Jak to właściwie jest z tą drożyzną, bo każdy mówi co innego? Zapytaliśmy mieszkańców Podbeskidzia.
O ceny kłócą się politycy opozycji, którzy uczynili je jednymi z motywów przewodnich swojej kampanii wyborczej z rządzącymi – w ich opinii żadnej drożyzny nie ma. Co na to klienci? Bielski emeryt, nasz stały czytelnik, na hasło drożyzna odpowiada jednoznacznie: – Ależ oczywiście, że jest! Prawie wszystko podrożało. Miałem taki zwyczaj, że kupowałem mięso, kiedy tylko było w dobrej cenie i zamrażałem. Teraz nie ma już takich okazji – opowiada.
Inny nasz czytelnik, też bielszczanin: – Akurat z mięsem nie jest najgorzej. Przyrządzałem sobie ostatnio moją ulubioną wątróbkę z cebulką. Doszło do tego, że cebula jest droższa od wątróbki. 7 złotych za kilogram cebuli, która przecież należała zawsze do najtańszych warzyw! Świat stanął na głowie – irytuje się.
Pytana przez nas ekspedientka w sklepie w Kozach mówi jednak, że o stałej tendencji wzrostowej nie ma mowy: – Ceny niektórych produktów idą w górę, podczas gdy inne spadają – wyjaśnia.
Co ma sznurek do chleba
Do redakcji wpadł oburzony właściciel bielskiej firmy. Powód oburzenia trzymał w ręku – była to opłata za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej na skutek wykonywania robót trwale związanych z gruntem. Mniejsza o szczegóły, już brzmi to wystarczająco skomplikowanie. Dla zwykłego zjadacza chleba podwyższenie tej opłaty może się wydać kompletnie bez znaczenia. Co nas to niby obchodzi? A jednak – powinno. Bo skoro przedsiębiorca płaci więcej – nieważne za co – i tym samym ma wyższe koszty produkcji, to przecież nie będzie dokładał do interesu, tylko podniesie ceny produktu. W efekcie więcej zapłacimy wszyscy.
Przykład podawany przez innego bielskiego przedsiębiorcę jest jeszcze bardziej dosłowny. Jego zakład produkuje sznurki. W związku z podwyżkami cen energii, w górę powędrowały więc również ceny sznurków. Na co dzień – w większości – nie kupujemy masowo sznurków, więc znowu można by zapytać – co nas to obchodzi? Otóż sznurki kupują rolnicy. Więcej płacą za sznurki, czyli my więcej zapłacimy za chleb. Tak to działa.
Nie tylko warzywa
O tym, że zdrożały warzywa pisaliśmy niejednokrotnie, pietruszka stała się tu wymownym symbolem. Ale przecież nie tylko ceny warzyw idą w górę. Ostro w górę poszły ceny mięsa, najbardziej wieprzowiny. Zdrożały wędliny, cukier i pieczywo. Przykłady? – Olej kujawski w ubiegłym roku można było kupić za około 5 zł. Teraz trzeba wydać o złotówkę więcej. Popularne polskie batoniki kosztowały 1,36 zł, a teraz trzeba za nie zapłacić 1,68 zł. 30 groszy to niby niewiele, ale wiadomo – jeden do drugiego i uzbiera się spora suma – mówi nasz czytelnik.
Mieszkanka regionu opowiada: – Co tydzień robimy duże zakupy dla pięcioosobowej rodziny w sklepie znanej sieci. Na liście zakupów są między innymi woda mineralna, mleko, nabiał, przetwory warzywne, makarony, ryże, kasze, cukry, produkty higieny osobistej. Jeszcze pół roku temu płaciliśmy za towary w koszu około 150 złotych. Teraz rachunki dochodzą do 300 złotych. I dodaje: – Obserwuję od pewnego czasu, że koleżanki z pracy często przeglądają gazetki promocyjne sklepów i polują na okazje. Sama nigdy tak nie robiłam, ale chyba trzeba będzie zacząć…
Drożeje nie tylko żywność. Ostatnim symbolem podwyżek – faktycznie symbolicznym – stał się papier toaletowy. Do drożyzny na stacjach benzynowych już właściwie się przyzwyczailiśmy. Za benzynę trzeba zapłacić grubo ponad 5 złotych.
Dane GUS mówią same za siebie. W czerwcu było drożej niż w maju, w czerwcu tego roku było drożej niż w czerwcu ubiegłego. Powód? Wskazuje się na suszę. Z suszą nic nie zrobimy, ale jest i inny powód: to wspomniany na początku tekstu wzrost kosztów produkcji, przede wszystkim energii (i o tym już w „Kronice” pisaliśmy; ceny energii nie wzrosły dla konsumentów domowych, ale dla przedsiębiorstw tak, i to bardzo mocno). Drożeją czynsze, opłaty za śmieci i gaz. Życie staje się po prostu droższe.
Ucieczka Słowaków
Okazuje się, że doskwiera to nie tylko Polakom. Z pogranicza polsko-słowackiego na Żywiecczyźnie ubywa klientów ze Słowacji – odstrasza ich właśnie nasza drożyzna. Jeszcze rok temu na Słowacji próżno było szukać produktów, które byłyby tańsze niż w Polsce. Teraz lista robi się coraz dłuższa, począwszy od bananów, poprzez masło, ogórki, pietruszkę, cebulę, czosnek, część czekolad, napoje, ziemniaki, a kończąc na niektórych wyrobach mięsnych. Lista z tygodnia na tydzień staje się coraz dłuższa.
Mariusz Bury ze Zwardonia wspomina jak Słowacy przyjeżdżali do Polski. – Prawdziwy boom rozpoczął się po 2009 roku, gdy na Słowacji wprowadzono euro. Wtedy u nich ceny zaokrąglono w górę, a u nas euro kosztowało nawet powyżej 4,50 zł. Praktycznie wszystko u nas było dla nich tanie, od artykułów spożywczych poprzez odzież, buty, meble aż po sprzęt rtv i gospodarstwa domowego, nie mówiąc już o materiałach budowlanych, oknach czy drzwiach. W wielu przypadkach tańszy był nawet alkohol, co w połowie lat dziewięćdziesiątych było nie do pomyślenia. To właśnie specjalnie pod Słowaków na terminalu granicznym w Zwardoniu otwarto wiele sklepów i usług – mówi Mariusz Bury. Dzisiaj pozostało ledwie kilka…
Wychodzi więc na to, że podwyżki są, może nie zawsze drastyczne – to raczej taka pełzająca drożyzna. Ale odczuwalna dla kieszeni. Wniosek na koniec? Raczej smutny. Wygląda na to, że taniej już było. Rosną koszty produkcji,więc rosną i ceny. Co będzie jesienią? Pogoda dla bogaczy?
WOJCIECH MAŁYSZ, PAWEŁ SZCZOTKA
prawda jest taka że w POLSCE za mojego życia lepiej jeszcze nie było . nie oglądam -tvn -i dlatego nie widzę tej katastrofy wam też proponuję .
Chcieliście pislamu to macie.
Żeby było taniej można powiedzieć szefowi, że chcecie wypłaty też z przed kilku lat…. To są główne koszty pracy a nie jakiś prąd i inne bzdury. Więc bez paniki bo wychodzić ie na plus.
Na drożejącą żywność narzekacie, a kupujecie bez umiaru i do koszy wyrzucacie!
Dokładnie
Kupujcie samochody ekonomiczne typu ford fiesta VW Polo i preferujcie jazde ekonomiczną 90 km/h na autostradzie to wam na pietruszke zostanie.
Mniej żreć, więcej ruchu – to i w portfelu zostanie więcej – i zdrowie się poprawi 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=TO2omnvIOfs
Tak Pani Szydło wyjaśniła nam, że to obecny rząd odpowiada za drożyznę w sklepach
TO DOBRA ZMIANA
Nie narzeka ten któremu drożyzne rekompensuje rząd w postaci 500+. Jeśli takiej rodzinie wzrosły koszty życia miesięcznie o 400zl. To i tak 100 zostaje w kieszeni… Niestety POLAK sprzedał swoją GODNOŚĆ za 500ZŁ. A druga sprawa jest taka mianowicie.. Znajdą się zaraz osoby które popierają 500+ i powiedzą ZRÓB SOBIE DZIECKO I TEŻ BĘDZIESZ DOSTAWAŁ! otóż czasami niektóre osoby nie mogą mieć dzieci ale o to już ich nikt nie pyta. A rząd zakazał starania się o dzieci metodą INVitro przypadek?? Pozdrawiam.
Może 500 minus by ci pasowało. Nic tylko narzekanie w kółko