KOMENTARZ
Pochodząca z Jeleśni Agata Wróbel, dwukrotna medalistka olimpijska, poruszyła serca kibiców i zebrała ogromną kwotę na rozpoczęcie leczenia licznych chorób. Jednak tylko jeden artykuł dziennikarza sugerującego, że z pieniędzmi zapadła się pod ziemię, wywołał gigantyczną falę hejtu.
Na początku roku w całej Polsce zrobiło się głośno o zbiórce pieniędzy, zorganizowanej na rzecz Agaty Wróbel. Sami o tym pisaliśmy (TUTAJ). Jak wyznała wtedy utytułowana sportsmenka, znalazła się w fatalnym momencie życia. Zmaga się z cukrzycą i neuropatią cukrzycową oraz bólem rąk i stóp, przez co codziennie przyjmuje środki przeciwbólowe. Ma głęboką depresję i napady paniki. Nie pogodziła się ze śmiercią mamy. Na dodatek zmaga się ze stresem i długami. Jej wyznanie poruszyło wiele serc. Prosiła o 20 tysięcy złotych, a zebrała około 150 tysięcy. Informacja o kwocie nie jest pewna, bowiem zniknęła z profilu Zrzutki.pl.
Już podczas trwania zbiórki Agata Wróbel oznajmiła, jak bardzo jest wdzięczna. – Chciałam po prostu z całego mojego góralskiego, walecznego i zagubionego serducha podziękować każdemu, kto zechciał wysłuchać mej prośby i mi pomóc. Poprosiłam o pomoc, ponieważ nie widziałam innego wyjścia, a wy mnie nie zawiedliście! Onieśmieliło mnie to, zaskoczyło, zszokowało. Nie spodziewałam się takiego odzewu i takiej pomocy. Ze łzami w oczach dziękuję wszystkim. Dziś wiem, że można poprosić o pomoc i to nie jest nic złego. Że są ludzie, którzy zawsze otworzą swe serca. Nie spodziewałam się, że tylu ludzi o mnie pamięta i dobrze mi życzy – to był naprawdę szok. Tyle dobrych, ciepłych słów, takich magicznych – z mocą przesłania. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Dziękuję jeszcze raz wszystkim i obiecuję, że was nie zawiodę! Daliście mi światełko w tunelu, kompas, który mnie poprowadzi – przekonywała.
20 marca olimpijka została wywołana do tablicy przez dziennikarza Marka Bobakowskiego ze „Sportowych Faktów” serwisu WP.pl. Uznał on najwyraźniej, że skoro zbiórka pieniędzy się zakończyła, to obdarowana ma obowiązek natychmiastowego udzielenia mu wywiadu… Już w tytule oznajmił: „Agata Wróbel znów zapadła się pod ziemię. Nie ma z nią kontaktu”. W tekście skupił się na tym, jak dużo pieniędzy udało się zebrać jeleśniance oraz na tym, że nagle ona i jej bliscy zamilkli i zupełnie nikt nie może się z nią skontaktować. W tekście sugeruje się, że skoro otrzymała taką pomoc, to powinna teraz wykazać szczególną otwartość. Okraszony takimi sugestiami materiał poszedł w świat i wywołał istną lawinę hejtu, skierowaną przecież do cierpiącej na depresję byłej sztangistki, która nagle nie ozdrowieje i nie zostanie gwiazdą mediów…
To, co napisał Marek Bobakowski, do żywego dotknęło Agatę Wróbel. W oświadczeniu, które obiegło ogólnopolskie media, wskazuje, że przyjdzie czas, iż pojawi się przed kamerami, ale że nawet teraz się nie ukrywa. Przekonuje, że dzisiaj jej stan nie pozwala na taką aktywność i jest w trakcie badań lekarskich, a doskwierają jej jeszcze inne choroby, o których nie informowała publicznie. Wierzyła, że pomoc ludzi jest bezinteresowna i nakierowana na to, by mogła mieć nowy start, by mogła wyjść na prostą, a nie być zmuszona do natychmiastowego odzierania się z prywatności. Do dziennikarza ma ogromny żal. Twierdzi, że nie mógł się z nią skontaktować, bo akurat z nim kontaktu sobie nie życzyła. Wskazuje, że w jeden dzień ją zniszczył, wystawił na hejt i nawet nie pomyślał, jak bardzo ją to dotknie. Dodała nawet, że zapewne jej śmierć bardzo by go ucieszyła, gdyż mógłby się na niej wypromować. Jednocześnie po raz kolejny podziękowała za niespodziewanie wielką pomoc, jaką otrzymała. Zapewniła, że nie zmarnuje szansy, ale trzeba dać jej czas.
Kolejny artykuł w „Sportowych Faktach” WP o Agacie Wróbel pisał już inny dziennikarz. Jednak skupił się na tym, że Agata Wróbel odezwała się dopiero… po publikacji materiału Marka Bobakowskiego. Redakcja więc kontynuuje swoją retorykę o „chowaniu się z pieniędzmi”. A w przytoczonych przez „Sportowe Fakty” fragmentach oświadczenia medalistki olimpijskiej nie ma ani słowa o jej pretensjach pod adresem dziennikarza. Czyli redakcja oskarża sportsmenkę o ukrywanie się, a gdy oskarżana jej odpowiada, to ta wspina się na wyżyny hipokryzji i ukrywa najważniejszą część jej oświadczenia.
Dziennikarz =szmata. Ludzie pokazali prawdziwe oblicze a szmatami nie ma co sobie zawracać głowy
Ten Bobakowski to kawał chama!!! Tyle w temacie….
Banda szmaciarzy dziennikarskich. Agata jesteś OK.
Brawo Pani Agato! Jezeli tylko przeznaczyła Pani dar na deklarowane cele, to wszystko w porządku i nie musi się Pani stać celebrytką na życzenie dziennikarzyny.
Jak ów ma jakiś żal to niech wykaże ile dla Pani wpłacił i że umawiał się za to na wywiad (to też nie byłoby nic złego!)
Najbardziej cenne jest bezpośrednie wsparcie od darczyńcy – to 1 do 1! nieosiągalne przy pomocy ‘państwa’ (strata kilkadziesiąt procent pobranych wpłat) lub ‘fundacji’ też pożerających sporą część wpłat darczyńców!
Pogody, siły i wiary życzę!
No i wydymala naiwnych brawo