15 listopada 1978 roku z mostu w Wilczym Jarze spadły dwa autobusy. Zginęło 30 osób, głównie górnicy jadący do pracy. To największa katastrofa drogowa na Podbeskidziu.
Oficjalny, zamieszczony wtedy w “Kronice Beskidzkiej” komunikat “papowski” brzmiał: 15 bieżącego miesiąca we wczesnych godzinach rannych w Żywcu – Oczkowie, w tak zwanym Wilczym Jarze, na skutek gołoledzi na niebezpiecznym odcinku drogi, wpadły w poślizg, a następnie, po przełamaniu bariery wiaduktu, spadły do Jeziora Żywieckiego dwa autobusy wiozące pracowników do pracy. W katastrofie zginęło 30 osób. W wyniku akcji podjętej natychmiast przez kierowców przejeżdżających pojazdów, okolicznych mieszkańców, MO, straż pożarną i płetwonurków uratowano 9. Przewieziono je do szpitala. Na miejsce wypadku przybyli I sekretarz KW PZPR w Bielsku-Białej i wojewoda bielski.
Tyle oficjalny komunikat. Reporterzy “Kroniki” bardzo szybko udali się do Oczkowa, a plonem ich pracy była wstrząsająca relacja z miejsca tragedii, bogato “okraszona” unikalnymi zdjęciami z akcji ratunkowej, wykonanymi przez Tadeusza Patana – autora tekstu oraz fotoreportera Bogdana Ziarkę.
Oto fragment zamieszczonego w “Kronice” reportażu opisującego wydarzenia, o których pamięć mimo upływu lat na Podbeskidziu jest nadal żywa.
Oczków. Godzina 4.55. Autobus zabiera kolejnych pasażerów w dalszą drogę. Jedzie wolno. Jezdnia jest miejscami śliska. Na mostach nad Moszczanką i Łękawką występuje drobne oblodzenie nawierzchni. Autobus zbliża się do Wilczego Jaru. Prawy zakręt. Zmiana nawierzchni. Z asfaltu na kostkę. Kierowca zdejmuje nogę z gazu. Autobus z szybkością 30-35 kilometrów na godzinę wjeżdża na most. Zarzuca. Najpierw w prawo, potem w lewo. Zjeżdża na pobocze. Kierowca kątem oka dostrzega zerwaną barierę. Ktoś krzyczy: rany boskie! Autobus spadł z mostu.
Czernichów. Godzina 5.30. Drogą chłostaną wiatrem idzie samotny mężczyzna. Przystaje. Sięga ręką w kierunku głowy. Odzyskuje świadomość! Wraca. Biegnie. Płacze. To jeden z pasażerów autobusu, który spadł z mostu. Potem zezna do protokołu: – Nie wiem, w jaki sposób wydostałem się z rozbitego autobusu. Odzyskałem świadomość idąc drogą w kierunku Międzybrodzia Bialskiego. Czy mogę coś powiedzieć o wypadku? Nic. Czułem lekkie uderzenie o barierkę. Potem było ciemno…
Żywiec. Noc ze środy na czwartek. W świetlicy miejscowego Tartaku oraz w prosektorium Szpitala Miejskiego trwa smutny obrzęd. Oględziny zwłok. Przed wejściem do obu pomieszczeń tłum milczących postaci. Lekarze, dr Jerzy Byrski i Dariusz Piwowarczyk pracują w skupieniu. Przyczyna zgonu: utonięcie. Tak brzmi większość orzeczeń. Utonięcia te pozostają jednak w ścisłym związku z ciężkimi obrażeniami, jakich pasażerowie autobusu doznali w czasie upadku z 17-metrowej wysokości. Oględzinom zwłok asystują dwaj prokuratorzy. Ich zadanie nie jest łatwe. Trzeba przeszukać trzydzieści sztywnych, mokrych ciał. W niejednej kieszeni znajduje się rozmoczona kromka chleba. W niejednym portfelu zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny, matki-staruszki, nagiego bobaska. To przekracza granice ludzkiej wytrzymałości. Nawet prokuratorskiej.
Wyczytałam może u pana Zyzaka lub gdzie indziej, że autobusy nie miały założonych opon zimowych i ja temu wierzę, przecież 15 listopada to jeszcze nie zima.
W 1978 roku nie było opon zimowych…a te co były to ich stan był wątpliwy mocno.
Naprawdę? – babcia Goździkowa podszywaczowi mówiła, widziała stan opon?
Stałeś się pośmiewiskiem internetu.
Nie – wyśmiewiskiem podszywacza, który posługuje się tutaj nieuprawnionym nickiem Hermenegilda. Role się odwróciły, podszywacz, za przywłaszczenie sobie nicka, a wcześniej świadome wypchanie poprzednika z nicka i cieszenie się, cwaniakowanie – musi być kara.
Wpis szczyla!Niedoinformowanego
BANDA IDIOTÓW FRUSTRATÓW W KOMENTARZACH!!!
Nie krzycz bo mnie głowa boli
Mała poprawka .Wypadek miał miejsce w Beskidzie żywieckim , nie na Podbeskidziu.
Jeśli już to w Beskidzie Małym.
Oficjalny komunikat nie mógł mówić o Żywcu-Oczkowie gdyż ten podówczas nie był jeszcze dzielnicą miasta Żywca.
Polecam książkę Pana Pawła Zyzaka pt.Tajemnica Wilczego Jaru.Pan Paweł bardzo skrupulatnie oddał tamte tragiczne dni i wydarzenia które je poprzedziły.
Poleć, podszywacz, po flaszkę do sklepu, przy flaszce skrupulatnie się czyta.
Typowa odpowiedz IDIOTY.
Już się pogubiłem, podszywacz, i nie wiem kim jestem, idiotą, trollem czy bełkociarzem. Ale wiem i tego jestem pewny, że nie jestem podszywaczem,
Jesteś wszystkim tym co piszesz a podszywaczem w szczególności.
Dziękuje Flamingo,miłego dnia.
Tak tak, podszywacz, prezentuj się jako ofiara dziś.
Nic z tej miłości, Flamingo, między nami nie wyjdzie. Musisz najpierw zgłębić definicję i historię “podszywacz”. A z Hermenegildą próbuj dalej.
Zamknij sie idipto!
idiota nie zjada liter
Zamilcz głupi chłopie!!
cóż to tak się zapowietrzyłeś?
Poza raz w roku wspomnieniami przez B24 jest jakieś miejsce do upamiętnienia tragedii przez aktualne władze i mieszkańców?
Na miejscu tragedii stoi pomnik ,jak nie wiedziałeś to już wiesz
Ale nie wiem nadal czy władze miasta przewidzieli złożenie kwiatów pod pomnikiem, bo przecież B24 by o tym napisała.
Obecnie pomnik jest niedostępny z powodu przebudowy DW 948.
mi nie wiadomo, ale wiadomo wiadomo