VII Symfonia Beethovena, 15-letni geniusz fortepianu, wielka sala koncertowa i urokliwe wnętrza kameralnych galerii sztuki. To był festiwal, podczas którego niczego nie brakowało, ale apetyty na przyszłość są jeszcze większe.
Melomani mają za sobą trzy magiczne dni (8-10 września) z III Beskidzkim Festiwalem Klasyki „Beskid Classics”, organizowanym w Bielsku-Białej i Szczyrku przez Fundację Temida Art & Business.
– Bielsko-Biała i ten region to wspaniałe miejsce do tego, by grać muzykę klasyczną. Nasz festiwal rozwija się na kształt crescenda. Zaczyna się od koncertów kameralnych, a kończy dużym finałem – mówił Paweł Kotla, dyrygent i dyrektor festiwalu, witając melomanów w Willi Sixta i dziękując Galerii Bielskiej BWA za gościnę.
Podczas pierwszej odsłony wydarzenia usłyszeliśmy Atma Quartet, jeden z najlepszych młodych zespołów kameralnych w Polsce. – Absolutnie fantastyczne granie, na światowym poziomie, gdzie każdy moment trzymał w napięciu. Publiczność była szczególnie zachwycona wykonaniem Kwartetu „Śmierć i dziewczyna” Franciszka Schuberta i wymusiła na wykonawcach bis. Koncert miał wyjątkową wymowę. W przerwie, dosłownie na chwilę przed wykonaniem utworu Schuberta, dowiedzieliśmy się o śmierci Królowej Elżbiety. Niezwykłe, że właśnie dokładnie ta muzyka, z tym tematem, była z nami w tym trudnym dla świata momencie. Wielu melomanów mówiło nam, że zapamiętają ten wyjątkowy moment na wiele lat – komentuje Paweł Kotla.
Nazajutrz w Bator Art Gallery w Szczyrku melomanów zachwyciło doskonałe Trio Legend. W znanych na całym świecie z biennale „Magic Dreams” wnętrzach szczyrkowskiej galerii artyści wykonali m.in. uwielbiany przez publiczność amerykański utwór „Cafe Music” Paula Schoenfielda, a także dzieła Haydna, Mendelssohna i Karłowicza.
Widowiskowy finał Festiwalu „Beskid Classics” odbył się 10 września w Cavatina Hall. Wszelkie oczekiwania – i to z nawiązką – spełnił 15-letni pianista Ryan Martin Bradshaw, nazywany Mozartem XXI wieku. Jego gra podczas I Koncertu fortepianowego b-moll Czajkowskiego była i porywająca, i precyzyjna. Narodowa Orkiestra Kameralna Słowacji Slovak Sinfonietta z Żyliny, dyrygowana przez samego dyrektora festiwalu, zaserwowała publiczności jeszcze przejmującą „Melodię” Myrosława Skoryka oraz Małą suitę z passacaglią (1931) Eugena Suchona. A na deser – prawdziwe arcydzieło – VII Symfonię Beethovena, podczas której od dyrygenta biła pasja, radość, charyzma i żywiołowość. Trudno sobie wyobrazić bardziej spektakularne zwieńczenie koncertu, który miał tak wiele odsłon i niósł ze sobą szeroki wachlarz piękna muzyki poważnej.
Satysfakcji z przebiegu festiwalu nie kryje Paweł Kotla. – Sami jesteśmy zaskoczeni skalą tego, jak się festiwal rozwinął i jak duże zainteresowanie wzbudził. Przyjechał do nas nawet Mark Pemberton, dyrektor Stowarzyszenia Orkiestr Brytyjskich, a przed finałowym koncertem głos zabrali prezydent Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski i burmistrz Żyliny Peter Fiabáne, którzy – wraz ze starostą bielskim Andrzejem Płonką – objęli patronat honorowy nad festiwalem. Gdy parę lat temu zaczęliśmy myśleć o organizacji tego festiwalu, jeszcze przez myśl nam nie przeszło, że w Bielsku-Białej powstanie nie dość, że prywatna, to tak wspaniała sala koncertowa. Dziś mieszkańcy regionu mogą w niej słuchać muzyki w najlepszym wykonaniu, także zagranicznych artystów – komentuje dyrektor festiwalu.
Paweł Kotla dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do powodzenia przedsięwzięcia, ale przede wszystkim słuchaczom. – To właśnie melomani stworzyli wyjątkową atmosferę. Wszyscy artyści podkreślali, jak znakomitą i obytą mamy publiczność – zdradza.
Szef festiwalu ma nadzieję, że jeszcze bardziej uda się poszerzyć grono partnerów tego wydarzenia i za rok powróci ono z jeszcze większym rozmachem. – W Bielsku-Białej brakuje muzyki klasycznej na wysokim poziomie, a widać, jak słuchacze są jej złaknieni. Potencjał tego miasta jest przy tym ogromny. Są muzycy, są sale koncertowe, a publiczność może być jeszcze większa, jeśli przyczynimy się do zrobienia z Bielska-Białej miasta tzw. turystyki festiwalowej. To marzenie, ale nie tak niemożliwe do zrealizowania, byśmy nie mogli tu słuchać największych światowych gwiazd. Wspólnymi siłami możemy do tego doprowadzić i wspólnie cieszyć się wielką sztuką – podsumowuje dyrygent.
Wraz z rodziną mieliśmy niezwykłą przyjemność, uczestniczyć w sobotniej GALI SYMFONICZNEJ “BESKID CLASSICS” z udziałem wybitnego młodego wirtuoza fortepianu Ryana Martina Bradshawa, który z wielką dojrzałością i kunsztem zagrał, niełatwy w końcu, I Koncert fortepianowy b-moll op. 23 Piotra Czajkowskiego. Znakomitym tłem dla młodego pianisty była profesjonalna Narodowa Orkiestra Kameralna Słowacji “SLOVAK SINFONIETTA”, reprezentująca wysoki poziom artystyczny, czego dowodem było wykonanie pozostałych utworów programu, a w szczególności VII Symfonii A-dur op. 92 Ludwiga van Bethovena, niezwykłego kompozytora, którego pamięci poświęcony był 2020 rok. Symfonia ta jest olbrzymim wyzwaniem dla dyrygenta (dyrygowana z pamięci) i niektórych instrumentalistów, głównie kotłów. Wszyscy Oni… Czytaj więcej »