Przed rozpoczęciem się sezonu wydawało się, że Naroże Juszczyn i Jałowiec Stryszawa będą w czubie wadowickiej A klasy. Po różnych perypetiach obie ekipy są obecnie w środku stawki. Dziś stanęły naprzeciwko siebie.
Jesienią o niebo lepiej spisywali się juszczynianie, ale wiosną to Jałowiec prezentuje się o niebo lepiej. W efekcie o dwa punkty wyprzedził Naroże. W tej sytuacji dzisiejsza potyczka była swego rodzaju spotkaniem o sześć punktów, ale w gruncie rzeczy meczem o pietruszkę. Wszak obu zespołom awans już dawno uciekł, a i spadek przestał zagrażać.
Mecz zaczął się z małym opóźnieniem bo gospodarze, jak się wydawało nie kwapili się do wyjścia z szatni. – Ubraliśmy czerwone getry. Goście mieli takie same i sędzia kazał nam je zmienić – „tłumaczył” się Jacek Kudzia, trener Naroża. – Każdy fortel jest dobry, aby zdekoncentrować rywala – żartowali Tomasza Sala i Tomasz Steczek, odpowiednio szkoleniowiec i kierownik Jałowca.
Pierwszy groźny strzał oddał Bartłomiej Sala, który huknął jak z armaty, ale trafił w plecy rywala. Na tyle szczęśliwie, że piłka z lecącego pocisku zamieniła się w… spadającego liścia. Ten jednak opadł minimalnie za poprzeczką bramki strzeżonej przez Łukasza Białończyka. Inna sprawa, że popularny Baryła do końca kontrolował lot piłki i nawet gdyby futbolówka spadał pod poprzeczkę to raczej nie dałby się zaskoczyć.
Wynik otworzyli gospodarze. Z lewej flanki dośrodkował Marcin Drobny. Piłka trafiła do zamykającego akcję Dominika Bazińskiego. Ten nie zdecydował się na strzał, lecz z woleja wycofał piłkę na środek przedpola. Marcin Kuszyk złożył się do strzału i po chwili był z siebie dumny!
Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się skromnym, ale w pełni zasłużonym zwycięstwem Naroża, juszczyńscy obrońcy zagapili się. Na lewym skrzydle piłkę na wolne pole dostał Bartłomiej Sala. Ściął z nią do środka, a Łukasz Białończyk zachował się bardziej jak bramkarz piłki ręcznej niż nożnej. Próbował bronić bliższego słupka nogami i zawalił sprawę.
Krótko po zmianie stron Bartłomiej Sala nie tylko mógł, ale wręcz powinien po raz drugi wpisać się na listę strzelców. Jeden z partnerów wyłożył mu piłkę. Typowa piłkarska patelnia. I co. No i zamiast huknąć Sala lekko „puknął” piłkę i Białończyk zdołał się rzucić w odpowiednią stronę i zrehabilitował się za błąd popełniony w 40 min. – Trzeba było ładować – komentował Kazimierz Kłapyta, prezes Jałowca.
Niewykorzystana okazja zemściła się 10 minut później. Z rzutu wolnego dośrodkował Kuszyk, a najwyżej do główki skoczył Baziński. Jarosław Janik zamarł na linii bramkowej i tylko patrzył jak piłka wpada do siatki. Humor szybko poprawił mu Dawid Janeczek. Wykorzystał nieporozumienie obrońców Naroża. Wbiegł z piłką między nich i stosunkowo lekkim strzałem nie dał Białończykowi szans na skuteczną interwencję.
Naroże Juszczyn – Jałowiec Stryszawa 2:2 (1:1)
Naroże: Białończyk – Szmalcel, Gąstała, D. Świder, Bielarz, Kuszyk, Ferek, Wójciak (85′ Bibro), Kardaś (43′ K. Świder), Baziński (70′ Klimowski), M. Drobny
Jałowiec: Janik – Lociński, Harańczyk, Habowski (70′ T. Sala), Polak (46′ Biela), Świerkosz, Okrzesik, Janeczek (88′ Irzyk), Iciek, Steczek (46′ Witek), B. Sala
Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski