Wydarzenia Bielsko-Biała

Trębacz był obecny w wielu wymiarach. Za nami Jazzowa Jesień im. Tomasza Stańko

Zdjęcia: Lucjusz Cykarski, Bielskie Centrum Kultury

Ostatni raz był na Jazzowej Jesieni w 2017 roku, mimo to jego idee i muzyka ciągle inspirują. Usłyszeliśmy to podczas 22. edycji festiwalu imienia legendarnego trębacza – Tomasza Stańko.

Salę Bielskiego Centrum Kultury znowu szczelnie zapełnili melomani, gdy przyszedł czas Jazzowej Jesieni. Odbyła się w dniach od 15 do 17 listopada. W tym roku mieliśmy – jak to ujęła dyrektor artystyczna Anna Stańko – kompaktowy festiwal. To trzy dni z trzema koncertami, z których każdy był tak kompletnym i odrębnym muzycznym światem, że warto było dać sobie dzień na oddech przed nowymi wrażeniami, zamiast od razu pędzić na kolejny koncert.

Wszystkie projekty miały związek Tomaszem Stańko, a w przypadku dwóch z nich symbol Jazzowej Jesieni był wręcz punktem wyjścia. Trębacz był obecny w wielu wymiarach, bowiem nie tylko jego córka dziś tworzy program imprezy, kierując się przejętą od niego miłością do różnorodności i skrajności. Tradycyjnie goście festiwalu zobaczyli też instalację jej mamy, Joanny Stańko. W tym roku oczy cieszyła ponadto wystawa fotografii Jarosława Wierzbickiego, będąca hołdem dla Tomasza Stańko i przedstawiająca jego portrety. A przypomnijmy, że wchodzących do BCK wita popiersie trębacza, który zdobył światowe uznanie, a przez lata współtworzył bielski festiwal.

Jazzową Jesień otworzył koncert supergrupy. Każdy z jej członków to światowa gwiazda jazzu i każdy też lideruje własnym projektom. Był to jedyny występ Crosscurrents Trio w Polsce podczas europejskiej trasy. Zespół stworzyli kontrabasista Dave Holland, saksofonista Chris Potter i perkusista Marcus Gilmore. Holland, który grał na pierwszej płycie Tomasza Stańko dla wytwórni ECM, przypomniał ten fakt i mówił, jak jest wzruszony, grając na festiwalu jego imienia. Wyraził satysfakcję z faktu, że ta tradycja i pamięć o Tomaszu Stańko są kontynuowane. Wraz z Potterem i Gilmore’m zaprezentowali jazz z najwyższej półki, dając imponujący pokaz wirtuozerii, błyskotliwości i wyrafinowanego języka muzycznego. Publiczność była pod ogromnym wrażeniem i nagrodziła muzyków gorącymi owacjami.

Szczególny wymiar miał projekt „Stańko Shuffle”, który powstał roku temu w ramach „Toastu Urodzinowego dla Tomasza Stańko”. – Tata był szczęśliwy ze swojego życia. Jego ideą było, by celebrować życie i się radować. Stąd świętowanie urodzin i jego twórczości. Cieszę się, że usłyszeliśmy ten projekt w Bielsku-Białej. Sławek wspaniale rozwija skrzydła jako lider, a jego koncert to była wręcz esencja miłości do taty. Czuło się, że był on dziesiątą osobą na scenie – dzieli się wrażeniami córka Tomasza Stańko. Szefowi projektu i kontrabasiście Sławomirowi Kurkiewiczowi towarzyszyli wokalistka Dorota Miśkiewicz, pianista Piotr Orzechowski, perkusista Dawid Fortuna, amerykański trębacz Philip Dizack oraz kwartet smyczkowy Sonos. Koncert urzekł melodyjnością, ciepłem i subtelnością. Był piękną opowieścią, a zarazem hołdem oddanym patronowi bielskiego festiwalu.

Na wielki finał usłyszeliśmy projekt grupy EABS – „Reflections of Purple Sun”. Płyta pod tym tytułem została nagrana w mieszkaniu Tomasza Stańko, a jej idea narodziła się podczas wspomnianego wyżej „Toastu”, gdy powstał specjalny projekt nawiązujący do jego burzliwego okresu twórczości i kultowego albumu „Purple Sun”. Choć jak w przypadku koncertu z poprzedniego dnia mamy do czynienia z bezpośrednim nawiązaniem do dorobku Tomasza Stańko, to jego interpretacja była zgoła inna. EABS, w którym gra bielski saksofonista Olaf Węgier, wyznacza bowiem trendy na polskim rynku. Teraz grupa z Wrocławia zaprezentowała swoiste studium na temat rytmu, którego kwintesencją było zbliżenie się w jednym z eksperymentów, jak nazwał to pianista Marek Pędziwiatr, aż do muzyki klubowej, co też bielska publiczność, znająca już bezkompromisowość zespołu, znakomicie przyjęła. – Ten koncert to zupełnie inny wszechświat. Usłyszeliśmy nowoczesny band z wyrazistym językiem, poszukujący nowej drogi poza gatunkami. Poza tym to świetnie zgrani muzycy legitymujący się doskonałą techniką. A w tym wszystkim są bardzo autentyczni i każdy rok to kolejna trampolina w formie ich ekspresji i dojrzałości – komplementuje Anna Stańko.

– Jestem bardzo zadowolona z tegorocznej Jazzowej Jesieni, która pozwoliła nam w pełni chłonąć tak różnorodne projekty, choć z pewnością jeszcze wrócimy do bardziej festiwalowej formy podwójnych koncertów. Dziękuję publiczności za otwartość i tak liczny udział. To był wspaniały czas i z radością możemy już myśleć o pracy nad kolejną edycją – puentuje dyrektor artystyczna festiwalu.

 

 

 

 

 

 

google_news