– Nawet gdy się uśmiechali do zdjęcia, to ich oczy mówiły co innego. Wrócili z Mariupola, Chersonia, Buczy… Sama nie mogłam powstrzymać łez. Bo i jak, gdy ktoś opowiada, jak zginął mąż lub jak runął dom – mówi Julia Ogińska, którą gościliśmy w studiu Beskidzkiej TV.
W Żytomierzu młoda Ukrainka rozwijała się jako fotografik i filmowiec, zdobywając laury na konkursach i festiwalach. Gdy przed wojną schroniła się w Bielsku-Białej, swój talent – dzięki wsparciu Galerii Bielskiej BWA – zaprzęgła do pracy, która podnosi na duchu jej rodaków. Wkrótce zaprezentuje kolejną wystawę fotografii, a na co dzień prowadzi warsztaty dla Ukraińców, których jeszcze oprowadza po ekspozycji BWA.
Opowiedziała nam o swoich przeżyciach. – Wojna zmienia człowieka. Dotąd czasami nie potrafię zasnąć, bo funkcjonuję w tak dużym napięciu. Martwię się o mamę, pozostałych członków rodziny i przyjaciół. Boję się o to, czy mają co jeść, czy w ogóle żyją… – wskazuje artystka.
W Bielsku-Białej Julia Ogińska stara się koncentrować na pracy artystycznej. Rzesza bielszczan oglądała na rynku jej wystawę pt. „24.02.2022”, prezentującą portrety kilkunastu kobiet i dzieci, przybyłych do Bielska-Białej z terenów ogarniętych najcięższymi walkami. Już 6 marca w „Klubokawiarni Aquarium” będzie można oglądać jej prace z cyklu „Czas utracony”. – Pokażę, że jest o co walczyć, ale też to, że należy zdjąć różowe okulary. Musimy doceniać to, co mamy, bo może przyjść ten moment, że nagle nastaje koniec. I wszystko się zmienia – tłumaczy.
Artystka robi wszystko, by wykorzystać swój talent do niesienia dobra, pokrzepienia swoich pobratymców. Po raz kolejny chce, by jej prace trafiły pod młotek, a dochód wspomógł działające w ogarniętą wojną Ukrainie organizacje charytatywne.