Czy drożyzna psuje szyki i nastroje obsłudze ruchu turystycznego w regionie? Tak, ale nie musi to jeszcze oznaczać złego sezonu.
Od kilku miesięcy głośno było o wpływie, jaki inflacja i sytuacja będzie mieć na najbliższe miesiące, w tym również na wakacje i sposób spędzania ich. Powiat cieszyński jest w dużym stopniu regionem turystycznym, więc zwykle jest tutaj istotne, jak wygląda lato i jakie przynosi – pisząc wprost – zyski. Czy tegoroczne będą mniejsze, jak przepowiadano? Nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi, nie widać na tym etapie lata tylko takich samych obserwacji i trendów. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie ma jakiejś istotnej zapaści.
Mniej korków
Nasi czytelnicy niejednokrotnie już zwracali uwagę na pewną zmianę, jaka nastąpiła w tym roku, względem poprzednich. W Skoczowie, przy wyjeździe do Brennej nie widać teraz w piątki sznura aut w kierunku gór albo wręcz korków. Droga jest znacznie łatwiej przejezdna. Szybciej dojeżdżamy też do Wisły, mimo szczytu lata. Komunikaty beskidzkiego GOPR-u sugerują często, że na szlakach jest tego lata mało turystów. Jednocześnie jednak deptaki Ustronia czy Wisły pełne są przyjezdnych. Ci przyjezdni mogą skorzystać z informacji turystycznych, czyli oficjalnych miejskich punktów, w których mogą dowiedzieć się o atrakcjach okolicy na przykład. Ich pracownicy, zapytani o refleksje na ten temat, zupełnie nie widzą, żeby w ramach usług jakie świadczą, widoczny był jakiś regres. Tak samo jest w Ustroniu, Wiśle, Istebnej i Brennej. Czy są już jakieś oficjalne dane na temat ruchu w Wiśle? Odpowiedzi udzielił nam wiceprezes Wiślańskiej Organizacji Turystycznej:
– Ze spotkań z hotelarzami mamy sygnały, że w tym roku mają mniej rezerwacji niż w latach poprzednich. Ich wniosek jest oczywisty, że wynika to właśnie z inflacji i wzrostu kosztów. Jest tych przyjazdów mniej niż rok temu, choć też nie ma jakiegoś dramatu. Co jest jednak bardziej istotne i charakterystyczne, to że skróciły się te przyjazdy. Hotelarze nam mówią, że mało jest rezerwacji 7- lub 10-dniowych. W większości są one na 3, 4 maksymalnie 5 dni. Najwyraźniej rodziny skróciły swoje wakacyjne pobyty. Jest sporo turystów w mieście, na placu, na deptakach, tutaj różnicy nie widać. Owszem, są mniejsze korki przy dojeździe do Wisły. Mamy nadzieję, że to efekt przeprowadzonych remontów dróg a nie mniejszego ruchu, ale pewnie jedno i drugie na to wpłynęło. Trzeba jednak też zaznaczyć, że my jesteśmy nauczeni, iż w Wiśle sezon letni tak naprawdę zaczyna się w drugiej połowie lipca czy w sierpniu, równolegle ze startem Tygodnia Kultury Beskidzkiej. Sierpień był u nas zawsze bardziej obłożony niż lipiec, tak było od wielu lat – mówi Tadeusz Papierzyński.
Potwierdzenie takiej optyki znajdujemy w słowach osoby zarządzającej jednym z hoteli w Wiśle, w której nastroje wśród hotelarzy są z typu tych „bez szału”: – To nie kryzys, ale ruch generalnie jest mniejszy, a rezerwacje w większości dokonywane są z dnia na dzień. Częściej też krótkoterminowe. Już nie ma tej tendencji jak kiedyś, że goście wykupywali wczasy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, na 10 dni na przykład. Ludzie patrzą na pogodę, decydują się w ostatniej chwili. Oczywiście, że nasze ceny są sporo wyższe, ale też koszty wielu usług zdrożały często o sto procent. Prąd czy gaz to już wszyscy wiedzą, podniesione prawie w kosmos.
Problemem dla nich jest też brak rąk do pracy, pomimo napływu imigrantów z Ukrainy.
Oficjalnie źle nie jest
Oficjalnie kłopotów nie potwierdzają hotelarze z Ustronia ani Brennej. W obu tych miejscowościach, jak się dowiadywaliśmy, ruch w tych usługach duży, zadowalający. W Brennej, jak dowiadujemy się w jednym z hoteli, porównują się ze Szczyrkiem. W tej ostatniej miejscowości już poważnie narzekają na zapaś więc porównawczo pod Kotarzem będą zadowoleni.
W Ustroniu hotelarze również deklarują oficjalnie dobre nastroje i zadowolenie z lata. Może tak być, bo jak sprawdzaliśmy, bardzo trudno buło z początkiem miesiąca, albo wręcz nie dało się znaleźć noclegów w Ustroniu przed końcem sierpnia. Z drugiej strony można było poczynić inną, znamienną informację. Ceny noclegów w naszym regionie, na znanej platformie internetowej poświęconej rezerwacjom miejsc, spadały w miarę upływu czasu i sezonu. Może to świadczyć jednak o obawach, jakie w hotelarzach wzbudzała pierwsza faza i pewnych ruchach ratunkowych. Gdyby sytuacja napawała optymizmem, cen by nie obniżano.
Pamiętać należy, że wiosną do Polski, szczególnie właśnie do Ustronia czy Istebnej przybyło wiele osób z Ukrainy. Ma to wpływ na bardzo wiele aspektów związanych z turystyką u nas. Skoro mowa o konkretnym czasie, do końca września będzie można korzystać z rządowych bonów turystycznych. Wiele rodzin płaci bonami, dla wielu też zapewne jest to argument żeby przyjechać akurat właśnie teraz i właśnie do Brennej, Istebnej, Ustronia czy Wisły. Ile ich było i jak to było, okaże się zapewne po sezonie.
12 sierpnia 1976 roku, Gierek wprowadził kartki na cukier.
Czekamy na ruch kurdupla.Rozważa to samo.
Pewnie razem to knujecie kurduple!
Jeśli hotelarze są zadowoleni w Brennej, po co kontrowersyjny inwestor na Hali Jaworowej. A czy wójt zadowolony? – zapewne nie.