Świadkiem niecodziennego zdarzenia był mieszkaniec Suchej Beskidzkiej, który tylko dzięki czujności nie musi szukać warsztatu blacharsko-lakierniczego.
– Jechałem od centrum Suchej. Dojeżdżałem do Mechanika (Zespołu Szkół im. W. Goetla). Zobaczyłem, że z parkingu przy cmentarzu wyjeżdżał seat. Myślałem, że jego kierowca mnie nie zauważył. Przyhamowałem bo wjechałby we mnie – opowiada suszanin. Po chwili przecierał oczy. Seat przetoczył się przez oba pasu ruchu i uderzył w metalową barierkę na chodniku. Dopiero wówczas nasz rozmówca zorientował się, że za kierownicą seata nikt nie siedzi. – Kogoś spotka przykra niespodzianka. Pewnie poszedł się pomodlić do kościoła lub na cmentarz. Zapewne zostawił auto na luzie i to stoczyło się ze wzniesienia. Szybko nie jechało, ale wgniecenie będzie – mówi.
Pan Cimborowski nie ma o czym pisać, stało się i już