„Ona tu śpiewa, ona tu tańczy. Maria i cały ten jazz” – pięknie w murach Bielskiego Centrum Kultury wybrzmiał utwór napisany w hołdzie dla Marii Koterbskiej. Był on kwintesencją świętowania 35 lat działalności instytucji noszącej imię wybitnej artystki.
Wczoraj wieczorem w Bielskim Centrum Kultury im. Marii Koterbskiej odbyła się uroczysta gala z okazji jubileuszu 35-lecia tej instytucji. Publiczności zaserwowano wyjątkowy koncert piosenek Marii Koterbskiej w nowych, autorskich aranżacjach przygotowanych przez kompozytora i aranżera Krzysztofa Maciejowskiego zatytułowany „Maria i cały ten jazz”. Szef tego muzycznego przedsięwzięcia z wielkim rozmachem i odwagą złożył muzyczny hołd słynnej artystce, a aranżacje miały niemal orkiestrowy charakter, bowiem nie zabrakło i sekcji dętej, i kwartetu smyczkowego. Nieśmiertelne utwory Marii Koterbskiej, ale i mniej znane perełki z jej repertuaru, wyśpiewywali Beata Przybytek, Iwona Loranc, Maja Golec, Katarzyna Moś, Beata Bednarz, Ela Tanistra i Jarosław Krużołek. Na koniec zrobiło się magicznie za sprawą nastrojowej, z subtelnym akompaniamentem fortepianu, piosenki odśpiewanej przez komplet wokalistów i Krzysztofa Maciejowskiego. To utwór napisany w hołdzie dla bielszczanki. „Ona tu śpiewa, ona tu tańczy. Maria i cały ten jazz” – nuciła również publiczność.
Uroczystość była okazją do podsumowań, podziękowań i wspomnień. Galę brawurowo prowadzili Marek Kamiński i Piotr Szczutowski, którzy na czynniki pierwsze rozebrali osiągnięcia kulturalnej instytucji, starając się wyliczyć choćby liczbę nut i oklasków, jakie wybrzmiały w Centrum. Liczba „zero” dotyczyła raptem jednej kwestii – koncertów… disco-polo, który to fakt publika skwitowała burzą braw.
– Dziękuję za wsparcie, dobro słowo, za to, że państwo jesteście – do publiczności, która szczelnie wypełniła salę, zwróciła się Małgorzata Chełchowska-Rak, dyrektor BCK. Dziękowała prezydentowi Bielska-Białej i jego zastępcy Adamowi Ruśniakowi oraz ich poprzednikom na kluczowych dla kultury stanowiskach w ratuszu, parlamentarzystom i radnym miejskim. Podkreślała rolę Władysława Szczotki. – Bez jego uporu i determinacji nie mielibyśmy dzisiaj tego pięknego jubileuszu – mówiła o pierwszym dyrektorze. Zwróciła także uwagę, że za czasów pracy Jerzego Pieszki, swojego poprzednika, BCK przetrwał trudny okres obostrzeń pandemicznych.
– Dziękuję wszystkim współpracownikom za wprowadzenie mnie tutaj, dobre słowo i niesamowitą odpowiedzialność. Dziękuję wszystkim, którzy przez 35 lat pracowali na to, abyśmy dzisiaj mogli świętować. I, przede wszystkim, naszej publiczności, bez której Bielskie Centrum Kultury nie miałoby prawa istnieć – zaznaczyła szefowa BCK.
Dobrą pamięcią wykazał się Jarosław Klimaszewski. – BCK od dwóch lat nosi imię naszej wspaniałej wokalistki Marii Koterbskiej i tak się składa, że dziś mijają dwa lata od (podjęcia) uchwały Rady Miejskiej, która o tym postanowiła – przypomniał. – Bielskie Centrum Kultury to miejsce, gdzie sam miałem mnóstwo osobistych przeżyć i, myślę, że także państwo. To dzień podsumowań tego, co działo się tu przez wiele lat, a działo się tylko dobrze. To instytucja niezwykle istotna na mapie kulturalnej naszego miasta, razem z naszymi teatrami, Książnicą Beskidzką i wieloma domami kultury. Budujemy kolejny dom kultury, co jest ewenementem, bo chyba tylko w Warszawie buduje się nowy. Bo my, bielszczanie, jesteśmy kulturalni, łakniemy wyższych przeżyć, muzyki klasycznej, rozrywkowej i jazzu. A BCK to nie tylko koncerty, ale kilka pokoleń kształcących się i rozwijających pasje w różnych dziedzinach – wyliczał prezydent.
– Kultura przez duże „K” w Bielsku-Białej, to właśnie BCK. Ale to też historia przez wielkie „K”. Wiemy doskonale, że 35-letni wielki sukces BCK-u zawdzięczamy temu, że przez tak długi okres nie było licznych zmian personalnych. To daje możliwość funkcjonowania w oparciu o plan, który udaje się realizować – ocenił Grzegorz Puda, minister funduszy i polityki regionalnej. Sięgnął też pamięcią do czasów młodości. – To instytucja, która kojarzy mi się z pierwszym występem życiowym. Byłem na scenie ze szkolnym zespołem. Dzisiejszy minister funduszy na starych deskach grał rolę… Aniołka – zdradził. Pięknymi wspomnieniami pierwszych randek, koncertów i zajęć artystycznych dzielili się też licznie przybyli parlamentarzyści i samorządowcy oraz widzowie. Senator Agnieszka Gorgoń-Komor opowiedziała na przykład, jak wprawdzie całkiem ładnie zaśpiewała piosenkę, ale nie do tego akompaniamentu, co trzeba.
Zdjęcia:
Piotr Bieniecki
Aniołkiem może być tylko jeden – minister funduszy i polityki regionalnej.