Z każdego zdjęcia powraca do nas dawny Cieszyn. Elegancko ubrani, uśmiechnięci mieszkańcy. Pary, rodziny, znajomi. Na spacerze, zakupach, w drodze do pracy, przyłapani przez fotografa w chwili zadumy, zatopieni w rozmowie, zajęci własnymi myślami. Przyglądając się bliżej tym archiwalnym ujęciom rozpoznajemy poszczególne kamienice, charakterystyczne miejsca. W tle można spostrzec stare witryny i szyldy dawno nieistniejących sklepów. To Cieszyn tak nam bliski i daleki zarazem…
Od 1839 roku i pierwszego udanego zdjęcia, które wykonał Louis Daguerre, fotografowie traktowani są niemal jak magicy. Zatrzymują w kadrze ludzi, miejsca, wydarzenia i emocje. Dzięki jednej małej fotografii możemy chociaż na chwilę cofnąć się w czasie.
W 1914 roku w Cieszynie funkcjonowało aż sześć zakładów fotograficznych! Każdy zaopatrzony zarówno w pomieszczenie do robienia zdjęć, jak i ciemnię czy przestrzeń do retuszowania fotografii. Tak jak i obecnie, wielu fotografów decydowało się wyjść z aparatem w teren. Jednym z nich był Arnold Wellner, który zapraszał mieszkańców do swojego atelier przy Zamkowej 6 w Cieszynie, a także robił zdjęcia na weselach czy uroczystościach rodzinnych. Zmotoryzowany i przedsiębiorczy fotograf próbował zaistnieć również za Olzą. Jego atelier na Saskiej Kępie w 1932 roku zapisane zostało w księdze adresowej Czeskiego Cieszyna.
Jedną z najbardziej znanych firm fotograficznych nad Olzą była z pewnością ta prowadzona przez Henryka Jandaurka (a później jego spadkobierców), popularne było również atelier Tadeusza Kubisza czy warsztat Adolfa Błahuta przy ulicy Szersznika. Przewodniki z początków XX wieku wymieniają również warsztaty Emilii Rozłuckiej, Ludwika Bardonia czy Karola Jastrzembskiego.
Aparaty fotograficzne, które miały możliwość krótkiego naświetlania, pozwalały fotografom na szybką reakcję i uchwycenie chwili, niepowtarzalnego momentu. Zdjęcia te nie były w żaden sposób poruszone czy rozmyte. Z tego korzystała właśnie fotografia migawkowa. Zdjęcia nie są pozowane, w sztucznym oświetleniu i ze stresem malującym się na twarzy modeli. Płynie z nich sama historia! Migawki uchwyciły na przykład delikatny uśmiech młodej kobiety, która wychodzi na spacer z psem. Elegancko ubrana, w uroczym kapeluszu. Czemu się tak uśmiecha? Czy tylko ze względu na fotografa czy może ma w planie jakieś ciekawe spotkanie? Jej pies niesie w pysku gazetę – może więc kobieta zamierza usiąść w pobliskiej kawiarni i oddać się lekturze? Może jednak właśnie wyszła z kawiarni – tuż za nią widać bowiem szyld filii znanej wiedeńskiej firmy Julius Meinl. Poza aromatyczną kawą można było tam kupić przeróżne herbaty pakowane po 5 dkg, wszystkie w cenie 1,70 zł.
Obok cukierni zatrzymana w kadrze została elegancko ubrana para. Młoda kobieta w długim płaszczu z kożuszkiem i toczku na głowie prowadzi spokojną rozmowę z przystojnym mężczyzną w kapeluszu. Kiedy zauważyli fotografa, ona delikatnie się uśmiechnęła, a on spoglądnął raczej niechętnie i jeszcze mocniej chwycił jej ramię. Są małżeństwem, narzeczeństwem? Idą na spacer czy może spotkali się w drodze z pracy? Czy planują wejść do cukierni, którą właśnie mijają? Należała ona do Rudolfa Barthy i początkowo działała przy ulicy Niemieckiej (dzisiejsza Mennicza). W okresie międzywojennym można było tu kupić torty, cukierki, czekoladę czy słynne lody „Eskimos”. Cukiernia była tak popularna, że miała swoją filię w Wiśle.
Z innej fotografii spogląda na nas kobieta w eleganckiej sukni i kapeluszu. Obok niej idzie mężczyzna i dziecko. Chłopiec w eleganckich krótkich spodenkach wydaje się być nieco zestresowany, ale trzymający go za rękę ojciec z trudem powstrzymuje śmiech. Czyżby rodzice właśnie odebrali syna ze szkoły i wysłuchali skarg nauczycielki? To tłumaczyłoby smutne spojrzenie mamy. Może mały gagatek zrobił koledze żart i jego ojciec właśnie się śmieje z tej historii? Może jednak był to popołudniowy rodzinny wypad na zakupy? Cała trójka została sfotografowana obok tzw. małych podcieni. W kamienicy numer 17 mieścił się sklep Grünfeldów, który oferował porcelanę czy lustra (coś dla każdej pani domu) oraz materiały budowlane (z pewnością zainteresowałyby mężczyznę ze zdjęcia). Sklep Henryka Grünfelda działał od 1879 roku i tak mocno zakorzenił się w krajobrazie Cieszyna, że nazwa „u Grünfelda” używana była aż do końca PRL-u, a starsi mieszkańcy nazywali tak wszystkie sklepy, które później mieściły się w tym miejscu…
Cieszyńskie księgi adresowe z lat 20. i 30. XX wieku wymieniają aż 50 szewców! W tym samym czasie nad Olzą funkcjonowało zaledwie osiem sklepów z obuwiem. Były to czasy, w których wszystko starano się naprawiać, a nie od razu wyrzucać na śmietnik. Mieszkańcy kupowali buty doskonałej jakości, często popularnej firmy Bata, a o obuwie dbali, używając środków znanej firmy Eg-Gü. Obok jednego ze sklepów obuwniczych (jego właścicielem był M. Metzendorf) fotograf uwiecznił dwóch mężczyzn pogrążonych w rozmowie. Obaj elegancko ubrani, w kapeluszach, długich płaszczach. Pod marynarkami widać zapięty krawat oraz szykowną muchę. Gdzie się tak śpieszą? Czy tak elegancko ubierali się na co dzień czy też idą na jakieś ważne spotkanie? Kim są? Czy ich dzieci i wnuki wciąż mieszkają nad Olzą?
Takie pamiątkowe migawki w Cieszynie wykonywano w trzech miejscach. Najpopularniejsza była właśnie obecna ulica Głęboka, a mieszkańców przedstawiano w okolicy kamienicy, w której teraz mieści się biblioteka. Podobne zdjęcia wykonywano na ulicy Regera, a od 1938 roku fotograf czekał na przechodniów również na moście Głównym pod Wzgórzem Zamkowym. Każde takie zachowane zdjęcie pokazuje nam kawałek pięknej historii, maleńki wycinek z życia miasta i jego mieszkańców.
Tekst powstał na podstawie informacji merytorycznych zebranych przez Grzegorza Miklara, udostępnionych przez Bibliotekę Miejską w Cieszynie.
To ja wrzucę filmik z młodszych lat bo z roku 1987, niby nie dawno a Cieszyn zupełnie inny niż obecnie
https://www.youtube.com/watch?v=VSsTX5L-W9o
A Monia całkiem fajna
Pokazane są zdjęcia tylko jednej warstwy społecznej Cieszyna. Ilu chłopców było poza kadrem, których rodzice nie odbierali ze szkoły?
Gdzieś się podziewała ,
“we młynie, we młynie Mościwy Panie”
Więcej takich zdjęć , super sprawa
super