Najwcześniej we wrześniu może zapaść wyrok w sprawie pomalowania czerwoną farbą pomnika Braterstwa Broni w Czechowicach-Dziedzicach. Na ławie oskarżonych zasiada 79-letni były czechowicki radny. Jak przed sądem stwierdził świadek, w tym miejscu powinni zasiadać… burmistrz i szef Rady Miejskiej.
Trwa proces byłego czechowickiego radnego, który 17 grudnia pokrył farbą kontrowersyjny pomnik stojący przy rondzie Solidarności. Dzisiaj w Sądzie Rejonowym w Pszczynie zeznawali świadkowie – operator monitoringu miejskiego oraz Zygmunt Mizera, niegdyś czechowicki radny i starosta bielski. Strażnik miejski zeznał, że śledząc zapis monitoringu bez problemu rozpoznał sprawcę, bowiem kojarzył go z roli radnego.
Z kolei Zygmunt Mizera przez około godzinę, popisując się doskonałą pamięcią, rozprawiał na temat pomnika i byłego radnego, by tłumaczyć, co stało za jego postępowaniem, za które może mu teraz grozić nawet kara więzienia. – Protokoły z 1953 roku wyraźnie mówią, że pomnik powstał z inicjatywy sekretarza komitetu miejskiego PZPR Grzegorza Medwida, który w swoim wystąpieniu na spotkaniu z działaczami partyjnymi, ówczesnymi władzami miasta i dyrektorami czechowickich zakładów pacy poinformował, iż należy wybudować w Czechowicach pomnik poświęcony 35. rocznicy powstania Armii Czerwonej, wyzwolicielki Czechowic-Dziedzic i całej Polski. Napis, który umieszczono po wybudowaniu pomnika jesienią 1953 roku brzmiał: „Wspólnie przelana krew na polach bitew scementowała na zawsze polsko-radzieckie braterstwo broni”. Stąd przez dziesięciolecia utrwalił się mit, że pomnik jest poświęcony braterstwu broni, a nie 35. rocznicy powstania zbrodniczej Armii Czerwonej – mówił.
Świadek wyliczał oficjalne inicjatywy oskarżonego, mające na celu doprowadzenie do likwidacji pomnika. Poinformował, że zbierał on podpisy mieszkańców pod deklaracją o postawieniu innego monumentu w miejsce pomnika Braterstwa Broni i oznajmił, że pod taką deklaracją podpisał się wtedy obecny burmistrz. Przypomniał, że nie wykonano uchwały Rady Miejskiej w takim brzmieniu. – Na ławie oskarżonych powinni być burmistrz Marian Błachut i przewodniczący Rady Miejskiej Damian Żelazny oraz część radnych stanowiących większość, którzy nie wywiązali się z ustawowego obowiązku wynikającego z ustawy o dekomunizacji i nie zlikwidowali pomnika – wypalił.
Zygmunt Mizera przedstawił szereg powodów, które popchnęły byłego radnego do desperackiego kroku. Czarę goryczy miało, według niego, przelać odsłonięcie nowego pomnika Wolności z 10 listopada. Honory wtedy z burmistrzem i szefem rady czynił – jako syn legionisty – redaktor Tadeusz Janik, co miało wstrząsnąć oskarżonym. Zygmunt Mizera wyliczał rozmaite funkcje redaktora w okresie komunizmu. – Ja nie namawiałem oskarżonego, aczkolwiek uważam to za bohaterstwo w tych okolicznościach – spuentował.
Sędzia Rafał Górka poprosił Zygmunta Mizerę o przekazanie dokumentów dotyczących genezy powstania pomnika Braterstwa Broni. Jak poinformował, zgłębi te materiały, a także zwróci się do Miejskiej Biblioteki Publicznej o wydawnictwa dotyczące pomnika. Zapozna się też z procedurą prowadzoną przez wojewodę śląskiego, którego służby wprawdzie zakończyły postępowanie dowodowe, ale jeszcze nie podjęły ostatecznej decyzji co do tego, czy pomnik propaguje komunizm i co za tym idzie – powinien zostać usunięty czy też nie. Jednocześnie sąd powołał na świadka czechowickiego radnego Prawa i Sprawiedliwości Mariusza Sektę, który – choć przyszedł w roli słuchacza – to zabrał głos i dowodził, że jeśli z jakimś braterstwem broni mieliśmy do czynienia, to polegało ono na mordowaniu członków oddziałów partyzanckich przez bandytów z NKWD i KBW.
Sędzia kolejny termin rozprawy wyznaczył na wrzesień.
O rozpoczęciu procesu pisaliśmy TUTAJ.
ja to sie dziwie takim starym -zamiast wnuki wziąć na spacer na lody to po sądach na starość się mu chce szlajać -głupota wzrasta z wiekiem widocznie
Ona nie wrasta,ona w nic tkwi od zawsze !
Na pomniku obok sowieckiego żołdaka stoi :
a\ polski żołnierz zamordowany przez sowietów w Katyniu, Smoleńsku, Starobielsku, Charkowie, Ostaszkowie, Twerze, Miednoje, Kuropatach, Bykowni ?
b/ polski żołnierz przetrzymywany i zamordowany przez sowietów na Łubiance i moskiewskich Butyrkach ?
c/ polski żołnierz zesłany do nieludzkiej pracy w kopalniach Workuty ?
d/ polski żołnierz zamordowany przez żołdaków NKWD w setkach więzień i obozów na terenie Polski ?
Na pomniku obok sowieckiego żołdaka stoi polski żołnierz najpierw wywieziony z całą rodziną na Syberię po 17 września 1939, ostatnie deportacje Polaków odbywały się jeszcze nawet w czerwcu 1941 roku już pod niemieckimi bombami, potem ten Polski Żołnierz jako syn lub ojciec rodziny ciężko pracował przy wyrębie lasu lub w kopalni, jakimś cudem przeżył i szedł nieraz setki kilometrów przez tajgę aby dotrzeć do punktu gdzie werbowali do Armii Polskiej aby w polskim mundurze wrócić do wymarzonej i wyśnionej w baraku sowieckiego łagru Polski. Wielu padło po drodze , wielu jednak dotarło do Ojczyzny przy boku sowietów i to im… Czytaj więcej »
Oto relacja gen. Zygmunta Berlinga po przybyciu do Warszawy. . „Po moim przybyciu z przedmieść Warszawy do Lublina zastałem tam straszną sytuację. W całym kraju pachołkowie Berii z wojsk NKWD szerzyli spustoszenie. Sekundowały im w tym bez przeszkód kryminalne elementy z aparatu Radkiewicza. Ludność okradano z jej mienia w czasie legalnych i nielegalnych rewizji. Zupełnie niewinnych ludzi deportowano i wtrącano do więzień. Strzelano do ludzi, jak do psów. Dosłownie, nikt nie czuł się bezpieczny i nie znał dnia ani godziny. Naczelny prokurator wojskowy powiedział mi po powrocie z inspekcji, na którą wysłałem go do więzień Przemyśla, Zamościa, i Lublina, że trzyma… Czytaj więcej »
Gdyby Hitler nie napadł na ZSRR,to dzisiaj mówilibyśmy po niemiecku.Reszta to imponderabilia.
Najlepsze są teraz kłótnie dziadków, którzy rodzinnie związani są z komuchami lub NZS-owcami. Mojego dziadka żołnierza AK w czasie wojny o mało co nie zastrzelili gówniarze z NZS-u bo po wojnie jako pracownik Poczty Polskiej nosił służbową czapkę z orzełkiem bez korony. Z obu stron byli źli ludzie. Należy zapomnieć o tym kto i po co budował te pomniki. Może nadać im znaczenie artystyczne i statut rzeźb. I tyle. Po co się kłócić ? Kto był kim. To po śmierci już nie ma znaczenia. Nie wykładać pieniędzy na remonty. Po jakimś czasie same się zwalą. Czy to były komuch, czy… Czytaj więcej »
Do gwałcenia nie trzeba rozkazu. Gwałcili na wschodnim froncie także żołnierze niemieccy w roli zdobywców a i na dalekim wschodzie Japończycy. To nie usprawiedliwienie ale w czasach wojen czyli bezprawia tak się dzieje jak świat światem. Kto bardziej? – jakie to ma znaczenie. Kłótnie dziadków? Szczęśliwi niech będą młodzi, że nie przeżyli tego co oni.
O co jest proces? O przeszłość historyczną pomnika? O przeszłość syna legionisty a może o przeszłość legionisty?