Jesienią ubiegłego roku życie 2,5-letniego zawojanina Olafa Malika i jego rodziców zamieniło się w koszmar. Okazało się, że organizm malucha zaatakował śmiertelnie groźny nowotwór. Rodzice z pomocą ludzi dobrej woli zaczęli walkę o syna. Niestety, nie udało się jej wygrać.
Jeszcze pod koniec lata Olafek był zwyczajnym 2,5-letnim brzdącem, który lubił dokazywać i odkrywać ciekawostki otaczającego go świata. Dramat zaczął się wczesną jesienią. Z dnia na dzień młody zawojanin zaczął słabnąć w oczach. Zaniepokojeni rodzice zabrali go do lekarza, licząc na szybką i trafną diagnozę. – Jadąc do pediatry z osłabionym synkiem, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wyniki badania USG nie pozostawiły jednak wątpliwości. Na nerce wyrósł 10-centymetrowy guz – opowiadała wówczas mama chłopca Anita Malik. Późniejsza biopsja tylko potwierdziła koszmarną diagnozę. Okazało się, że Olafa dopadła neuroblastoma, ciężka odmiana nowotworu, występująca u dzieci.
Załamani rodzice rozpoczęli walkę o zdrowie syna i zarazem z bezdusznością systemu lecznictwa. Zawojanina czekało kilka dawek chemioterapii, operacja wycięcia guza, podanie komórek macierzystych, kolejna tzw. super chemia, a na końcu immunoterapia. Tyle tylko, że kosztująca około miliona złotych (!) terapia nie jest refundowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Astronomiczna kwota 1 mln zł wydawała się nie do zebrania. Tymczasem dzięki licznym akcjom, zaangażowaniu się szeregu wolontariuszy, Stowarzyszenia Mocni Pomocni, ale przede wszystkim otwartości ludzkich serc wirtualna zbiórka, w pełni już realnych pieniędzy przebiegła błyskawicznie. Potrzebną kwotę i do z naddatkiem zgromadzono w kilka tygodni. A Olaf dzielnie walczył, choć nie zawsze rozumiał co się dzieje. – Olaf nie rozumie tej sytuacji. Dlaczego nie może spać w swoim łóżeczku, wyjść swobodnie na podwórko… Dlaczego konieczna jest rurka włożona do noska, mnóstwo plastrów, niezliczone metry przewodów. Mam nadzieję, że za wiele lat nie będzie o tym pamiętał – opisywała mama chłopca pobyt na oddziale dziecięcym oddziale onkologicznym, oddziale , który jak zauważyła w ogóle nie powinien istnieć. Niestety, Olaf nawet nie będzie miał szans pamiętać swojej walki. Kilka dni temu jego stan zdrowia pogorszył się. Lekarze robili, co w ich mocy, on walczył do końca. Bez powodzenia. „Nasz dzielny wojownik Olaf Malik zrzucił zbroję i dostał skrzydła. Z bólem serca informujemy, że odszedł o nas nasz dzielny wojownik. Wy byliście dla niego aniołami a teraz on będzie aniołem dla Was!!! Prosimy o modlitwy za wszystkie chore dzieci” – napisała w mediach społecznościowych zrozpaczona mama.
smutna sprawa, ludzie walczą o dziecko, a inni zabijają je gdy się jeszcze nie urodzi…. smutny ten świat 🙁
Może czasem nie są to inni lecz ci sami ludzie?