Cieszyn Kultura i rozrywka

Z nicią przez życie

Fot. Dorota Krehut-Raszyk

Trójwieś Beskidzka jest unikatem – śmiało rzec można – na skalę światową. Trudno bowiem znaleźć drugie takie miejsce, w którym mieszkałoby tak wiele twórczyń zajmujących się koronczarstwem. Jedną z około 700 pań, które posiadają tę cenną umiejętność, jest Maria Michałek. Jej dom znajduje się w Istebnej, w przysiółku Wojtosze, niedaleko Koniakowa, uważanego za kolebkę tradycyjnego heklowania.

Maria Michałek urodziła się 20 marca 1936 roku w Istebnej. Za szydełko chwyciła w wieku 15 lat. Zmusiło ją do tego życie… – Gdy tata zmarł, w domu nie było pieniędzy. Żyliśmy z gospodarstwa i trzeba było zarobić, by mieć jakiś grosz dla siebie, a często i dołożyć mamie na chleb – opowiada Maria Michałek. A trzeba wiedzieć, że heklowanie było w tamtych czasach tak naprawdę jedną z niewielu szans na poprawę sytuacji finansowej w wielu góralskich domach i choćby dlatego stało się tak bardzo popularne w Trójwsi.

Sztukę tworzenia koronkowych elementów Maria Michałek podglądała u swoich sąsiadek – Anny Juroszek i jej mamy, Marii Kukuczki z placu Kohuty. Często chodziła także do Koniakowa na Matyskę, gdzie również wzbogacała swoje wzornictwo, szydełkując pod okiem najlepszych mistrzyń skupionych wokół Marii Gwarek – instruktorki heklowania i pierwszej koronczarki, która poważnie przyczyniła się do rozsławienia misternego rękodzieła oraz zajęła się jego promocją w kraju i za granicą. To właśnie w założonej w 1947 roku w Koniakowie przez Marię Gwarek spółdzielni koronkarskiej Maria Michałek zaczęła szydełkować najpierw rękawiczki, a później koronki okrągłe, owalne i inne. Wtedy też poznała kunszt heklowania z cienkich nici i stopniowo doskonaliła się w swojej pracy.

Pasję tworzenia koronek przerwała po wyjściu za mąż w 1958 roku, kiedy to – jak w przypadku innych góralek – obowiązki domowe, wychowywanie piątki dzieci oraz praca w gospodarstwie pochłaniały jej całe dnie. Na szydełkowanie pozostawało niewiele czasu i sił. Jeśli już jej się udawało złapać za szydełko, tworzyła prezenty dla całej rodziny czy znajomych oraz koronki na własne potrzeby. – Najwięcej heklowałam nocą, bo wtedy nikt mi nie przeszkadzał, a w dzień tylko jak był wolny czas i jak się wszystko w polu czy domu porobiło. Co innego w zimie, wtedy było trochę więcej możliwości. Wystarczyło, że brałam szydełko do ręki, to byłam już w swoim świecie, a myśli uciekały od zmartwień dnia codziennego. Mąż się śmiał wtedy i mówił, że jak hekluję, to już się ze mną nikt nie dogada – wspomina Maria Michałek.

W latach 70. rozpoczęła współpracę z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Istebnej i wykonywała koronki, które prezentowano na prestiżowych wystawach i konkursach. Do dziś zresztą można je oglądać w wielu muzeach etnograficznych w kraju. W 1984 roku Maria Michałek otrzymała statut twórcy ludowego, nadawany przez Stowarzyszenie Twórców Ludowych w Lublinie. Jak mówi Elżbieta Legierska-Niewiadomska, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Istebnej, Maria Michałek jest twórczynią bardzo utalentowaną, która heklując koniakowską koronkę, starała się zachować jej najpiękniejszą formę. – Ma własny i niepowtarzalny styl, tak zwany „kwiotek na kwiotku”, który jest unikatowy w swojej kompozycji i bogactwie wzorów – dodaje Elżbieta Legierska-Niewiadomska.

– Pamiętam, że kiedy moja córka miała cztery latka, brałam udział w pierwszej wystawie w Istebnej. Mniej więcej od tamtego czasu zaczęłam jeździć na inne wystawy i plenery sztuki ludowej, gdzie nie tylko pokazywałam swoje prace, ale i tworzyłam je na oczach innych ludzi. W Kazimierzu podeszła do mnie pani, która mówiła, że chciałaby heklowanego motyla. Nigdy go nie robiłam, ale w godzinę wykombinowałam wzór, obrobiłam i motyl był. Dzięki koronkom zwiedziłam całą Polskę. To były czasy! Do dziś wspominam wyjazdy pociągami. Były przepełnione i nieraz ktoś musiał najpierw wskoczyć przez okno, by zająć miejsca dla reszty – uśmiecha się Maria Michałek. Przez wiele lat brała udział w Tygodniu Kultury Beskidzkiej w Wiśle, Jabłonkowie, Żywcu czy Istebnej. Bywała w Lublinie, Krakowie, Warszawie, Kazimierzu nad Wisłą, Suwałkach i w wielu innych miejscowościach, uczestnicząc w różnego rodzaju wydarzeniach promujących kulturę wsi. Jej talent doceniano wieloma nagrodami i wyróżnieniami. Dziś już nie hekluje, choć bardzo by chciała i za tym tęskni, ale nie pozwala na to postępująca choroba oczu… Artystyczne zdolności odziedziczył po mamie syn, Bolesław, który rzeźbi w kamieniu.

Z okazji 50-lecia Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie, w którym uczestniczyli najznakomitsi twórcy ludowi z całej Polski, Maria Michałek została uhonorowana swoim najwyższym trofeum, Złotym Krzyżem Zasługi, przyznanym przez prezydenta RP. Warto dodać, że srebrny Krzyż Zasługi odebrała wówczas także Zuzanna Kubaszczyk, koronczarka z Koniakowa.

google_news