Po bielskich osiedlach zaczęły krążyć szemrane typy, sprzedające „kominiarskie” kalendarze.
Sam takiego obsztorcowałem, gdy zapukał wczoraj do moich drzwi na bielskim osiedlu Polskich Skrzydeł. Podpity obdartus udawał lokalnego kominiarza i wciskał mieszkańcom bezwartościowe kalendarze. Ludzie dobrze wiedzą, jak wygląda prawdziwy kominiarz obsługujący ich teren, ale i tak dawali mu pieniądze, które ten najwyraźniej z marszu przepijał.
Znam wielu kominiarzy i wiem, że nie chodzą od drzwi do drzwi, a kalendarze czasem dają za darmo podczas zwykłych wizyt. A na oficjalne okazje ubierają się schludnie, a nie jak z rynsztoka wyjęci. Sami się wściekają, że ktoś się pod nich podszywa i żeruje na ludzkiej naiwności.