Po burzach zrobiło się tłoczno w szpitalnych izbach przyjęć. Nawałnica rozniosła namiot podczas dożynek w Milówce i ucierpiało czworo ich uczestników. A nagła ulewa uwidoczniła brak umiejętności kierowców, którzy odpowiadają za serię kolizji.
Choć w ostatnich dniach burze były szczególnie niebezpieczne, to Rządowe Centrum Bezpieczeństwa nie rozsyłało sms-ów z ostrzeżeniami, jak to było w ostatnich tygodniach, gdy… żadnego zagrożenia nie było. O możliwych burzach wiedzieli ci, którzy śledzili medialne komunikaty przygotowywane na podstawie prognoz IMGW i ostrzeżeń Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Istny koszmar 25 sierpnia około 17.00 przeżyli uczestnicy dożynek w Milówce. Jak relacjonowali, nawałnica przyszła tak nagle, że nic nie można było zrobić. Oberwaniu chmury towarzyszyły silne podmuchy wiatru, które przewróciły namioty, pod którymi kryli się mieszkańcy. Na szczęście na miejscu byli druhowie z OSP Milówka. – Nasze działania polegały na jak najszybszej ewakuacji publiczności do budynku amfiteatru i udzieleniu pierwszej pomocy osobom rannym. W wyniku tego zajścia cztery osoby zostały poszkodowane, w tym trzy zostały zabrane przez przybyłe na miejsce zespoły ratownictwa medycznego do szpitala na dalsze badania. Impreza została przerwana – relacjonują. Jak dowiedzieliśmy się w żywieckiej Państwowej Straży Pożarnej, ostatecznie można mówić o jednej rannej osobie. Wiadomo, że inna narzekała tylko na bóle pleców, a jeszcze inna tylko doznała sporego szoku. W tym samym czasie na skutek burzy w Ujsołach doszło do zatkania przepustu, a w Glince do powalenia drzewa.
Jeszcze więcej roboty strażacy mieli następnego dnia, 26 sierpnia, gdy przed 16.00 nad Żywiecczyznę nadciągnęła kolejna burza. W Komendzie Powiatowej PSP naliczono dziewięć interwencji dotyczących usuwania powalonych drzew lub ich konarów, sześć akcji udrażniania przepustów i trzy wyjazdy do pompowania wody z piwnic. Najgorsza sytuacja była w Bystrej, Węgierskiej Górce, Twardorzeczce, Łodygowicach i Rychwałdzie. W tej ostatniej miejscowości wicher naderwał około 20 metrów kwadratowych poszycia dachu domu.
– Zostaliśmy wezwani do powalonych drzew w naszej miejscowości. Jedno z drzew zawieszone było na liniach elektrycznych. Nasze działania trwały około 2,5 godziny – raportują druhowie z Glinki. – O 17.00 zostaliśmy wezwani do złamanego konaru, który wisiał nad drogą Żywiec – Kobiernice. Ze względu na pęknięcie drzewa, które zagrażało bezpieczeństwu, zostało ono usunięte w całości – informują z kolei strażacy z OSP Żywiec-Oczków. – Z powodu przechodzącej przez naszą miejscowość nawałnicy, woda wylała z korytek wzdłuż drogi powiatowej zalewając przydomowy garaż. Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz ułożeniu worków z piaskiem – relacjonują ochotnicy z Bystrej Żywieckiej. Pełne ręce roboty miała jednostka z Ostrego. – Czterokrotnie interweniowaliśmy przy usuwaniu zagrożeń. Było to pompowanie wody z zalanej piwnicy, udrażnianie zatkanych przepustów i – na polecenie wójta – oczyszczanie zakrętu drogi powiatowej z materiału naniesionego przez strumień wody – opisują strażacy.
Tuż po tym, gdy zaczął padać ulewny deszcz zaczęły padać… samochody. Jak się okazuje, wielu kierowców w żaden sposób nie zmienia stylu prowadzenia pojazdu, gdy pogarszają się warunki. Zaczęło się o 15.32 na drodze ekspresowej S1 w Łodygowicach. 41-letni kierowca fiata stracił panowanie nad kierownicą i z impetem wjechał w barierę energochłonną. Trzy kwadranse później na ulicy Sienkiewicza w Żywcu 79-letni kierowca fiata przydzwonił w tył opla, prowadzonego przez 37-latkę. Już o 16.30 na ulicy Lipowskiej w Lipowej 38-letni kierowca mercedesa doprowadził do kolizji z renaultem 62-latki. Dziesięć minut później na żywieckim moście Widzyka 74-latek prowadzący volkswagena z taką siłą uderzył w toyotę 30-latki, że ten drugi pojazd trzepnął jeszcze w skodę 44-latka. Strażacy informują, że w tych zdarzeniach poszkodowane zostały trzy osoby, ale policjanci stwierdzają, że nikt nie został poważnie ranny.