Nie doszło do sensacji w ćwierćfinale hokejowego play-off. Oświęcimskiej Unii nie udało się zapisać na kartach historii i nie została pierwszą drużyną, która awansując do play-off z ósmej pozycji już w pierwszej rundzie wyrzuciła za burtę zwycięzcę sezonu zasadniczego.
Podopieczni Witolda Magiery mogli wyeliminować GKS Katowice już w sobotę. Nie wykorzystali wówczas atutu własnego lodowiska i dziś doszło do siódmego, decydującego pojedynku. Areną zmagań była katowicka Satelita, czyli mała hala Spodka. Przyjezdni, którzy nie mieli nic do stracenia ostro natarli i w pierwszych minutach sprawiali zdecydowanie lepsze wrażenie niż gospodarze. Potem jednak zaczęli opadać z sił i popełniali błędy w kryciu. Katowiczanie wykorzystali je bezlitośnie. Gdy w połowie drugiej tercji Patryk Wronka podwyższył na 3:0 stało się jasne, że tylko cud może uratować Unię przed odpadnięciem z rozgrywek. Szybka odpowiedź Petera Tabačka dała jeszcze na niego nikłe nadzieje, ale upływający czas działał na niekorzyść Unitów. Ci walczyli, stwarzali sobie nawet okazje, ale brakowało im skuteczności. Jednak za walkę zarówno dziś, jak i w sześciu wcześniejszych meczach zasługują na słowa uznania.
GKS Katowice – Unia Oświęcim 3:1 (2:0, 1:1, 0:0)
Stan rywalizacji: 4:3 dla GKS Katowice i awans do półfinału