Dziewięć zastępów straży pożarnej uczestniczyło w gaszeniu pożaru budynku gospodarczego przy ul. Zwardońskiej w Bielsku-Białej. Spłonął budynek o konstrukcji drewnianej.
Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie pożaru o godz. 23.57. – Nasz jednostka także została zaalarmowana do gaszenia tego pożaru. Kolega, biegnąc do strażnicy, poinformował mnie, że się pali w rejonie działki mojej mamy. Jadąc do tego pożaru, myślałem, że jadę gasić do siebie. Po dojeździe na miejsce okazało się, że pali się u sąsiada — nam druh Albin z OSP Kamienica. – To strach niedopisania, gdy dowiadujesz się, że może palić się budynek twojej rodziny – dodał nasz rozmówca.
Po dojeździe na miejsce okazało się, że pali się budynek o konstrukcji drewnianej, w którym kiedyś były boksy dla koni, strusi i innych zwierząt. Łuna pożar była widoczna w różnych dzielnicach Bielska-Białej i okolic. Działania strażaków polegały na podaniu czterech prądów gaśniczych wody. Po ugaszeniu pożaru pogorzelisko zostało dokładnie przelane i sprawdzone pod kątem obecności osób trzecich, na szczęście nikogo nie znaleziono.
Młoda kobieta, która zgłosiła pożar, poinformowała policjantów, że w pobliżu budynku była kobieta i mężczyzna, którzy przyglądali się, jak się zaczyna palić, ale w żaden sposób nie reagowali. Jak dowiedział się nasz portal, budynek objęty ogniem nie był podłączony do instalacji elektrycznej. Z relacji właściciela wynikało, że nie jest ubezpieczony. Działania straży pożarnej zakończono przed godziną 3.00. Przyczynę pożaru ustala policja.
Ognisty druch w akcji?