Wielkie poruszenie panowało od kilku dni na budzowskim osiedlu Warchałówka. Dziś atmosfera jest jeszcze bardziej podniosła. Mieszkająca na nim Antonina Gałuszka obchodziła 100 urodziny! Życzeniom nie było końca.
Dostojna seniorka od dziecka związana jest z Warchałówką. Na nim się wychowała i nie opuściła go po wyjściu za mąż. Wybranka życia poznała podczas spotkań kościelnego stowarzyszenia. Oboje się w nim udzielali i po prostu wpadli sobie w oko. Czas wymazał z pamięci Antoniny Gałuszki wiele faktów, ale można podejrzewać, że mieszkający na położonym o rzut beretem osiedli Fujakówka Władysław Gałuszka odprowadzał ją po spotkaniach do domu i tak narodziła się między nimi miłość, która trwała przez długie lata. – Mąż był stolarzem. Robił drzwi, okna, a nawet trumny zbijał – wspomina seniorka, która od 33 lat jest wdową.
Z mężem nie doczekali się dzieci, a tym samym swoich wnucząt, a tym bardziej prawnucząt. Wychowała za to jak swoją córkę brata, poświęcając jej ogrom czasu, ale i zarazem dzieląc go pomiędzy inne obowiązki. Większość dnia spędzała bowiem na prowadzeniu własnego gospodarstwa. A przed laty czasy były inne. Większość prac trzeba było wykonać własnymi rękami. A Gałuszkowie mieli nie tylko kury, gęsi i kaczki, ale także króliki, konie, byki, świnie, więc roboty było pod dostatkiem, a niekiedy wręcz nie wiadomo było w co ręce włożyć. – Własnych dzieci się nie doczekali, ale zmysł opiekuńczy miała. Dużo nam pomogła przy wychowaniu naszych synów. Nieprzypadkowo mówią do niej babciu – mówi Barbara Partyka, która teraz najwięcej opiekuje się seniorką.