Wydarzenia Cieszyn

Złote ręce babci Ani

Anna Sabela z mężem Karolem. Fot. Z archiwum rodzinnego

Kochająca i oddana najbliższym, skromna, wrażliwa na drugiego człowieka i przyrodę, niezwykle gospodarna i pracowita, pogodna pomimo trudnych doświadczeń… Najbliżsi Anny Sabeli, najstarszej mieszkanki Cieszyna, z ogromną czułością wyrażają się o swojej babci. Każdy dzień, który mogą spędzać w towarzystwie 107-latki jest dla nich prawdziwym zaszczytem i darem. Jakie było życie jubilatki i w czym tkwi sekret jej długowieczności?

107-letnia Anna Sabela jest mieszkanką Domu Opieki „Kana” w Cieszynie, w którym bardzo często odwiedza ją rodzina. Choć ostatni rok był dla niej trudny, pokazał jej niesamowitą siłę, chęć życia, cierpliwość oraz pokorę w walce z chorobą. Jak często śpiewa, „Z Bogiem, z Bogiem, każda sprawa”, tak i robi, powierzając niebiosom każdy dzień swojego życia. A uzbierało się ich już ponad 39 tysięcy!

Anna Sabela z domu Prus urodziła się 27 stycznia 1913 roku w Cieszynie. Była przedostatnim dzieckiem w wielodzietnej rodzinie. Miała dwie starsze siostry i trzech braci. Wiedzę zdobywała w Szkole Ludowej i Wydziałowej dla chłopców i dziewcząt. Rodzinne szczęście zostało przerwane, gdy mała Ania miała siedem lat i zmarła jej mama, a dzieci na kilka miesięcy trafiły do domu dla sierot. Po powtórnym ożenku ojca, wróciła do domu.

Zawsze ciężko pracowała. Po szkole opiekowała się małymi dziećmi z bogatszych rodzin, przygotowywała posiłki dla całej rodziny. I zawsze śpiewała. Właśnie przez muzykę poznała swojego męża. Pochodzący z Ligotki Kameralnej Karol Sabela, z zawodu księgowy, był bowiem dyrygentem chóru działającego przy Robotniczym Stowarzyszeniu Kulturalno-Oświatowym „Siła”, w którego szeregi pani Anna wstąpiła jako młoda kobieta.

Zdjęcie ślubne Anny Sabeli z mężem Karolem. Fot. Z archiwum rodzinnego

– Babcia całe życie poświęciła rodzinie, tej najbliższej i dalszej, samotnemu rodzeństwu. Czas II wojny światowej, gdy Niemcy zabrali męża na przymusowe roboty, spędziła w Ligotce przy jego rodzinie wraz z jedynym synem Bronisławem. Do dziś darzy to miejscem wielkim sentymentem. Cieszyn zaś jest dla niej jak mała ojczyzna. Nie lubi go opuszczać – opowiada Katarzyna Jarzyna. Anna Sabela w ciągu swojego życia straciła niejedno mieszkanie i niejednokrotnie cały dorobek… Ich odbudowywanie wiązało się z systematyczną i ciężką pracą. – Niezwykle gospodarna, zapobiegliwa, pomocna, posiadająca „złote ręce” babcia nauczyła nas, wnuczki, wiele. Od prac typowo kobiecych, ręcznych: szycia na maszynie, szydełkowania, robienia na drutach, gotowania, po prace w ogródku. Budziła nas zawsze śpiewem różnych pieśni – od religijnych, poprzez ludowe, do patriotycznych. I do dziś śpiewa trzecie zwrotki wielu pieśni nauczonych w młodych latach! Nauczyła nas radzić sobie w życiu. Jej motto to przyjmowanie wszystkiego, co spotyka człowieka z wdzięcznością i pokorą, ze zrozumieniem, że to dar Boga. Pomimo ciężkich doświadczeń dwóch wojen światowych, zachowała pogodę ducha, która sprawia, że przebywanie z nią to wielka przyjemność. A dziś podkreśla: „Bogu dzięki, że nie ma wojny!” – dodaje Katarzyna Jarzyna.

Z pewnością można powiedzieć, że życie Anny Sabeli było i jest nadal zgodne z naturą. I być może to jest właśnie sekretem jej długowieczności, gdyż jubilatka jak ognia unikała medykamentów chemicznych, ratując się tylko ziołowymi i naturalnymi specyfikami…

Anna Sabela z rodziną z Ligotki Kameralnej. Fot. Z archiwum rodzinnego

Anna Sabela z najbliższą rodziną z Rybnika. Fot. Z archiwum rodzinnego

google_news
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
M.Luter
M.Luter
4 lat temu

Słowo Boże jest czyste, usprawiedliwia, zawiera prawdę i jest łagodne. Jeśli wchodzi do serca dzięki wierze, przynosi ze sobą wszelkie cnoty (…), bo dzięki wierze Słowem kroi się serce. Gottes wortte ist reine, rechtfertig, warhafftig, sanfftmutig. Wen das ins herzce fellet durch den glauben, bringt es auch mit sich alle Tugent, darumb ists nicht muglich (…), denn durch den Glauben: mit dem wort beschneydet man das herzce.

Tadeusz
Tadeusz
4 lat temu
Reply to  M.Luter

„Non sum! Non sum!”, czyli „To nie ja! Tonie ja!”.Co takiego ten głosiciel Słowa Bożego miał na myśli?

Dawid
Dawid
4 lat temu

Ligotka Kameralna jest na Zaolziu jakby kto nie wiedział. Zresztą ostatnia miejscowość, gdzie się mówiło po polsku – dalej na zachód mówiło się po morawsku.