Wydarzenia Bielsko-Biała

Troclik pęka w szwach

Basen „Troclik” w Bielsku-Białej pęka w szwach. Popołudniami i wieczorami na tej miejskiej pływalni jest taki tłum, że trudno wetknąć przysłowiową szpilkę. Jednocześnie bywalcy skarżą się, że szefostwo basenu preferuje zorganizowane grupy. Trudno się z tym nie zgodzić patrząc na grafik zajęć. Jeśli w tygodniu chce się popływać, to przed 20.00 lepiej na Trocliku się nie pojawiać!

Przez wiele lat bielszczanie na kryty basen nie mogli się doczekać. Gdy w latach 90. ubiegłego wieku w okolicznych miejscowościach jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać pływalnie, w stolicy Podbeskidzia nic się pod tym względem nie działo – nie licząc nieudanej próby wybudowania aquaparku. Pierwsza ogólnodostępna kryta pływalnia – „Troclik” na osiedlu Karpackim – wzniesiona wysiłkiem gminy, została oddana do użytku dopiero w 2006 roku. Od początku cieszyła się ogromnym powodzeniem. Tak jest do dzisiaj, lecz cóż z tego, skoro zazwyczaj o pływaniu można tylko pomarzyć.

– Poszedłem na basen o 18.00 i to co zobaczyłem trochę mnie przeraziło. Cztery z sześciu torów były zarezerwowane i ostro trenowała na nich młodzież oraz kilkuletnie dzieciaki. Dwa pozostałe tory były co prawda dostępne dla wszystkich, lecz takich jak ja „niezorganizowanych” osób przyszło w tym czasie wiele i oba tory były pełne kąpiących się. O normalnym pływaniu mowy nie było

– skarżył się pewien bielszczanin (personalia do wiadomości redakcji). I nie była to jedyna opina o podobnej treści, jaka w tej sprawie dotarła do naszej redakcji. Okazało się bowiem, że nie tylko on miał pecha. Podobna sytuacja panuje na „Trocliku” codziennie przez pięć dni w tygodniu. Nie licząc weekendu, zawsze do 20.00 zarezerwowane są tam bowiem cztery tory. Na basenie do późnego wieczora trwają w najlepsze zajęcia pływackie oraz treningi. To na ich potrzeby wyłączona jest z ogólnego użytku większa część niecki basenu. Oczywiście to dobrze, że młodzi ludzie uczą się pływać czy chcą podnosić swoje pływackie i sportowe umiejętności, lecz – zastanowią się ci, którzy na basen przychodzą dla relaksu – czy zajęcia dla młodzieży i dzieci muszą trwać aż do tak późnej pory? – Przecież wielu bielszczan chce i lubi pójść wieczorem po pracy na basen! Wybudowano go przecież z myślą o wszystkich, a nie tylko na potrzeby szkółek czy klubów pływackich. Moim zdaniem po 16.00 zajęcia dla zorganizowanych grup nie powinny się tam już odbywać – sugerował nasz rozmówca. Co na to szefostwo pływalni?

Rafał Pasternak, kierownik basenu nie ukrywa, że problem jest mu dobrze znany, bo i do niego docierają e-maile i telefony ze skargami o podobnej treści. Trudno jednak – przyznał – znaleźć jakieś sensowne i satysfakcjonujące wszystkich rozwiązanie. Po prostu „Troclik” okazał się za mały na potrzeby 180-tysięcznej aglomeracji. Widać to zwłaszcza późną jesienią czy wczesną wiosną. Wiele osób – z braku innej możliwości aktywnego spędzenia czasu – zamiast na rower, bieżnię czy na stok narciarski wybiera się w tym okresie wieczorami właśnie na basen. Z drugiej strony jest ogromne zainteresowanie wynajmem całych torów przez zorganizowane grupy. Już teraz robi tak ponad dziesięć podmiotów organizujących na basenie własne zajęcia sportowe czy rekreacyjne. Są to zarówno prywatne szkółki pływackie, jak i uczniowskie kluby sportowe. Tak jest już od kilku lat, a chętnych jest tylu, że basen mógłby być w całości wynajmowany zorganizowanym grupom, i to we wszystkie dni tygodnia. Oczywiście do takiej sytuacji gospodarz nie chce i nie może dopuścić. Jednocześnie – jak mogliśmy zauważyć – dostrzega, że już obecna sytuacja wywołuje niezadowolenie wśród „zwykłych” użytkowników pływalni. Stąd też – przyznał Rafał Pasternak – rozważony zostanie pomysł zmniejszenia ilość torów, jakie są wynajmowane w godzinach wieczornych. Oczywiście – usłyszeliśmy – nie da się tego zrobić z dnia na dzień, bo obowiązują już wcześniej zawarte umowy z podmiotami je wynajmującymi.

Jedynym skutecznym rozwiązaniem problemu ciasnoty na „Trocliku” wydaje się wybudowanie kolejnego miejskiego basenu.

Takie plany istnieją od dawna, lecz na razie odłożone zostały na półkę. Chyba jednak sytuacja dojrzała do tego, aby wziąć je ponownie poważnie pod uwagę.
Nie można też zapominać, że oprócz obleganego „Troclika” w Bielsku-Białej funkcjonuje jeszcze tylko jeden ogólnodostępny (prywatny) kryty basen. To pływalnia „Aqua” należąca do wodociągowej spółki o tej samej nazwie. Wieczorami jest ona jednak nie mniej obciążona, niż basen na osiedlu Karpackim. Poza tym leży nieco na uboczu, a za wstęp trzeba zapłacić więcej. Mówiąc krótko miastu przydałaby się jeszcze jedna pływalnia…

google_news