Wydarzenia Bielsko-Biała

Zabytek czeka na ratunek

Fot. Marcin Płużek

Śląski Wojewódzki Konserwator zabytków w Katowicach wpisał do rejestru zabytków drewnianą leśniczówkę w Lipniku. Zrobił to niejako z urzędu, na wniosek działającego w Bielsku-Białej Stowarzyszenia „Lipnik”. Postępowanie administracyjne w tej sprawie prowadzone było od kwietnia.

Drewniana leśniczówka jest więc już obiektem zabytkowym pełną gębą, bo choć takiego statusu prawnego do tej pory nie miała, to przez wielu – ze względu na niepowtarzalne walory architektoniczne, zdobne detale oraz wiek – za zabytek uważana była od dawna. Co daje wpis do ministerialnego rejestru zabytków? Na pewno obiekt jest teraz znacznie lepiej niż wcześniej chroniony przed ewentualną samowolą budowlaną. Bez zgody i nadzoru służb konserwatorskich nikt nie może leśniczówki przebudować, remontować, adaptować do nowych potrzeb czy, nie daj Boże, rozebrać. Wszystko, co wiąże się z tym obiektem i ma wpływ na jego architektoniczną substancję, musi być uzgadniane z konserwatorem.

Taki wpis nie oznacza jednak, że leśniczówka automatycznie odzyska swój niegdysiejszy blask. Nie nakłada on bowiem na jej właściciela obowiązku odrestaurowania wpisanego do rejestru obiektu.

Tu potrzebna jest jego dobra wola, i oczywiście ogromne pieniądze, jakie pochłonie z pewnością jego fachowa restauracja. Takiej woli przez wiele lat nie było jednak widać ze strony właściciela nieruchomości, czyli Lasów Państwowych. Wniosek ten nasuwa się patrząc na najnowsze losy lipnickiej leśniczówki.

Drewniany budynek w stylu cottage (wiejskim), przypominający wyglądem okazałą willę, został wzniesiony w 1884 roku w miejscu, gdzie wcześniej stał pałacyk myśliwski Habsburgów, strawiony przez pożar. Zaprojektował go znany bielski architekt Emanuel Rost. Od niemieckiego słowa förster (leśniczy) nazywany był potocznie „försterówką”. Niegdyś swoją siedzibę miał w nim zarząd miejskich lasów Białej. Działała w nim także gospoda na szlaku turystycznym. Po wojnie leśniczówka stała się własnością Skarbu Państwa, administrowaną przez Nadleśnictwo Bielsko. Służyła w tym okresie jako budynek mieszkalny dla pracowników leśnych i od tego momentu zaczęła się jej powolna degradacja. Sytuacja taka trwała do połowy minionej dekady, gdy mocno już zdewastowanym i zrujnowanym obiektem zainteresowało się stowarzyszenie „Lipnik”. Po długich staraniach wydzierżawiło go od Lasów Państwowych i wraz harcerzami rozpoczęło prace remontowe. Z uwagi na szczupłość funduszy jakim stowarzyszenie dysponowało, może i nie zrobiło zbyt wiele, lecz – co najważniejsze – budynek udało się zabezpieczyć na tyle, iż powstrzymano jego dalszą dewastację. Wyprowadzono z niego – co równie ważne – także większość lokatorów. Jednak w 2015 roku, w atmosferze wzajemnych pomówień i oskarżeń, stowarzyszenie zrezygnowało z dzierżawy. Nie ma co już roztrząsać tamtej historii. Istotne jest to, że obiekt znów przejęli we władanie leśnicy i… na tym poprzestali. Jedyne, co zrobiono od tego czasu, to – ze względu na zły stan techniczny drewnianej konstrukcji – wykwaterowano z niego, na wniosek nadzoru budowlanego, ostatnich lokatorów. Pusty budynek zamknięto na głucho, ogrodzono siatką, postawiono znaki zakazu wstępu i pozostawiono samemu sobie. Marek Czader, nowy nadleśniczy Nadleśnictwa Bielsko nie kryje, że tak naprawdę leśnicy nie mają obecnie jakiegoś konkretnego pomysłu jak uratować i zagospodarować w przyszłości ten wspaniały obiekt. Zwłaszcza że zmiana jego statusu wprowadziła nową wartość do tych rozważań. Nie ocenia on wpisania leśniczówki do rejestru zabytków w kategoriach tego czy to dobrze, czy źle. Po prostu – przyznał – taki jest obecnie jej status i wspólnie z przełożonymi musi się zastanowić co dalej. A jest sprawą bezdyskusyjną – zapewnił – iż budynek należy uratować przed zniszczeniem. Natomiast kto i jak ma tego dokonać, jest na razie kwestią otwartą. Czy zrobią to sami leśnicy? A może ktoś inny?

Wpisanie leśniczówki do rejestru z jednej strony otworzyło bowiem więcej możliwości pozyskania na jej remont pieniędzy, jednak z drugiej strony nałożyło na potencjalnego inwestora wiele ograniczeń co do sposobu wykonania tych prac. O wszystkim, co się będzie od teraz działo z leśniczówką decydować będzie konserwator zabytków. To może ostudzić zapał wielu prywatnych inwestorów, a już teraz – gdy Nadleśnictwo próbowało wydzierżawić ten obiekt komuś, kto podjąłby się jego remontu – chętnych nie udało się znaleźć. Zdaniem Marka Czadera, zanim podjęte zostaną jakieś bardziej konkretne kroki względem tego obiektu, na początek trzeba będzie dokładnie przeanalizować i ocenić jakich prac remontowo-konserwatorskich wymaga budynek leśniczówki i ile potrzeba na to pieniędzy. Od tego bowiem zależeć będą dalsze decyzje, jakie podejmą leśnicy co do przyszłości lipnickiej „försterówki”.

google_news