Prawo bycia uzdrowiskiem nie jest czymś przyznanym raz na zawsze. Zgodnie z przepisami, miejscowość posiadająca taki status musi raz na 10 lat udowodnić, że nie utraciła swoich walorów.
Przed takim właśnie sprawdzianem i wyzwaniem stanął teraz Ustroń. Miasto pod Czantorią i Równicą szczyci prawami uzdrowiska 51. sezon. W tym roku władze miasta musiały złożyć szczegółowy operat uzdrowiskowy, który pod koniec czerwca trafił pod ocenę do Ministerstwa Zdrowia.
Miejscowość ubiegająca się o nadanie statusu uzdrowiska lub o jego odnowienie, musi pokazać i udowodnić, że ma nie tylko złoża naturalnych surowców leczniczych i właściwe warunki klimatyczne, ale także bogatą infrastrukturę techniczną w zakresie gospodarki wodno-kanalizacyjnej, sanitarnej, ściekowej, energetycznej i drogowej.
– Nie będę ukrywał, że dzięki uzdrowisku Ustroń dynamicznie się rozwija. Stąd potwierdzenie naszych walorów poprzez pozytywne zaopiniowanie operatu jest bardzo ważne. Rocznie, co nie jest żadną tajemnicą, za sprawą pobieranej opłaty uzdrowiskowej, która jest wyższa od opłaty miejscowej, do budżetu miasta wpływa około 2 milionów złotych. Kwota ta podwaja się następnie z racji dotacji uzdrowiskowej, jaką otrzymujemy z budżetu państwa. Te pieniądze pozwalają realizować różne zadania, które przyczyniają się do stałego podnoszenia atrakcyjności miasta. Zyskują nie tylko nasi goście, ale również mieszkańcy – mówi Ireneusz Szarzec, gospodarz miasta-uzdrowiska.