Sezon 2000 był zdecydowanie najlepszy w jego karierze. Nie bez powodu został okrzyknięty rewelacją zmagań o Mistrzostwo Polski. 24-letni Łukasz Sztuka, utalentowany kierowca z Wisły, walczył bowiem zaciekle, jak równy z równym ze starymi wyjadaczami. Rajdowe szlify zdobywał na trasach rodzimej Cieszyńskiej Barbórki, gdzie zresztą zapisał na swoim koncie sporo sukcesów. W zawodach rangi mistrzowskiej wystartował w 1996 roku, debiutując w Grupie N na wysłużonym nissanie sunny GTI. Wcześniej walcząc o licencyjne punkty na tzw. okręgówkach jeździł polonezem. Od początku miał w fotelu po prawej stronie pilota Zbigniewa Cieślara, dobrego znajomego z rodzinnej Wisły.
Pod koniec sezonu ’98 nissana zastąpiła skoda felicja, a przed Rajdem Karkonoskim ’99, Łukasz Sztuka zasiadł za kierownicą forda pumy kit car. Był to wówczas debiut tego auta z silnikiem 1600 ccm na polskich trasach rajdowych. Załoga Automobilklubu Cieszyńskiego jechała świetnie, zajmując w klasyfikacji generalnej IV miejsce. Wielu fachowców przecierało oczy ze zdumienia. Niestety puma nie wytrzymała rajdowych trudów do końca i zdefektowała.
Od początku sezonu 2000 wiślanie narzucili warunki w Grupie N. Objęli prowadzenie po Rajdzie Warszawskim, w którym zajęli IV miejsce. Pumę zamienili na seryjnego mitsubishi lancera evo i to dało oczekiwane efekty.
W Rajdzie Krakowskim załoga Sztuka – Cieślar znowu pojechała rewelacyjnie. Wiślanie wygrali N-kę, zaś do miejsca na podium w generalce zabrakło trochę ponad 50 sek. Rajd Polski to kolejny znakomity występ, zakończony trzecia lokatą w „generalce”. Na piątym odcinku specjalnym Sztuka był najszybszy, bijąc całe towarzystwo, w tym słynną duńską załogę Ludgaard – Ankler (późniejszych zwycięzców rajdu) oraz duet Kulig – Baran, jadących A-Grupowymi toyotą corollą WRC i fordem focusem WRC.
Dobra passa została przerwana w Rajdzie Elmotu. Mimo dobrego startu (zaczęli od czwartej lokaty w „generalce”) załoga Automobilklubu Cieszyńskiego została zdyskwalifikowana na mecie, ponieważ sędziowie dopatrzyli się niezgodnych z regulaminem przeróbek w lancerze. Dodatkową konsekwencją była kara finansowa w wysokości 5000 zł. Nasi zawodnicy nie kryli zaskoczenia tą całą sytuacją. Za kulisami mówiło się o sędziowskiej „przysłudze” dla konkurencji. Na Rajdzie Kormorana, mimo awarii samochodu, wiślanie dojechali do mety, plasując się na 7. miejscu w klasyfikacji ogólnej i na trzecim w Grupie N. Dzięki temu zachowali fotel liderów.
Rozegrany na początku jesieni Rajd Karkonoski otworzył nowy etap w karierze Łukasza Sztuki, bowiem całkiem niespodziewanie pojawił się on za kierownicą seata cordoby WRC w teamie Browary Warka, gdzie zastąpił nie byle kogo, bo Roberta Herbę. – Otrzymałem propozycję na kilka dni przed rajdem i skorzystałem z niesamowitej okazji. Zgodziłem się bez wahania, rezygnując nawet z walki o tytuł mistrza Polski w Grupie N. Uznałem to za moją życiową szansę – mówił „Głosowi” kierowca z Wisły. Co ciekawe, zgoda na start przyszła z Międzynarodowej Federacji Samochodowej, dopiero na dwie godziny przed badaniem technicznym. Zmiana kierowcy w zespole podczas sezonu wymaga bowiem akceptacji FIA. I ciekawostka numer dwa: ekipie Warki szefował znany bielski kierowca Mariusz Ficoń, jeżdżący przez kilka sezonów w barwach cieszyńskiego Polifarbu. Sztuka tuż przed rajdem przeszedł test na szutrowym odcinku. Komputerowe pomiary parametrów jazdy wypadły bardzo korzystnie.
– Od dawna marzyłem o takim aucie. Ma olbrzymi potencjał. W porównaniu nawet z seryjnym lancerem, cordoba WRC wyróżnia się znakomitym przyspieszeniem, pewnymi hamulcami i sekwencyjną skrzynią biegów, która zdecydowanie lepiej znosi trudy jazdy. Tutaj można więcej „jeździć biegami”, natomiast w lancerze tylko hamulcami. No i samo prowadzenie jest… łatwiejsze. Na początku trzeba pokonać barierę psychiczną, bo to auto niesamowicie przyspiesza. Ale wystarczy przejechać parę kilometrów i już jest okej – opowiadał zadowolony wiślanin.
Na trasach w Karkonoszach wiślanie zajęli IV miejsce, ale tylko dlatego, że Łukasz… poczuł się zbyt pewnie. Na przedostatnim odcinku specjalnym, przy wjeździe na leśną drogę cordoba wylądowała w rowie, akurat w miejscu, gdzie było niewielu kibiców. Nim auto wypchnięto na drogę, upłynęło ponad osiem cennych minut. To była przestroga, swego rodzaju kubeł zimnej wody, żeby za bardzo sobie nie folgować.
Rozegrany na finał sezonu 48. Rajd Wisły, okazał się bardzo pechowy dla załogi Sztuka – Cieślar. Na „swoich śmieciach”, przy licznych grupach kibiców, na jednym z odcinków specjalnych seat odmówił posłuszeństwa. W samochodzie nastąpiło uszkodzenie miski olejowej, co eliminowało reprezentantów Automobilklub Cieszyńskiego z dalszej rywalizacji. Los Łukasz podzielił Tomasz Kuchar, w którego toyocie zdefektował silnik. Rajdu nie ukończyli też Zbigniew Stec i Damian Gielata. W sumie do mety nie dojechało 17 załóg. Ze zwycięstwa cieszyli się Leszek Kuzaj i Andrzej Górski jadący toyotą corolla WRC.
Najlepszy w karierze Łukasza Sztuki sezon 2000, ostatecznie zakończył się zdobyciem tytułu wicemistrza Polski w Grupie N (lepszy był Tomasz Czopik) i czwartą lokatą w generalce krajowego czempionatu, za tuzami rajdowych tras: Januszem Kuligiem, Leszkiem Kuzajem i Robertem Herbą.
Zdjęcia: Krzysztof Marciniuk
Pamiętam jak miskę olejowa rozwalił. Szkoda. Zaraz za startem w betonowy przepust ciulnoł.
wow!!!