Tylko dzięki zdecydowanej reakcji makowskiego dzielnicowego, aspiranta sztabowego Piotra Ponikiewskiego, żyje 50-letni mężczyzna, który trzymał już nóż przy gardle.
Dwa dni temu (w środę, 24 czerwca) po 7.00 dyżurny z komisariatu w Makowie Podhalańskim otrzymał zgłoszenie o mężczyźnie, który jest na moście kolejowym w Białce i chce z niego skoczyć.
Kiedy wysłany patrol przyjechał na miejsce nikogo już nie zastał. Dyżurny błyskawicznie ustalił, że mężczyzna wrócił do swojego mieszkania. Informację przekazał patrolowi, a następnie kontynuował rozmowę z 50-latkiem, dając tym samym czas na dojazd patrolu na miejsce.
Kiedy funkcjonariusze przyjechali przed blok mężczyzny, otrzymali informację, że ten właśnie się rozłączył. Zdawali sobie sprawę, że każda sekunda jest bardzo cenna. W chwili kiedy biegli w kierunku drzwi jego mieszkania, ten wyszedł na korytarz z nożem przyłożonym do gardła. Mężczyzna został obezwładniony przez dzielnicowego Ponikiewskiego i przekazany pod opiekę lekarzy.
ktos ma problemy a wy o polityce…. załosni jestescie. zalamanie w dzisiejszych czasach moze spotkac kadego nawet was…
Zwolennik dudiego zdał sobie sprawę że jego guru spadł ze stołka i już na niego nie wejdzie
To lamanie wolnosci osobistej i dzielnicowy zostanie ukarany przez nowego prezydenta trzoske