Wydarzenia Żywiec

“Pan Ulotka”. 12 lat w terenie

Fot. Z archiwum Łukasza Eichnera

Chociaż nie jest politykiem, artystą ani znanym sportowcem, na Żywiecczyźnie należy do jednych z bardziej rozpoznawalnych osób. Łukasz Eichner, do którego przylgnęło określenie „Pan Ulotka”, 13 czerwca obchodził 12. rocznicę pracy w branży kolportażu ulotek i innych materiałów reklamowych.

Łukasz Eichner pochodzi z Pewli Małej, a obecnie mieszka w Żywcu. W ciągu dnia przemierza średnio 30 kilometrów. Śmieje się, że w jego branży najważniejszą inwestycją są dobre buty. A za takie uważa te, które wytrzymają trzy miesiące. Pracę z roznoszeniem ulotek rozpoczął dość przypadkowo.

Po zakończeniu szkoły chciałem podjąć jakąkolwiek pracę. Pierwszą propozycją, jaka wpadła mi do ręki, było ogłoszenie z firmy, która poszukiwała osoby do roznoszenia ulotek. Pomyślałem wtedy, że mogę tak popracować na dobry początek, a takie zajęcie to przecież nic skomplikowanego. Nie myślałem wówczas, że pokocham to do tego stopnia, że nie dość, iż zostanę w branży na tak długo, to jeszcze będę pracował sam dla siebie. Poniekąd spełniłem też dziecięce marzenie, by być szefem dla samego siebie – przyznaje Łukasz Eichner.

WYCIECZKA W PRACY

Ludzie często pytają na ulicy, czy nie nudzi go taka praca i jak długo jeszcze będzie roznosił ulotki. Odpowiada im wówczas z uśmiechem, że to jego powołanie, a pracować w taki sposób zamierza, dopóki mu zdrowie pozwoli. Początkowo roznosił ulotki, będąc związany umową z pracodawcą, ale po kilku latach przeszedł na własny „garnuszek”, poszerzając przy tym gamę usług.

Kiedyś pracowałem tylko w centrum Żywca. Przez lata wielu klientów zadowolonych z mojej pracy polecało mnie swoim znajomym i tak przybyło mi obowiązków. Swoje zrobiły film dokumentalny o mnie i artykuły w prasie i internecie. Obecnie kolportuję ulotki reklamowe na terenie całej Żywiecczyzny. Zdarzają się zlecenia w Bielsku-Białej czy w powiecie bielskim. Brałem też udział w targach wystawienniczych w Bielsku-Białej, Tychach, Krakowie i Chochołowie. Współpracuję okresowo z kilkoma firmami z Oświęcimia, Skoczowa i Nowego Targu. Słowem, nie narzekam na nudę – mówi Łukasz Eichner.

Przyznaje, że praca ta daje mu mnóstwo satysfakcji.

Prawie każdego dnia jestem gdzieś indziej, mając przy tym wy-cieczkę krajoznawczą w godzinach pracy. Udało mi się stworzyć coś wyjątkowego od podstaw, bez względu na trudności i różne opinie społeczeństwa. Jestem niezależny finansowo, mam dobrą kondycję, a zdrowie na szczęście dopisuje. No i czego więcej do szczęścia potrzeba? – zaznacza Łukasz Eichner.

W MROZY I UPAŁY

Materiały reklamowe, które roznosi, to różnego rodzaju prospekty – zarówno sieci sklepów, firm z różnych branż, jak i materiały wyborcze czy informatory wydawane przez urzędy gmin Lipowa, Rajcza i Świnna. Niestraszne mu są mrozy czy śnieg, gorzej z ulewnymi deszczami. Nie wychodzi wówczas w teren, aby nie zniszczyć materiałów promocyjnych. W czasie upałów zaczyna o czwartej, piątej lub szóstej rano i kończy przed południem albo rusza w teren od późnego popołudnia do wieczora. W swojej pracy spotyka się z różnym odbiorem. Ktoś przyjmie od niego ulotkę chętnie i podziękuję, a nawet porozmawia, ale są tacy, którzy przechodzą obojętnie bez zwracania uwagi czy nawet rzucą w sposób niecenzuralny uwagę.

W zimne dni zdarzają się czasami zaproszenia od gościnnych mieszkańców na herbatę czy w upalne dni na coś zimnego. Wielokrotnie, gdy wędruję po terenie, kierowcy mijanych samochodów zatrąbią i wtedy się pozdrawiamy. Czasami zdarza się, że ktoś zapomni zamknąć na swoim podwórku czworonoga, który obszczeka, poska-cze albo nawet ugryzie. Na swoim koncie mam siedem ugryzień przez psy, kilka incydentów z zamiarami rękoczynów czy gróźb, a także atak z napastnikiem uzbrojonym w gaz pieprzowy! Zdarzają się i takie chwile, gdy spotykane osoby pro-szą mnie o zrobienie zdjęcia ze sobą czy o autograf. Ogólnie jest jak w życiu, raz lepiej, raz gorzej. Ale ta praca mnie cieszy i niezależnie od nastrojów części osób będę dalej wędrował z ulotkami. Najlepiej byłoby rozszerzyć skalę działal-ności i zakres usług, ale pewnych rzeczy sam nie zrobię. Z drugiej strony pomocnik to pewne ryzyko. Może być świetny, ale może też nie wykonywać wszystkich rzeczy prawidłowo, a na koniec odpowiedzialny za jego pracę będę ja. Jeśli tylko zdrowie będzie dopisywało, to przede mną jeszcze wiele ciekawych zadań – podkreśla z optymizmem Łukasz Eichner.

google_news
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka
Agnieszka
3 lat temu

Szacun!!!

marian
marian
3 lat temu

Szacunek dla pana ale jaki jest sens marnowania takich ton papieru gdy internet w telefonie ma praktycznie każdy? Lasów coraz mniej, klimat się ociepla a my wciąż papier, papier, papier…

Łukasz
Łukasz
3 lat temu

Fajnie, człowiek z pasją …. Praca mimo wszystko chyba nie należy do najlżejszych. Powodzenia i pozdrawiam.

Ggg
Ggg
3 lat temu

Nic do tego Pana nie mam jednak ulotki włożone w bramę drażnią mnie. Jeśli nie ma pojemnika na bramie na ulotki to nie wkładajcie ich w bramę czy siatkę Pada deszcz i mokre papiery zwisają niechlujnie A tak w ogóle ulotki powinny być zakazane zaśmiecają otoczenie itd. Więc ograniczcie tego typu komunikację. Są inne źródła więc korzystajcie z nich.

Ojej, a Milena gdzie?
Ojej, a Milena gdzie?
3 lat temu

Już miałem się jej zapytać, czy preferuje badania nad bodźcami, czy też może prowadzi jakąś ankietę i to za darmo w celu uzyskania odpowiedzi potrzebnych do pracy (jakiejkolwiek).

andrzej58
andrzej58
3 lat temu

podziwiam go