryszard Pacer, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach, wyjaśnił, że karczowanie krzewów wykonało konsorcjum firm, któremu zlecono bieżące utrzymanie dróg wojewódzkich w powiecie cieszyńskim.
– To zabieg mający na celu poprawę bezpieczeństwa ruchu. Nie użyto spychacza, tylko specjalistycznej maszyny zbudowanej do tego rodzaju prac. Być może mogła wyglądem przypominać spychacz. Tak, akceptujemy taką metodę karczowania niepożądanej roślinności w pasie drogowym. Warto zaznaczyć, że pozostałości krzewów są sukcesywnie usuwane w miarę postępu prac. Na tym odcinku w najbliższym czasie nie planujemy inwestycji – poinformował rzecznik.
Karczowanie samosiejek, jak się okazuje, wykonywane jest na odcinku około 10 km, po obu stronach DW 938. Ma to poprawić widoczność i poszerzyć pas drogowy. Metoda usuwania roślinności może rzeczywiście szokować, co zresztą widać na naszych zdjęciach, ale podobno jest dużo efektywniejsza, niż ręczna wycinka..