Ilość przypadków ujawnianej przemocy domowej wciąż pozostaje na tym samym poziomie. Zmienia się za to nasza wrażliwość, przez co częściej, jako mieszkańcy Bielska-Białej, reagujemy.
Każdego roku specjalny zespół MOPS ds. przemocy w rodzinie zakłada w Bielsku-Białej średnio 360 tzw. niebieskich kart. Są to kartoteki zakładane osobom, które stosują przemoc wobec partnera, albo dzieci.
– Ta liczba jest od kilku lat na podobnym poziomie – informuje Ewa Pająk, szefowa wspomnianego zespołu. – Nawiasem mówiąc niemal tyle samo kart jest każdego roku zamykanych, kiedy stwierdzamy, że przemoc ustaje.
Z obserwacji zespołu ds. przemocy wynika natomiast, że z roku na rok rośnie ilość otrzymywanych, najczęściej anonimowo, informacji od osób postronnych – sąsiadów, znajomych, członków rodzin, o podejrzeniu stosowania w rodzinie przemocy.
– Każdy taki sygnał badamy i powiem, że dużo z tych informacji, niestety, potwierdza się – dodaje szefowa zespołu. – Pozytywne jest to, że coraz częściej nie przechodzimy obojętnie obok przemocy.
Najważniejsza nie jest “wykrywalność” na podstawie “donosów” lecz to, że liczba przypadków ujawnianej przemocy przez kilka lat jest na tym samym poziomie. Coś jest nie tak z działalnością zespołu w MOPS.
Dyskutowałbym, bo MOPS jest od tego, żeby wyciągać ludzi z dołka, a nie prowadzić prewencję całego społeczeństwa. O tym, że nie należy lać żony, psa, czy dzieciaka powinno się uczyć w domu i od przedszkola. Ale może się mylę
Jeśli prowadzona jest w MOPS statystyka i nie jest ważne ilu osobom się pomaga na to chyba jest coś nie tak. A ważne jest, że coraz więcej osób zgłasza. Jeśli nie MOPS to kto? Ogólnie, że powinno uczyć się w domu i od przedszkola? Przecież w szkołach w których powinno się uczyć też jest przemoc. Ale może się mylę.