Dawid Szydło od miesiąca przebywa w zakładzie karnym. Skazano go na rok więzienia za wywołanie pożaru lasu w Czarnogórze, choć bronił się tym, że ognisko rozpalił na polecenie strażaków. Bliscy robią wszystko, by karę mógł odbywać w domu. Jednocześnie cieszą się, że na ich prośbę prezydent właśnie rozpoczął procedurę ułaskawienia.
14 czerwca mieszkaniec Chełmka stawił się w Zakładzie Karnym w Wadowicach, po czym został przeniesiony do ZK w Trzebini, czyli bardzo blisko rodzinnego domu w Chełmku. Wedle wyroku, ma tam przebywać do 18 lutego 2020 roku.
– Był załamany tym, że nie udało się zamienić kary więzienia na nadzór elektroniczny i musiał iść za kraty. Zdążył już wrócić na studia i podjąć pracę. W Chełmku założył grupę teatralną Niezależna. Jego sztuki cieszyły się dużym zainteresowaniem. To dobry chłopak, który popełnił przestępstwo nieumyślne i nie zasługuje na to, by siedzieć za kratami. W naszych warunkach taki wyrok nigdy by nie zapadł, a w więzieniu siedzieliby strażacy, którzy wydali mu komendę rozniecenia ognia, by mogli go znaleźć w tym gąszczu – mówi pani Krystyna, mama Dawida. Jest jednak wdzięczna, że dzięki staraniom polskiego rządu udało się sprawić, że syn może odbywać karę w Polsce, a nie w Czarnogórze, gdzie skazano go 12 kwietnia ubiegłego roku.
Bliscy Dawida nie ustają w staraniach, by go z tego więzienia wyciągnąć. Działają dwutorowo. Na ich wniosek sąd rozważa możliwość odbywania kary w ramach nadzoru elektronicznego. Ustalono już, że w rodzinnym domu jest taka możliwość techniczna. Decyzji w tej sprawie można spodziewać się lada dzień. Z kolei 8 lipca rodzina z radością przyjęła informację o działaniach prezydenta kraju. – Nadeszła wiadomość z Kancelarii Prezydenta RP o wdrożeniu procedury ułaskawienia. Wiążemy z tym duże nadzieje – mówi mama Dawida.
O zdarzeniach z 29 sierpnia 2017 roku pisaliśmy już na naszych łamach. Mieszkaniec Chełmka wybrał się do Czarnogóry ze swoją grupą salezjańską z Oświęcimia. Będąc w Barze, postanowił wybrać się na samotną wyprawę na górę Suszeń. Jak mówi, spadł z urwiska i znalazł się w miejscu, z którego nie mógł się wydostać. Zadzwonił pod numer 112. Strażacy nakazali mu rozpalenie ogniska, co miałoby pomóc w ustaleniu jego położenia. – Pomimo zastosowanych środków ostrożności płomienie zajęły okoliczne rośliny. Powstał ogromny pożar, który zaczął zagrażać także mojemu życiu. Musiałem zjechać po pionowej ścianie jakieś 30-40 metrów – opowiadał naszej redakcji. Zaraz potem, gdy znaleźli go mieszkańcy, został zatrzymany, a następnie oskarżony i aresztowany. O pożarze było głośno również w ogólnopolskich mediach. Ogień zniszczył roślinność na dużej części wzniesienia i miejscami dotarł w pobliże zabudowań. – Dawid mógł tam zginąć. Są nagrania, na których słychać, jak strażacy mówią, że skoro nie wyszedł z krzaków, to się spalił. Płakałam, gdy tego słuchałam. Potem go obrzucano obelgami, a na koniec zamknięto w koszmarnych warunkach w areszcie i nie pozwolono nawet opatrzyć ran – wspomina pani Krystyna.
Nie był czasem Dawid agresywny, pełen roszczeń, oskarżeń nie w swoim kierunku podczas aresztowania? Wie do dziś co zrobił wraz z Mamą? Wzniecił ogromny pożar, który zagrażał jego życiu a nie zagrażał czasem życiu innych? Strażacy mają siedzieć – Mamo zamiast Dawida? Ile ma lat, jest pełnoletni i potrafi odpowiadać za czyny? Uwzięli się na Polaka Czarnogórcy?
Proszę obejrzeć dwa odcinki ALARMU I OBSERWATORA , a później pisać bzdury
Spali pół lasów Czarnogóry wywołując z głupoty pożar i teraz chce ulaskawienia?
W programie Alarm możesz posłuchać nagrań służb ratunkowych, którzy kazali mu zapalić ognisko. Głupotą jest kogoś oczerniac.
Dobrze, że te służby KTÓRE KAZAŁY rozpalić, nie KAZAŁY również skoczyć z urwiska…
a może to panbuk kazał rozpalić ognisko ????
nie pan Bóg tylko strażacy Czarnogóry najlepiej osądzać bo to ciebie nie dotyczy jakby to ciebie dotyczyło lub twoich dzieci to tok myślenia byłby inny i też szukaly byś pomocy nawet u Pana Boga