Sport Cieszyn

Wicelider okręgówki nadal w gazie. Beskid lepszy od Wisły

W derbowej konfrontacji na szczeblu okręgówki, będący ostatnio w znakomitej dyspozycji skoczowski Beskid pewnie pokonał Wisłę Strumień i umocnił się na drugiej pozycji w tabeli. Wynik 2:0 jest najniższym wymiarem kary, jaki mógł spotkać osłabioną brakiem kluczowych, ofensywnych zawodników drużynę ze stolicy żabiego kraju.

Pierwsza połowa nie przyniosła bramek, choć okazji do ich zdobycia nie brakowało. Po stronie gospodarzy znakomite szanse do strzelenia gola mieli Kacper Zątek, Cezary Ferfecki, Mieczysław Sikora i Jakub Małkowski, z kolei po drugiej stronie dogodną sytuację zmarnował Jakub Rakus.

Po zmianie stron przewaga Beskidu jeszcze bardziej się uwidoczniła. Napór skoczowian przyniósł efekt w 56. minucie, gdy dośrodkowanie z prawej strony Jakuba Małkowskiego na gola zamienił Krystian Dudajek. Goście próbowali odrobić deficyt, ale zabrakło im jakości i konkretów pod bramką przeciwnika, natomiast od większych strat ratował ich świetnie dysponowany bramkarz Bartosz Grabowski. Jednak nawet on nie był w stanie zatrzymać strzału, którym w 80. minucie rezultat meczu na 2:0 dla Beskidu ustalił Jakub Krucek. Tym razem w roli asystenta wystąpił Krzysztof Surawski.

Dzięki wygranej podopieczni trenera Bartosza Woźniaka umocnili się na pozycji wicelidera tabeli a za tydzień zmierzą się u siebie w hitowym starciu z liderującą w okręgówce Błyskawicą Drogomyśl. Po drodze czeka skoczowian jeszcze mecz w Pucharze Polski z rezerwami Podbeskidzia Bielsko-Biała (7 maja o 18:00).

– Cieszy wygrana, ale to nie był idealny mecz w naszym wykonaniu. Powinniśmy go wcześniej zamknąć, bo okazji było do tego sporo. Za tydzień mecz z liderem, ale na razie nie myślimy o Błyskawicy Drogomyśl. We wtorek na mecz Pucharu Polski przyjeżdża do nas mocny rywal, który dobrze gra w piłkę. Będziemy chcieli powalczyć, bo nie po to wygraliśmy rozgrywki w Podokręgu, by od razu odpaść – zapowiada Bartosz Woźniak, trener Beskidu.

Trzy dni wcześniej rozegraliśmy ciężki, wygrany mecz derbowy z Błyskawicą Drogomyśl, który nas kosztował sporo sił, co było widać w pojedynku z Beskidem. Ten krótki okres regeneracji to chyba za mało, jak na mój zespół. Mamy wąską kadrę, do tego doszedł brak Artura Miłego i Przemysława Kiełkowskiego, co było widoczne. Natomiast staraliśmy się walczyć i to się mi podobało w moim zespole. Nikt nie przeszedł koło meczu a to jest sport i po prostu wygrał lepszy – ocenił Krzysztof Dybczyński, szkoleniowiec Wisły.

 

google_news