W 6. kolejce hokejowej Ligi Mistrzów (Champions Hockey League) drużyna Oceláři Trzyniec mierzyła się z Unią Oświęcim. Stawką pojedynku był awans do fazy play-off rozgrywek.
Od samego początku do ataku ruszyli gospodarze, szybko obejmując prowadzenie. W 2. minucie po szybkim wypadzie “Stalowników” listę strzelców otworzył Miloš Roman. Zaledwie 21 sekund później krążek do siatki posłał Patrik Hrehorčák a w 4. minucie bramkarza Unii pokonał Tomáš Kundrátek. To nie był jednak koniec ostrego strzelania w pierwszej tercji w wykonaniu mistrza Czech. W 10. minucie trafienie zaliczył Daniel Kurovský, a w 18. z gola mógł się cieszyć Andrej Nestrašil. Na pięć bramek miejscowych oświęcimianie odpowiedzieli w 20. minucie, gdy Hampus Olsson znalazł sposób na defensywę czerwono-białych.
W drugiej tercji goście nieco poprawili grę i zmniejszyli swój deficyt o jedno trafienie. W 29. minucie Christopher Liljewall zdobył jedynego gola w tej odsłonie spotkania. Z kolei w trzeciej części meczu skutecznością błysnął Libor Hudáček, który strzelał celnie w 44. i 57. minucie. W międzyczasie trzeciego gola dla Unii w 51. minucie ustrzelił Daniel Olsson Trkulja. Ostatecznie środowy pojedynek zakończył się wygraną “Stalowników” 7:3 i to oni mogli po końcowej syrenie świętować awans do fazy play-off CHL. Oświęcimianie udział w tych rozgrywkach zakończyli na fazie ligowej.
– Zabrakło nam jaj – nie gryzł się w język Krystian Dziubiński, kapitan Unii Oświęcim. – Nie mam pojęcia, co się wydarzyło w tej pierwszej tercji. Nie robiliśmy małych rzeczy, nie blokowaliśmy, oddaliśmy rywalom zbyt dużo miejsca i właściwie po paru minutach było już po wszystkim. Niby w drugiej i trzeciej tercji walczyliśmy, ale wydaje mi się, że rywal też już grał jak najmniejszym nakładem sił. Nie trafiliśmy z formą na ten mecz. Do tej pory wszystko było ok, wiedzieliśmy jak gra przeciwnik, a mimo wszystko nie potrafiliśmy się przeciwstawić i dostaliśmy szybko trzy bramki – dodał.
– Kończymy nasz udział w Lidze Mistrzów z podniesionymi głowami. Osiem punktów, jakie wywalczyliśmy, przed startem rozgrywek bralibyśmy w ciemno. Trochę jest niedosyt po tym ostatnim meczu, bo za szybko straciliśmy trzy bramki i to nas kosztowało porażkę. Popełniliśmy błędy, choć byliśmy dobrze przygotowani. Niemniej nie możemy dopuszczać do takich sytuacji, że dwóch zawodników jedzie na naszą bramkę bez krycia. Właściwie te gole dostaliśmy po podobnych błędach i tego szkoda. Rywale byli lepsi – powiedział Peter Bezuška, obrońca Unii, dla którego był to powrót pod Jaworowy po latach. – To dla mnie wyjątkowe uczucie wrócić do Trzyńca i zagrać w nowej hali, bo jak ja tutaj trenowałem to jeszcze grałem w starym obiekcie – mówił zawodnik mistrza Polski.
– To dla nas był dobry mecz. Odskoczyliśmy przeciwnikom na początku spotkania, potem oni nieco poprawili swoją grę i zdobyli bramki, ale tak już jest, że przy dużej przewadze głowa już inaczej pracuje i nie ma tej koncentracji na sto procent. Na koniec jednak to my wygraliśmy i awansowaliśmy do play-off – komentował Marko Daňo z Oceláři Trzyniec. – Musimy pracować nad tym, by grać na sto procent przez całe sześćdziesiąt minut. W każdym meczu chcemy grać aktywnie od samego początku i akurat tutaj nam to wyszło. Bramki wpadały, choć nie zawsze tak się zdarza. Mam nadzieję, że da nam to kopa do tego, by w domowych grach strzelać więcej goli. W Lidze Mistrzów wygraliśmy cztery mecze, dwa przegraliśmy, ale najważniejszy oczywiście jest awans. Teraz będziemy czekać na to, kto będzie naszym przeciwnikiem w fazie play-off. Liczymy na fajnego rywala i atrakcyjne mecze dla nas i naszych kibiców – dodał słowacki napastnik trzynieckiej drużyny.